Kolejny rozdział ;D
Z góry przepraszam za długość xDD
Zapraszam do czytania <3 p="">
[Uruha]
- Żartujesz, prawda? - zapytałem zaskoczony Aoi'ego, który leżał na łóżku i zwijał się ze śmiechu.
- Nie. - odpowiedział próbując opanować nagły atak śmiechu - Kai posuwa naszego managera, a ten praktycznie nie ma nic do gadania. Jak to nasz kochany lider ujął: "Jako uke musi być posłuszny"! - starszy parsknął śmiechem, który dzięki akustyce pomieszczenia odbijał się od ścian ze zdwojoną siłą.
- Dlaczego ci nie wierzę? - odparłem roześmiany - Pijany jesteś i wygadujesz jakieś bzdury.
- Wiem co słyszałem. - czarnowłosy podniósł na mnie wzrok - Zresztą, jak nie wierzysz to sam zapytaj.
- Nie będę pytał przyjaciela o takie rzeczy. - odpowiedziałem i przysiadłem obok niego.
- Powiedział też... - Aoi przesunął palcami po moim boku powodując przyjemny dreszcz - Wie, że jestem na dole i...
- I teraz pójdziesz się umyć, bo śmierdzisz piwem na kilometr. - odgryzłem się na jego zaloty.
- Nie uważasz, że to ja powinienem być na górze? - zapytał podnosząc się do siadu i owiewając moją szyję swoim oddechem.
- Nie uważam. - mruknąłem odsuwając się - Jesteś za delikatny.
- To może spróbuję się poprawić, co ty na to? - uśmiechnął się zadziornie i nadrobił odległość między nami.
- Pod prysznic wynocha! I to już! - powiedziałem i poszedłem do kuchni zrobić sobie coś do picia.
- Ale... - zaczął kierując się za mną, po chwili obejmując mnie o tyłu.
- Chyba nie chcesz spać na kanapie, prawda? - zapytałem władczo - Więc rusz swój piękny tyłeczek i zmykaj. - uśmiechnąłem się z wyższością i ominąłem osłupiałego Yuu - Ktoś w końcu musi rządzić w tym związku, kochanie.
Kiedy tylko Shiroyama zniknął w łazience wróciłem do kuchni i zaparzyłem kawę. Objąłem kubek dłońmi i upiłem łyk gorącego napoju. Podszedłem do okna i podziwiałem oświetlone ulice Yokohamy.
Światła idealnie kontrastowały z ciemnością nocy.
Pięknie było, naprawdę. Długo napawałem się widokami zza naszego apartamentowego okna. Nawet nie zauważyłem kiedy kawa mi wystygła, a tuż obok pojawił się Aoi.
- O czym myślisz? - zapytał z czułością, obejmując mnie w talii.
- Kocham cię, wiesz? - odparłem, choć i tak znałem odpowiedź.
- Wiem... - wyszeptał ustami muskając moją skroń. - I ja ciebie też kocham.
- Przepraszam, że czasami jestem taki...wredny. - szepnąłem, opierając głowę na jego ramieniu.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Sam też nie jestem idealny, nikt zresztą nie jest. - odpowiedział i obrócił mnie przodem do siebie, patrząc mi głęboko w oczy - Ta władczość jest u ciebie zaletą, nie wadą.
- Yuu, ja wiem, że czasami przeginam i rządzę tobą, ale ja po prostu boję się, że kiedyś odejdziesz. - mruknąłem cicho czując jak rumieńce oblewają moją twarz.
- Nigdy nie odejdę, nie bój się. - odpowiedział łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
***
[Ruki]
Reita zasnął dość szybko, a ja nie mogłem jakoś spać. Myślałem o tym co mi powiedział. Kochał, ale nie chciał mnie. Dał mi jednoznaczną odpowiedź. Miałem nadzieję, że źle go zrozumiałem, jednak żadne inne rozwiązanie nie przychodziło mi do głowy. Nie mogłem uwierzyć, że nie chciał zbliżenia. Widziałem jak na niego działałem w autobusie, więc co jest nie tak? Może to ze mną jest jakiś problem, albo za bardzo naciskam. Nie mogłem nic poradzić na to, że go pragnąłem. Chciałem poczuć go w sobie, połączyć się z Akirą w jedność.
Czy chciałem za wiele?
Dlaczego nie mogło być tak jak u Kouyou i Yuu?
