Planowałam dodać jutro, ale skoro już napisałam i skończyłam rozdział, więc czemu nie? ;D
Chciałam jeszcze zaznaczyć, że to opowiadanie powoli zbliża się do końca, ale mam już pomysł na kolejne Reituki :)
Enjoy! ^^
[Reita]
Usłyszałem krzyk Ruki'ego i zerwałem się z łóżka wybiegając z pomieszczenia. Zamarłem mając przed oczami widok wokalisty w objęciach Toshimasy.
- Takanori, co ty do cholery wyprawiasz?! - wrzasnąłem nie mogąc się ruszyć z miejsca. Zabolało, jak nie wiem co.
Toshiya odsunął się i posłał małemu buziaka, po czym zniknął w swoim apartamencie. Blondynek odwrócił się w moją stronę i podszedł bliżej. Patrzył na mnie załzawionymi oczami oczekując jakiejkolwiek reakcji.
- Dlaczego? - więcej nic nie potrafiłem powiedzieć. Nie po tym wszystkim.
- To nie tak, Akira... - zaczął a ja czułem, że za chwilę stracę kontrolę nad emocjami - Pozwól mi wytłumaczyć... - spuścił głowę, a wzrok wbił w podłogę.
- Co ty chcesz mi tłumaczyć, Takanori? - zapytałem wściekły - Poszedłeś do niego, bo cię nie chciałem?! Bo nie chciałem cię pieprzyć?! - krzyknąłem nie spuszczając wzroku z wokalisty. Maleństwo zadrżało pod wpływem moich słów, ale zbytnio nie wziąłem tego do siebie.
- Nie, Reita! - podniósł głos - Ja i on byliśmy razem. Chwilę po tym jak zrobiłeś ze mnie dziwkę, upokorzyłeś i wykorzystałeś. Był wtedy przy mnie i pomógł dojść do siebie. Zakochałem się niedługo poten, on odwzajemnił moje uczucia. Nie przestał jeszcze mnie kochać. I w porównaniu do ciebie wie czego chce! Jesteś pewny, ze do mnie coś czujesz?! Kochasz?!
- A ty?! - odparłem atak młodszego - Pocieszasz się w ramionach innego, na dodatek byłego. A dlaczego? Bo Akira Suzuki nie chciał cię przelecieć! Taka jest prawda, Takanori! Miałem wtedy rację. Jesteś tylko nic nieznaczącą dziwką, dającą dupy każdemu innemu facetowi, bo ten, który cię kocha, odmówił! Jeśli tak ma wyglądać nasz związek, to ja dziękuję. Znajdź sobie innego naiwnego! - może i za ostro go potraktowałem, ale w tej chwili nie liczyło się nic, prócz sceny, która miała tutaj miejsce.
Naiwny jestem, bo uwierzyłem, że Ruki mnie kocha. Wokalista stał w miejscu i wpatrywał się we mnie zszokowany tym co właśnie powiedziałem. Nie tak miałem to ująć, ale niestety tak wyszło. Z pewnością nie myślałem tak o nim. lecz czego nie mówi się w złości. Uderzyłbym go, ale nie potrafiłem. Nienawidziłem go.
***
[Toshiya]
Oparty o drzwi przysłuchiwałem się kłótni kochanków. Byłem przekonany, że Takanori do mnie przyjdzie. Akira po raz kolejny go upokorzył, nie dając młodemu nawet szansy na wytłumaczenie. Biedny, Ruki.
Znałem Matsumoto na pamięć. Wiedziałem gdzie chowa swoje słabe punkty, co lubi, i takie tam podobne. I umiałem to wszystko wykorzystać na swoją korzyść. Nie mogłem pozwolić, by miał przy swoim boku kogoś takiego jak Reita. Agresywny i wybuchowy koleś jak on nie pasował do drobnej postaci wokalisty.
Wystarczyło tylko zobaczyć do czego był zdolny pod wpływem alkoholu. Nie raz prowokował bójki na imprezach organizowanych przez wytwórnię. Takanori nie mógł być narażony na to wszystko. Przy mnie byłby bezpieczny. Pamiętałem jak to powtarzał kiedy mieszkaliśmy razem. Nikt jednak o tym nie wiedział. Byliśmy dyskretni, jak mało kto. Kochałem go, nadal kocham i chyba nigdy nie przestanę.
***
[Ruki]
Trzask drzwi, rozbicie kilku szklanek i wędrówka za basistą do sypialni, lecz to nie ja powinienem błagać o wybaczenie. Pragnąłem móc mu to wszystko wytłumaczyć, nie zważając nawet na to jak mnie potraktował.
Reita stał przy otwartym oknie i palił. Wydawał się taki bezbronny. Podszedłem bliżej i niepewnie objąłem go w pasie splatając dłonie na jego brzuchu. O dziwo, nie odepchnął mnie.
- Akiś nie chciałem, wybacz mi proszę.. - wyszeptałem czując jak kolejne łzy uwalniają się z moich oczu - Spotkałem go przypadkowo w barze. Piłem, przyznaję. Przysiadł się do mnie i zaczął te swoje obleśne gadki... - chłopak nie reagował jednak na moje słowa - Wstałem i chciałem wrócić do ciebie, ale mi przeszkodził. Czy gdybym chciał się z nim przespać, nie wołałbym cię, prawda? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Takanori... - szepnął kładąc jednął dłoń na moich - Przepraszam.
- Rozumiem, byłeś zdenerwowany... - odparłem mocniej przylegając do pleców Akiry.
- Ja nie wiem czy po tym wszystkim co ci nagadałem, będę szczęśliwy z tobą... - wyszeptał gasząc papierosa - Wyrzuty sumienia oczywiście już mam, ale w końcu się nasilą i... - załkał.
- Ciii, Rei... - odpowiedziałem cichutko - Zapomnijny, dobrze? - chłopak odwrócił się w moją stronę ograniając mi z twarzy mokre kosmyki.
- Kocham cię, Takanori... - basista przykrył moje usta swoimi. Rozchyliłem usta zapraszając blondyna do mojego wnętrza. Całowaliśmy się rozpaczliwie łaknąc nawzajem swoje bliskości. Nasze języki ocierały się o siebie wywołując pomruki aprobaty u obu z nas. Oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza.
- Liczysz się tylko ty. - wyszeptałem - Nie Toshiya, ani nikt inny rozumiesz? - Akira skinął głową na potwierdzenie.
- Kocham cię, mały. - odpowiedział i musnął moje wargi w krótkim pocałunku - Obiecaj mi coś tylko...
- Co takiego? - zapytałem zapatrzony w jego piękne oczy.
- Nie zrobisz tego nigdy więcej, dobrze?
- Obiecuję...
Jest, wszystko jest dobrze ... uff... jak dobrze...
OdpowiedzUsuńA Tosha bym powiesiła za jaja, o ;_;
Kolejne reituki? YAY : D
Awww :D Jakie to było słodkie. Końcówka oczywiście :D
OdpowiedzUsuńdalej proszę >.<
OdpowiedzUsuńOooo...
OdpowiedzUsuńGorąco się zrobiło. Już nie mogę doczekać się kolejnej części. pisz szybko
Kocham to opowiadanie:"3
OdpowiedzUsuń//Yuuko-san