niedziela, 24 marca 2013

W cieniu... - Part 8

Przepraszam za to, że ta część jest trochę krótka ;(
Ostatnio mam zbyt mało czasu, ale mimo to mam nadzieję, że wam się spodoba ;P
Enjoy ;D



[Reita]
- To wystarczająco. - odpowiedziałem.
Trzymałem w ramionach, drżące kruche ciało. Kouyou mocniej się we mnie wtulił, jakbym miał zaraz wstać i odejść. Do moich uszu dochodził szloch i ciche wypowiadanie mojego imienia. Uniosłem Uruhę i spojrzałem mu głęboko w oczy.
- Nigdy cię nie zostawię, słyszysz? - w tym momencie rudowłosy się ode mnie oderwał. Zaczął uderzać pięściami o moją klatkę piersiową. Nie miałem mu tego za złe.
- To są słowa bez żadnego pokrycia! Zostawisz mnie prędzej czy później albo staniesz się taki jak on! - krzyczał w rozpaczy - Wszyscy jesteście tacy sami! Co tak patrzysz?! Przeleć mnie i wyrzuć! Tak będzie najlepiej!
- Nie jestem taki jak on. I nigdy nie będę. - wyszeptałem. Przyciągnąłem go do siebie i mocno objąłem. Chłopak jeszcze przez chwilę się szarpał lecz niedługo potem uspokoił się. Nadal jednak szlochał.
Gładziłem go po włosach i szeptałem mu do ucha. K'you podniósł głowę i wpił się w moje usta. Zaskoczył mnie, przez co przez moment nie odpowiadałem na jego pocałunki. Oprzytomniałem kiedy Uruha pchnął mnie na poduszki, a jego dłoń znalazła się na mojej męskości.
- Uru... - wyszeptałem - Nie rób tego, nie chcesz.
- Skąd wiesz czego chcę? - warknął nie zaprzestając mnie stymulować.
- Robisz to pod wpływem emocji, Uru. Przestań, proszę. - podniosłem się i chwyciłem go za dłonie - Nie rób czegoś, czego później będziesz żałował. Nie jestem z tobą tylko dla seksu, rozumiesz? - zapytałem spoglądając mu w oczy. Chłopak skinął głową w odpowiedzi i wybiegł z sypialni. Z łazienki dochodził jego szloch i pokrzykiwanie. Musiał rozładować swoje napięcie. Po tym co przeszedł, rozumiałem go w każdym calu. Jego psychika była zniszczona przez Daisuke Andou. Chciałem by przy mnie odnalazł swój spokój, zapomniał. Potrzebował czasu, a ja byłem w stanie mu go dać. Mogłem zapewnić mu bezpieczeństwo, lecz jak na razie Kouyou w to wątpił. Nie bez powodu porównał mnie do Die. Nie miałem do niego o to żadnych. Byłem pewny, że w jego sytuacji zrobiłbym to samo.
Nagle w mieszkaniu stało się dziwnie cicho. Z łazienki nie dobiegały już żadne dźwięki, więc nie słyszałem nic poza moim oddechem i biciem serca. Ta cisza była nie do zniesienia. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę pomieszczenia, w którym przebywał K'you.
Złapałem za klamkę, lecz drzwi były zamknięte. Przestraszyłem się.
- Kouyou, wszystko w porządku? - zapytałem, głośno przełykając ślinę. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi.
Drżącymi dłońmi uderzyłem w drzwi bojąc się o niego. W głowie miałem najczrniejsze myśli.
- Takashima! Otwieraj te drzwi!! - wrzasnąłem czując przy tym jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy - Kouyou, proszę!
Zamek w drzwiach wydał z siebie dźwięk, a Uruha opuścił pomieszczenie.
- Całe szczęście! - chwyciłem rudowłosego w ramiona, ciesząc się, że nic mu nie jest.
- Przepraszam... - szepnął wprost do mojego ucha.
- To nie twoja wina. - odpowiedziałem, napawając się jego bliskością - Bałem się o ciebie, nie rób tak więcej, dobrze? - poprosiłem.
- Musiałem pomyśleć. - odparł wtulając twarz w moje włosy - Jak widzisz, nic mi nie jest. - zaśmiał się cicho. - Nic mi nie jest, bo cię kocham.

2 komentarze:

  1. Super! Świetnie piszesz. Czekam na kolejne notki...


    Nieuleczalna Yaoistka
    Mogłabym cię prosić, o jakiegoś One Shota Reita x Kai - Mój ulubiony paring.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, nie ma problemu ;)
    Napiszę coś i postaram się szybko wrzucić ;P

    OdpowiedzUsuń