niedziela, 10 marca 2013

Ósmy kolor tęczy [Prolog]

Ósmy kolor tęczy
Paringi: Aoi x Uruha, Reita x Kai, w późniejszych częściach: Aoi x Kai, Reita x Uruha

[Uruha]
Obudziłem się z nadzieją, że obok zastanę Yuu. Odszedł nagle, zostawiając jedynie krótki list.
"Kochany,
wiem, że przy mnie nie będziesz szczęśliwy. Będzie lepiej jeśli odejdę. 
Przepraszam, nie powinienem w taki sposób. Nie powiedziałem Ci tego prosto w oczy, bo nie zebrałbym się na to. Twoje oczy są takie piękne...
Pewnie czytając to zaczynasz mnie nienawidzić, wiedz jednak, że bardzo Cię kocham. I nigdy nie przestanę... Wrócę do the GazettE jak tylko skończy się nam przerwa w próbach. To już za kilka dni...
Nie wiem jak to na nas wpłynie ale wiem, że przy Tobie jestem nikim. Nie mogę Ci nic zaoferować poza moim sercem. Praktycznie nie mam nic. Wiem, że kiedyś by Ci to niewystarczało...
Zawsze będziesz ósmym kolorem mojej tęczy...
                                                                              Aoi."
To już dzisiaj. Zobaczę go po raz pierwszy od czasu tej wiadomości. Na samą myśl o tym odczuwałem mdłości. Nie przestałem go kochać. Żaden z chłopaków nie wiedział o tym, że się rozstaliśmy.
Nie, to Aoi się rozstał. Ja nadal byłem w tym związku.
Kocham go, nie potrafiłbym inaczej. Nie umiałem się z niego wyleczyć z dnia na dzień. Inaczej, nie chcę się z niego wyleczyć. Pozostał mi po nim ból, nawet przyjemny. Prawie wcale go nie odczuwałem. Oglądałem nasze wspólne zdjęcia, bolało. Kiedy jednak przypominałem sobie cały nasz związek i chwile uniesień, nie czułem nic poza ogromną przyjemnością. Wiedziałem jednak, że między Yuu i Yutaką jest ogromna przepaść. Dokładnie chodziło mi o to, że Kai nigdy by tego nie zrobił. Nie odszedłby po krótkim liściem.
***
[Aoi]
Musiałem odejść. Nie miałem nic, co mógłym zaoferować K'you. Niby co miałem mu dać ?
Gitarę ? Ubrania ? Nie miałem nic poza pozycją w znanym zespole i sercem przepełnione miłością do Takashimy. Brakowało mi go jednak. Chciałem na nowo budzić się u jego boku. Nie mogłem jednak tego robić. Po raz kolejny bym go zranił. Już to zrobiłem. Na pewno kilkakrotnie ale nie zdawałem sobie z tego sprawy. Dzisiaj miałem go zobaczyć. Na samą myśl serce zabiło mi szybciej. Bałem się jak nie wiem co. Zwłaszcza reakcji pozostałych. Pewnie Kouyou już im o wszystkim powiedział. Kai najprawdopodobniej mnie wywali. W końcu Uruha się z nim spotykał. Nawet chyba byli razem, nie pamiętam. Wszystkie jego poprzednie związki wziąłem w niepamięć. Nie chciałem żeby bolało. Sama myśl o tym, że K'you mógłby z kimś być wzbudzała we mnie złość. Miałem tak kiedy Reita zaczął spotykać się z liderem. Z basistą jednak nie było tak jak z rudzielcem. Uruha był ósmym kolorem mojej własnej tęczy.
[Reita] 
Czułem narastającą wściekłość. Po raz kolejny zmuszony byłem spędzać wieczór samotnie. To wszystko przez Kai'a. Jak zwykle przesiadywał w wytwórni i załatwiał jakieś sprawy. Na pewno mało ważne, bo o tych pilnych informował cały zespół. Nigdy nie potrafił odmówić, zawsze leciał kiedy PS go wzywało. Yutaka był zdecydowanie za dobry. Otworzyłem sake i pociągnąłem spory łyk.
- Z Aoi'm było inaczej... - powiedziałem sam do siebie. W sumie, to tak. Było inaczej. Uśmiechnąłem się na samą myśl. Przede wszystkim mieliśmy dla siebie więcej czasu. Nie tak jak z liderem. No wiem przecież, że był liderem i musiał być za wszystko odpowiedzialny, ale nie powinien odsuwać naszego związku na dalszy plan. Czułem, że chyba się od siebie oddalamy, jednak pewności nie miałem. Liczyłem na to, że mi się tylko wydaje, a tak na prawdę tworzymy świetną parę. 
Tak cholernie chciałem w to wierzyć.
[Kai]
Wróciłem do domu przed północą. Cicho zdjąłem buty i podążyłem do sypialni. Wydawało mi się, że Akira już śpi, jednak wolałem się upewnić. przeszedłem próg pokoju i kątem oka zauważyłem na podłodze butelkę po sake. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na śpiącego Reitę. Spuściłem nisko głowę czując narastające poczucie winy.
- Już wróciłeś ? - usłyszałem lekko zachrypnięty głos blondyna.
- Wróciłem. - odpowiedziałem cicho.
- Widzisz ? - zapytał drwiąco - Potrafię się dobrze bawić nawet i bez Ciebie. 
- Przepraszam... - szepnąłem tylko i opuściłem pomieszczenie. Jego słowa mnie zabolały. Powinien zdawać sobie sprawę z moich obowiązków. Westchnąłem głośno próbując powstrzymać łzy. Może rzeczywiście poświęcam mu zbyt mało czasu ? Dla Kouyou to nie przeszkadzało, więc dlaczego Akiś się tak zachowywał ? Nie miałem już ochoty wracać do sypialni. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się w salonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz