środa, 17 kwietnia 2013

What Hurts the Most - Aoiha


Obudził się nie zastając jego u swego boku. Przestraszył się, że więcej go nie zobaczy. Usiadł na łóżku i ukrył twarz w swoich dłoniach. Spędził najpięknięjszą noc w swoim życiu z ukochaną osobą u boku. Teraz nie było po nim śladu. Czuł się wykorzystany.
Wierzył w każde jego słowo. Obiecywał mu, że nigdy go nie opuści, ale odszedł. Twierdził, że go kocha. Zapewniał go o tym przy każdym pocałunku, teraz okazało się, że kłamał.
W końcu podniósł się i ruszył do łazienki. Obmył twarz zimną wodą i spojrzał w swoje odbicie. W oczach dostrzegł pustkę, a twarz nie wyrażała żadnych emocji. Postanowił, że zapomni i będzie żyć tak jak dawniej.
Kouyou z dnia na dzień był w coraz lepszej formie. Prawie już nie pamiętał o tamtym dniu. Poznawał nowych ludzi i świetnie się bawił. Imprezował jak zwykle. Czuł, że już nigdy nie spotka go na swojej drodze, niestety przeliczył się.
Kilka dni później ruszył na otwarcie nowego klubu, w którym miały grać zaczynające karierę zespoły Visual Kei. Od dawna interesował się tym stylem i grał na gitarze. Nie był jednak na tyle odważny by zgłosić się do jakiegokolwiek zespołu. Za bardzo cenił sobie swój talent. Nie chciał być sławny. Wolał pozostać zwykłym 24-latkiem.
Wszedł do klubu i zajął miejsce przy barze. Od razu zamówił piwo i skierował wzrok na scenę. Zespół właśnie się przygotowywał do występu. Sądząc po wieku muzyków, byli o kilka lat od niego młodsi. Stwierdził, że nie mają szans. Zawsze oceniał po wyglądzie i nie miał sobie tego za złe. Uważał, że każdy ma jakieś wady.
W końcu zauważył znajomą czarną gitarę, jednak nie mógł sobie przypomnieć gdzie ją widział. Nie chciał się nawet zastanawiać. Zespół zaczął grać, a Kouyou po raz kolejny wlepił wzrok w scenę. Przyjemne dźwięki gitary akustycznej działały na niego kojąco. Chwilę potem przypomniał sobie, że gdzieś już słyszał tą samą melodię. Próbował odszukać w swojej pamięci miejsce gdzie ją pierwszy raz usłyszał. Nie potrafił uzupełnić tej luki w swoim umyśle.
Zespół zaczął się przedstawiać. Uruha nigdy nie zwracał na to szczególnej uwagi. Jeśli zrobią karierę zapewne pozna ich pseudonimy, a to mu w zupełności wystarczało.
- I ostatni członek. Gitarzysta prowadzący, Yuu Shiroyama!! - wykrzyczał prowadzący, za co został nagrodzony oklaskami. K'you słysząc to podniósł wzrok i nie wierzył własnym oczom. Na scenie stał ON. Serce przyspieszyło, a po ciele rozlało się gorąco. Nie mógł oderwać od niego wzroku pomimo, że nadal pamiętał co zrobił czarnowłosy. Zauważył, że się zmienił. Jego wargę zdobił teraz kolczyk, a paznokcie miał pomalowane na czarno. Śliczny uśmiechnął się do siebie i zamówił kolejne piwo.
Nie chciał go widzieć. Wolał nie pamiętać, jednak teraz coś w nim pękło. Zaczął pragnąć pocałunków Shiroyamy i jego dotyku. Przypominał sobie każdy szczegół uśmiechając się przy tym. Nie chciał pamiętać o tym co zrobił czarnowłosy. Udawał, że to był tylko zwykły sen.
- Sake poproszę. - usłyszał obok dobrze znany mu głos. Mimowolnie zadrżał czując jego zapach. Nieśmiało spojrzał w jego stronę i ich oczy się spotkały. Odwrócił szybko głowę, licząc, że starszy go już nie pamięta.
- Kouyou? - zapytał ciągle na niego patrząc.
- Miałem nadzieję, że nie pamiętasz. - odparł niewzruszony. Wbił wzrok w swoje dłonie starając się na niego nie patrzeć.
- Nie mógłbym zapomnieć.. - starszy szepnął wprost do jego ucha.
- Zostaw mnie w spokoju. - mruknął i wstał kierując się do wyjścia. Opuszczając klub uderzył w niego chłód październikowej nocy. Żałował, że nie ubrał się cieplej. Objął się ramionami i ruszył w kierunku swojego mieszkania. Daleko w sumie nie miał. Musiał wytrzymać. Nagle poczuł jak ktoś narzuca płaszcz na jego ramiona.
- Przeziębisz się. - głos należał do Yuu. Spojrzał po raz kolejny dzisiejszej nocy na starszego. Widział w jego oczach, że się martwi.
