Ohayo :)
Na początku chciałabym podziękować za komentarze. Dzięki nim czuję chęć dalszego pisania i tworzenia czegoś nowego. Bardzo wiele to dla mnie znaczy ;)
Kiedy zaczęłam publikować nie sądziłam, że znajdą się osoby, które będą chciały to wszystko czytać XDDD (Żem się rozpisała O.o)
Więcej nie przedłużam, bo i tak pewnie wstępów nie czytacie, tylko od razu przechodzicie do opowiadania :PP
Także...
[Reita]
Byłem w fazie dobudzania, gdy nagle do moich uszu dobiegł dźwięk mojego telefonu. Zdziwiłem się kiedy zobaczyłem na wyświetlaczu nieznany mi numer. W głębi serca miałem nadzieję, że to był K'you.
- Słucham ? - odebrałem i od razu do moich uczuć dobiegł szloch. Miałem już pewność, że to był Uruha.
- Akira... - usłyszałem w odpowiedzi - Daisuke właśnie wyrzucił mnie z domu...
Moje serce zamarło. Jak on mógł zrobić coś takiego ?!
- Spokojnie, K'you.. - szepnąłem, by go trochę uspokoić - Powiedz mi gdzie jesteś. Przyjadę po Ciebie.
- Jestem w domu. Muszę się spakować. - odpowiedział przez łzy.
- Zaraz u Ciebie będę. Czekaj tam na mnie. - powiedziałem i rozłączyłem się. Szybko zerwałem się z łóżka i w pośpiechu ubrałem. Sięgnąłem jeszcze tylko po kluczyki i wybiegłem z domu. Chwilę potem byłem już w drodze do K'you.
Jestem niepoważny. Z jednej strony byłem wściekły na tego całego Andou, a z drugiej nawet się ucieszyłem. Przede mną stała wizja spędzenia czasu z Takashimą i zbliżenie się do niego. Wiem jak to brzmi lecz nie chodzi mi o jakikolwiek związek cielesny. Miałem okazję poznać go bliżej. Mówił, że grał na gitarze. Mógłby zaprezentować mi swoje umiejętności. Sam też pogrywałem na basie, więc może byśmy stworzyli jakiś duet. Po raz kolejny serce waliło mi jak oszalałe. Zdawałem sobie sprawę, że zaczynam coś czuć do tego rudzielca. Wiedziałem jednak, iż darzy on Daisuke ogromnym uczuciem. Liczyłem na to, że podczas pobytu u mnie zmieni jednak zdanie. Jestem egoistą, prawda ?
Jestem świadomy faktu, że Kouyou może mnie odrzucić, nawet nie odwzajemnić moich uczuć. Nie mogłem jednak pozwolić, był tak traktowany. Przy mnie byłby bezpieczny. Chciałem zasypiać i budzić się obok niego, całować go i szeptać mu jak bardzo go kocham. Zacisnąłem dłonie na kierownicy, gdy mój członek zaczął dawać o sobie znać. Musiałem jak najszybciej się opanować, bo nie byłoby zbyt fajnie. Podjechałem pod dom Kouyou i odpiąłem pasy głęboko oddychając. Poczułem jak podniecenie powoli opada. Nie mogłem pozwolić, by Uruha zobaczył mnie w takim stanie.
W końcu opuściłem samochód i skierowałem się w stronę drzwi. Nacisnąłem dzwonek i czekałem na wpuszczenie mnie do środka. Niemal od razu K'you otworzył drzwi i wciągnął mnie do domu. Po czym rzucił się w moje ramiona głośno szlochając. Objąłem go i zacząłem gładzić po plecach, by się uspokoił. Prawą dłoń nieśmiało wplotłem w jego włosy. Ku mojemu zaskoczeniu nie usłyszałem sprzeciwu.
- K'you.. Jestem tutaj, spokojnie.. - wyszeptałem wprost do jego ucha. Po chwili zaczął się uspokajać. Odsunąłem się od niego i pogładziłem go po policzku. Patrzyłem prosto w jego zapłakane oczy. Pomimo tego uroczo wyglądał. Zauważyłem nawet delikatny makijaż. Miał rozchylone usta, a ja tylko się powstrzymywałem, by go nie pocałować. Nie chciałem go wykorzystać, nie potrafiłbym.
- Spakowany ? - zapytałem cicho, a w odpowiedzi otrzymałem tylko potwierdzające skinienie głową -Dobrze, w takim razie zabieram Cię do siebie.
Zgodził się bez wahania. Zabrałem jego torbę i umieściłem ją w bagażniku. Potem otworzyłem drzwi i zaprosiłem Uru do środka.
Całą drogę przebyliśmy w milczeniu, co wcale nie było w jakiś sposób krępujące. Co chwila zerkałem jednak w stronę K'you. Pierwszy raz zobaczyłem coś co było dla mnie najpiękniejsze w całym moim dotychczasowym życiu. Był to jego uśmiech. Piękny uśmiech, od którego w moim sercu rozlało się przyjemne ciepło. Pragnąłem widzieć go już na zawsze.
Niedługo potem znaleźliśmy się pod moim domem. Uru szybciej ode mnie opuścił auto, obszedł je i otworzył drzwi z mojej strony.
- Dziękuję... - szepnął i pochylił się ku mnie muskając mnie ustami w policzek. Poczułem dreszcz przebiegający wzdłuż mojego kręgosłupa. - Po raz kolejny jestem zmuszony Ci dziękować. Zbyt wiele dla mnie robisz. - dodał. Uśmiechnąłem się tylko i wysiadłem z samochodu. Wyciągnąłem bagaż K'you i udaliśmy się do domu.
Musisz pisać dłuższe części :D Bo to zbyt szybko się kończy, albo ja zbyt szybko czytam :D W każdym razie mam niedosyt i czekam na kolejną część :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :P
UsuńCo do długości.. Piszę krótkie części z przyzwyczajenia (taki nawyk ^*^) ;)
Wieczorem powinna się pojawić się kolejna część, więc postaram się żeby była trochę dłuższa xDD