sobota, 23 marca 2013
Aoi x Uruha - Rozdział XI
[Aoi]
Stałem i patrzyłem jak samochód Kyo znika za zakrętem. Z Uruhą w środku. W moim sercu rozlewał się nieprzyjemny chłód. Tęsknota? Być może. W końcu zrezygnowany wróciłem do wytwórni. Niemal od razu wpadłem na roztrzęsioną Yoko. Doskonale wiedziałem co zaszło między nią, a Kouyou.
- Yuu, czy ty wiesz co on mi...? - zaczęła, lecz postanowiłem jej przerwać, umiejętnie zmieniając temat.
- Kiedy mamy to ogłosić? - zapytałem uciekając przy tym od jej wzroku.
- Jutro, podczas konferencji. - odpowiedziała. Kątem oka zauważyłem, że ma twarz lekko opuchniętą i zaczerwienioną.
- Płakałaś? - zadałem pytanie, na które znałem odpowiedź. To było przecież oczywiste.
- Pytasz retorycznie.
- Nie róbmy tego wszystkiego. - odpowiedziałem - Zakończmy to, póki możemy. Wiem, że ten związek nie ma sensu. Męczysz się tylko i nic więcej. Ja ciągle jestem w trasie, albo nagrywam. Ostatnio nie mieliśmy się nawet jak spotkać. Tak będzie dla nas, lepiej.
- Nie robisz tego dla nas, tylko dla niego. - Yoko uporczywie szukała mojego wzroku - Yuu, spójrz na mnie, proszę. - niechętnie spełniłem jej prośbę.
- Zawsze byłaś bystra. - zauważyłem. W oczach dziewczyny zaczęły pojawiać się łzy.
- Było nam ze sobą dobrze. - odparła, a na jej policzkach pojawiły się pierwsze strużki słonawej cieczy.
- Zrozum, pokochałem tego chłopaka. Zakochałem się w Kouyou Takashimie. U niego zaczęło się to trzy lata wcześniej, u mnie niedawno. - wytłumaczyłem.
- Kończysz nasz związek tylko dlatego? - zapytała - Zrywasz, bo Uruha kocha cię tyle lat?
- Nie, robię to dla nas. Dla nas. - powtórzyłem, by zrozumiała - Tylko byś cierpiała. Myślisz, że związek na odległość, bo tak zazwyczaj jest? Jak mówiłem, męczyłabyś się. Brakowało by ci mnie, naszej bliskości i tego wszystkiego. W końcu miałabyś dość mnie, tych tras i braku czasu dla nas. Tak będzie lepiej, uwierz mi.
- Yuu, nie rozumiesz, że cię kocham? Dla ciebie zrobiłabym i wytrzymałabym wszystko. Przede wszystkim bym cię wspierała. Dlaczego, pytam dlaczego masz tak mało wiary w nas, we mnie? - Yoko była zrozpaczona, aż przez chwilę poczułem się jak drań.
- Jeśli chcesz, albo chciałaś wzbudzić we mnie poczucie winy, to właśnie ci się to udało. - warknąłem, przez co dziewczyna nieco się przestraszyła. Nie chciałem, by tak się czuła. Nigdy nie dawałem powodów, przez które mogłaby się mnie bać. Zazwyczaj na początku robię, a na samym końcu myślę.
- Ty naprawdę chcesz to zakończyć? - zapytała - Chcesz zniszczyć te cudowne sześć mięsięcy bycia razem?
- Czasami tak trzeba. - odpowiedziałem, spoglądając w jej zapłakane oczy - Yoko, jesteś cudowną kobietą. Jesteś inteligentna i bystra. Jestem przekonany, że poznasz kogoś, kto cię pokocha i będziesz szczęśliwa. Tego ci życzę.
- Chcę byś to był ty... - wyszeptała spuszczając wzrok - Jeśli chcesz być z nim szczęśliwy, bądź. Pogodzę się z tym, choć pewnie będę potrzebowała czasu. Dobrze, zakończmy to.
- Bądź szczęśliwa. - uśmiechnąłem się i pożegnałem.
Wyszedłem z wytwórni i wyciągnąłem telefon. Wybrałem od razu numer Kouyou i zadzwoniłem do niego. Westchnąłem, kiedy dostałem informację, że telefon jest wyłączony. W końcu poniekąd sam to spowodowałem. Nie potrafiłem wybaczyć sobie, że nie poinformowałem młodszego o moim związku. Jego wyznanie totalnie wybiło mi to wszystko z głowy. W moich myślach, od tego momentu, był tylko on. Koledzy z zespołu pewnie dadzą mi w kość. Mogłem im wszystko powiedzieć pół roku wcześnie, kiedy ja i Yoko zaczęliśmy się spotykać. Co prawda, Kai się domyślał, lecz nic nie mówił. To właśnie była ta jego lojalność. Wiedział, a wolał zostawić to sobie. Pewnie chciał mnie chronić, uszanować moją prywatność. Prawdziwy przyjaciel. Wywnioskowałem, że dlatego miał ten przerażający smutek w oczach, gdy rozmawialiśmy z managerem.
Byłem wściekły, że Kouyou to słyszał. Nie powiniem, chociaż i tak by się w końcu dowiedział. Teraz byłem wolny. Pragnąłem być teraz z nim, jednak on najprawdopodobniej spędzał wieczór z Kyo. Zastanawiało mnie co robią.
Czy rozmawiają o mnie? To było pewne. K'you potrzebował teraz osoby, której mógłby się wygadać. Jeśli miał problemy związane z którymś z zespołu, nie rozmawiał z nami o tym. Zazwyczaj był to wtedy Takeru, ewentualnie Shou, albo Kanon.
Czasami też Kaoru, ale nigdy nie Kyo. Zdawałem sobie sprawę z tego, że w tamtym momencie tylko on był "pod ręką".
Wątpiłem jednak w jego czyste intencje. Miałem przeczucie, że starszy coś planuje. Pozostało mi jedynie myśleć, że to nic złego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Już się boję!
OdpowiedzUsuńJezu. Wieczór i '' ciekawe CO ROBIĄ ''... to jest jasne XDDD
Mam hejta na Kou, więc: TO KOU MA CIERPIEĆ, A NIE YUU KURDE. KURDE. NO .. KURDE XD
A kysz dziadzie, a kysz, idź sobie Kyo, nikt cię tu nie chce!
Oj, jestem dla niego taaka miła ;_;
Ah....
OdpowiedzUsuńBędzie pięknie...
Pisz, pisz, pisz i jeszcze raz pisz....
Czekam na następną część....
Biedny Aoi... Uruha odbieraj ten telefon!! On dla ciebie zerwał z dziewczyną!!
OdpowiedzUsuńTak!!! Zerwał z nią!!!!xD teraz tylko jakoś usunąć Kyo i będzie cacy <33
OdpowiedzUsuńMój kochany Aoi <3.
OdpowiedzUsuńUruha go to hell, but next go to Aoi ^^.
Kyo go away from Aoiha. 😾
Mój angielski kuleje, ale to nieważne, a tak to rozdział mi się podobał a ta pinda niech beczy.