- Dz-dziękuję. - wybąkał i założył na siebie okrycie gitarzysty. Przez moment poczuł poczucie winy, że przez jego lekkomyślność czrnowłosy będzie odczuwał zimno. Wyrzuty sumienia minęły bardzo szybko. Zdecydował, że nie będzie się przejmował.
- Nic się nie zmieniłeś. - zaczął po chwili Aoi - Jesteś taki jakim cię zapamiętałem.
- Dlaczego wtedy poszedłeś? - zapytał szatyn. Chciał wiedzieć z jakiego powodu go zostawił.
- Przestraszyłem się swoich uczuć. - odpowiedział starszy - Nie chciałem cię ranić, przepraszam.
- Nie chcę przeprosin. - burknął Kouyou - Za bardzo przez ciebie cierpiałem by móc ci tak od razu wybaczyć.
- Nie proszę o wybaczenie. - westchnął czarnowłosy - Kocham cię, więc poczekam aż będziesz gotowy.
- Wtedy też mówiłeś, że kochasz i odszedłeś. Zostawiłeś mnie z bolącymi wspomnieniami, z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. Opuściłeś mnie po naszym zbliżeniu, upokorzyłeś. I nadal masz czelność mówić, że mnie kochasz. - wzburzył się młodszy. Musiał w końcu powiedzieć mu co czuł przez ostatnie kilka dni.
- Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że aż tak się zaangżuję. Zależy mi na tobie.
- Mi na tobie też zależało. Nawet się nie odezwałeś. Nie wiedziałem co się z tobą dzieje. - Uruha prychnął kpiąco - Nas nie było, nie ma i nie będzie. Lepiej to sobie uświadom, bo nie będę powtarzał. - ściągnął jego płaszcz i rzucił nim w niego - Dla mnie nie istniejesz. Zapamiętaj to.
- Kouyou, pozwól mi wytłumaczyć... - Aoi próbował za wszelką cenę porozumieć się z szatynkiem.
- Nie mamy sobie nic do tłumaczenia. Nie chcę cię więcej widzieć. - odparł i pobiegł do domu.
Po policzkach spływały mu łzy. Od domu dzieliło go zaledwie kilka metrów. Wbiegł na klatkę schodową i zniknął w windzie. Dojechał na dziesiąte piętro i wyszedł. Drżącymi dłońmi otworzył drzwi od mieszkania. Przebrał się w dresy i wyszedł na balkon zapalić. Ledwo mógł utrzymać papierosa w palcach.
Trząsł się cały i płaczac dawał upust swoim emocjom. Nie spodziewał się, że tak na niego podziała rozmowa z czarnowłosym. Nie miał do siebie żalu o to co mówił. Powiedział wszystko zgodnie z prawdą. Nie chciał go więcej widzieć. Zgasił papierosa i wyrzucił go przez balkon. Wrócił do mieszkania i usiadł na kanapie w salonie. Objął kolana ramionami, twarz ukrył między nimi. Musiał się wypłakać. Chciał się pozbyć wszystkich wspomnień związanych z Yuu.
W końcu przestało boleć. Zapomniał i żył normalnie. Zakochał się. Nie pamiętał już o Shiroyamie, dziękował Bogu, że mu na to pozwolił. Zaczął nowe życie. Bez niego.
Nie chciał więcej cierpieć. Ukochana osoba pomogła mu uporać się z przeszłością.
Miesiąc później kupił gazetę. Był ciekawy tego co się dzieje w Japonii i na całym świecie. W oczy rzucił mu się nagłówek:
" Gitarzysta prowadzący oraz najstarszy członek nowej grupy Visual Kei publicznie ogłosił swój związek z basistą swojego zespołu Akirą Suzuki".
Nawet nie przeczytał artykułu. Cieszył się, że w końcu obaj zapomnieli o sobie i ułożyli swoje życie.
Od tego momentu nigdy więcej nie cierpiał...

4 komentarze:

  1. Czytałam już jak było ''dodane 3 sekundy temu'' ma się ten refleks XDD Wieesz, nawet mi się podoba, ale jakoś nie trawię paringów z Reiem i kimś innym niż Ru i mi trochę popsuło ;_;

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww, fajne, ale Uru powinien być z Aoim :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Toxic Unicorn4 lipca 2013 17:33

    Jeeej, to było takie... jeeeej ;-; Podobało mi się. Bardzo. Jeden z tych shotów, o których się myśli. I nie było przesłodzone, a to duży plus ^^ Jeezu, nie cierpię przesłodzonych bajeczek typu "wybaczył mu wszystko i zasnęli wtuleni w siebie".
    Dla mnie Kou może być tylko i wyłącznie z Aoim, więc to było dość smutne.
    Ejejej, w kim zakochał się Uru? Rozumiem, że to niedopowiedzenie jest celowe xD
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo po raz kolejny piszę Super :)

    OdpowiedzUsuń