Wysunąłem się cicho spod kołdry starając się nie obudzić basisty i wyszedłem z apartamentu. Nie miałem co ze sobą zrobić, chciałem móc się komuś wygadać. Dla Aoihy nie chciałem przeszkadzać, a rozmowa z Kai'em nie była dobrym rozwiązaniem, z powodu obecności managera.
Zszedłem więc do baru i zamówiłem butelkę whisky.
Usiadłem przy stoliku i nalałem alkoholu do szklanki. Sączyłem trunek powoli delektując się przy tym smakiem, gdy nagle usłyszałem swoje imię i odwróciłem się w stronę z której dobiegał znany mi głos.
- Co tu robisz, Toshiya, co? - zapytałem mierząc chłopaka wzrokiem.
- Przyjechałem na urlop, nie wiedziałem, że cię tu znajdę. - odpowiedział siadając na przeciwko.
- Nie zapraszałem cię do stolika. - burknąłem popijając whisky.
- Do łóżka mnie też nie zapraszałeś, prawda? - spytał kpiąco.
- Nie chcę do tego wracać. - odparłem spoglądając na basistę - Chcę zapomnieć.
- No, Takanori... - mruknął w odpowiedzi - Było nam ze sobą tak dobrze.
- To było kiedyś. Teraz mam kogoś, na kim mi bardzo zależy. - wyminąłem poprzednią wypowiedź.
- Eh, Reita... - odpowiedział lustrując mnie wzrokiem - Nie masz na co liczyć, młody. On sam nie wie czego chce.
- Za to ja wiem czego chcę! - wzburzyłem się - Denerwujesz mnie. W wytwórni ciągle się na mnie gapisz swoim obleśnym wzrokiem, a mi od samego patrzenia na siebie robi się niedobrze. Znajdź sobie tanią dziwkę i daj mi w końcu święty spokój. - syknąłem w złość.
- Pijany jesteś, nie wiesz co mówisz. - zaśmiał się drwiąco - Jutro inaczej będziesz gadał. Nie, wróć. Będziesz błagał o jeszcze. Tak jak ostatnim razem. - chłopak oblizał się prowokująco.
- Grozisz mi? - zapytałem odważnie próbując ukryć fakt, że nieco się przestraszyłem - Nie dobierzesz mi się do spodni. Nie tym razem, skarbie.
- Skarbie? No, no. Czyżby nasz wielki Takanori nadal coś do mnie czuł? - zapytał niskim głosem, a mi aż ciarki przeszły.
- Nasz związek był pomyłką. Wybacz. - ostawiłem szklankę i wstałem od stolika i ruszyłem w kierunku schodów prowadzących na piętro, gdzie znajdował się mój apartament.
- Nie uciekniesz przede mną. - usłyszałem za sobą głos basisty Dir en Grey i poczułem silny uścisk na moim nadgarstku.
- Puść mnie! - szarpnąłem się, lecz bez rezultatu. Toshiya zacieśnił uścisk i pociągnął mnie za sobą na górę.
- Tak sie składa, że mieszkamy obok siebie. - wymruczał przyszpilając moje ciało do ściany, tuż obok apartamentu mojego i Akiry.
- Powiedziałem coś. Z-zostaw mnie. - jęknąłem czując jego usta na mojej szyi. - Kurwa, Toshimasa puszczaj!
- Lubię jak dla mnie jęczysz... - wyszeptał starszy wprost do mojego ucha, lekko przygryzając jego płatek.
- Nie rozumiesz, że nie ch... Ah! - krzyknąłem kiedy zacinął dłoń na moim kroczu.
- Podoba ci się, wiem o tym.. - odparł ze śmiechem - Nie potrafisz mi się oprzeć... Pragniesz mnie, jak nikogo innego... Zaprzeczasz sam sobie, wmawiając uczucie do Reity.
- To nie ta-ah... - mimowolnie jęknąłem czując jak Hara masuje mojego członka przez spodnie. Powoli zaczynało mi się to podobać, ale nie mogłem tego zrobić. Kochałem Akirę, kurwa, na prawdę kochałem.
- Sam widzisz jak na ciebie działam, nie opieraj się więc... - wymruczał Toshiya czując jak mój członek powoli zaczyna twardnieć.
- Nie, kurwa! Akira!! - wrzasnąłem z rozpaczy. Chłopak wybiegł z pokoju i zamarł.
- Takanori, co ty do cholery wyprawiasz?!
3>
Wo....to się teraz porobiło!
OdpowiedzUsuńMuszę błagać?
Jeszcze