poniedziałek, 18 marca 2013

Aoi x Uruha - Rozdział X

Kolejny krótki rozdział ;(
Obiecuję, że kolejny będzie dłuższy ;)




[Aoi]
Próba minęła znacznie szybko. Nie wiem dlaczego, ale po prostu czułem się dziwnie. Z powodu Kouyou.
Bardziej zdziwił mnie fakt, że po skończeniu gry wszedł do nas manager i poprosił bym został na chwilę. Do tego jeszcze Kai przez cały czas unikał mojego wzroku. Z jakiegoś powodu czułem zbliżające się kłopoty.
- Usiądź, Yuu. - usłyszałem głos lidera. Był taki oficjalny. Zupełnie jak nie on.
- Yuu, wiesz, że zbliża się premiera waszego nowego krążka, prawda? - zapytał manager.
- Tak, proszę pana. - odpowiedziałem. Kai znowu udawał, że mnie nie ma. Krążył oczami po całej sali, skutecznie omijając moją osobę.
- Z związku z tym musimy ogłosić twój związek z Yoko, by zwiększyć zainteresowanie medialne. Pomoże to nam w sprzedaży. - głośno przełknąłem ślinę. Spojrzałem zszokowany na Yutakę, lecz ten tylko zerknął na mnie smutnym wzrokiem i bezradnie wzruszył ramionami.
- Dlaczego? - zdobyłem się tylko na tylko na tyle, a moje dłonie zaczęły drżeć.
- Spokojnie, Yuu. Będzie to też elementem waszej trasy koncertowej. Potem możesz robić z nią co tylko chcesz.
- W porządku. - odparłem pewniej - Jeśli to ma tylko pomóc, to zgodzę się na to.
- Cieszę się. To tylko tyle, chłopaki. - manager wstał i uścisnął nam dłonie, po czym się pożegnał i wyszedł.
- Powiesz Kouyou? - zapytał Kai, gdy tylko zostaliśmy sami - Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię. Zauważyłem twoje zachowanie względem niego.
- Nie musi mi już nic mówić. - do moich oczu dobiegł głos Uruhy - Wszystko słyszałem.
Szybko zerwałem się z miejsca i ruszyłem do K'you. Ten jedynie się cofnął i ze łzami w oczach wybiegł z pomieszczenia
- Kouyou! - krzyknąłem za nim, lecz on już mnie nie usłyszał. Zniknął w windzie i zjechał na dół.
[Uruha]
Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Yuu krzyknął coś za mną lecz nie zdążyłem usłyszeć. Może nawet nie chciałem słuchać.
Kiedy tylko znalazłem się na samym dolne, skierowałem się do biurka sekretarki.
- Ty głupia suko. - warknąłem, patrząc jej prosto w oczy.
- Kouyou, nie wiem o czym mówisz. - odparła lekko przestraszona moją postawą.
- Nie wiesz? - zapytałem czując wzmagającą się wściekłość - Mam ci przypomnieć, kurwo?! - wrzasnąłem, powodując, że zatrzymały się na mojej osobie wszystkie spojrzenia.
- K'you... - szepnęła ze łzami w oczach - Naprawdę nie wiem o co ci chodzi.
- Jak mogłaś?! Wiedziałaś, co czuję do Yuu!
- Przepraszam, ja... - chciała dokończyć lecz przerwałem jej dość szybko.
- Od kiedy? - zapytałem mrożąc ją wzrokiem.
- Pół roku. - odpowiedziała, po czym wymierzyłem jej siarczysty policzek.
- Dziwka. - wysyczałem i opuściłem wytwórnię.
Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy. W przypływie emocji nawet nie próbowałem ich powstrzymywać. Dawałem upust nagromadzonej złości.
- Dlaczego, Yuu? - szepnąłem zanosząc się płaczem.
Nie rozumiałem dlaczego chciał ze mną czegokolwiek próbować. Wykorzystał mnie, a ja jak ostatni dupek wierzyłem mu. Wierzyłem, bo kochałem. Wtem poczułem ramiona oplatające mnie w pasie. Wyrwałem się szybko i spojrzałem w twarz starszego.
- Nie dotykaj mnie nigdy więcej. - warknąłem przez zaciśnięte zęby.
- Kouyou, to nie tak...
- Dlaczego mnie całowałeś, dlaczego deklarowałeś? - zapytałem, niemal zabijając Yuu wzrokiem.
- Pozwól mi wyjaśnić... - odpowiedział jedynie.
- Kim ty w ogóle jesteś, co? - prychnąłem czując, że nienawiść przepełnia całe moje ciało.
- Jestem biseksualny. Myliłem się co do mojej orientacji. - odparł wpatrując się we mnie.
- I co postanowiłeś działać na dwa fronty?! Jedna noc z tą dziwką, a druga ze mną?! - wrzasnąłem nie zważając na to, że ktoś mógłby to usłyszeć.
- Zostaw go, Shiroyama. - usłyszałem głos wokalisty z Dir en grey.
- Nie mieszaj się w Kyo. - Warknął Aoi i powrócił do mnie wzrokiem.
- Kouyou, ja nie chciałem naprawdę.. - zaczął, ignorując słowa starszego.
- Powiedziałem coś. - powtórzył Kyo stając pomiędzy nami.
- Niech Uruha zdecyduje. - odpowiedział czarnowłosy i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Kyo, zabierz mnie stąd. - szepnąłem, po czym złapałem go za dłoń i pociągnąłem go w stronę jego samochodu.
- Wybacz mi, Kouyou! - dobiegł do mnie ostatni krzyk.
- Jedźmy. - poprosiłem i ruszyliśmy.

4 komentarze:

  1. Biedny Uruś, ale Aoia też mi szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. :c Biedny Uruś :c
    Wenyyy <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój biedny Aoii :(((
    Ale Uruha mógł też zrozumieć, że pewnie w tym udawanym związku nie będzie uczucia i po trasie Yuu się rozstanie z tą sekretarką. Gupi łuruha. ;-;
    A Uruha zaraz zginie u tego kyo! XD

    OdpowiedzUsuń