niedziela, 14 kwietnia 2013

Aoi x Uruha - Rozdział XV


[Kyo]
Obudziłem się z wielkim kacem. Półprzytomny spojrzałem na podłogę, na której leżały porozwalane butelki po sake. Westchnąłem tylko i spróbowałem wywlec się z łóżka, ale czyjeś ręce oplatające mnie w pasie uniemożliwiły mi ruch.
Odwróciłem głowę i ujrzałem śpiącego Kaoru, co nieco mnie zdziwiło. Nie pamiętałem dokładnie wczorajszego wieczoru, lecz doskonale wiedziałem, że lider przyszedł wczoraj do mnie. Na szczęście obaj byliśmy ubrani, więc odetchnąłem z ulgą, że nic między nami nie zaszło.
Pomimo wszystko poczułem przyjemne ciepło na sercu. Nie, nie. Musiało mi się tylko wydawać. Przecież nic do niego nie czułem. To wiedziałem na pewno.
Drgnąłem, gdy chłopak poruszył się. Znowu pojawiło się to samo uczucie co przed chwilą. Obruciłem się w jego stronę i nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Kaoru wyglądał ślicznie. Kiedy spał w ogóle nie przypominał bezdusznego lidera, którym był na próbach. Nieśmiało wyciągnąłem dłoń w stronę jego policzka, by odgarnąć z niego kosmyki włosób. Nawet nie wiem kiedy zacząłem gładzić jego twarz. Była taka delikatna i miękka. W końcu zwróciłem uwagę na jego rozchylone usta. Nagle poczułem chęć ich zasmakowania. Nie miałem pojęcia co się ze mną działo. Jednak to ciepło jakie odczuwałem, nie było tym co czułem patrząc na Kouyou. Odgoniłem wszystkie myśli dotyczące lidera i zsunąłem z siebie jego ramię. Niemal od razu poczułem chłód. Wstałem z łóżka, by udać się do łazienki. Wolałem nie mysleć o tym co pomyśli Niikura widząc mnie po przebudzenia. Mimo wszystko chciałem lepiej się przy nim prezentować.
Zatrzymałem się przy drzwiach i odwróciłem się w stronę Kaoru. Moje serce przyspieszyło. Prawie wybiegłem z pokoju i zamknąłem się w łazience. Odkręciłem kran i zmoczyłem twarz zimną wodą.
"To nie możliwe" pomyślałem spoglądając na swoje oblicze w lustrze. Przecież nie mogłem tak szybko poczuć czegoś do lidera. Kochałem Kouyou, tak mi się przynajmniej do tej pory wydawało. Przez chwilę wydawało mi się, że wmawiam sobie uczycie do Takashomy, a w rzeczywistości czuję coś do lidera. Gdyby tak było to przecież wiedziałbym wcześniej, prawda?
***
[Uruha]
Aoi spędził całą noc pod moim domem. Na początku byłem przerażony tym faktem, ale potem zrozumiałem, że chyba nic głupiego nie zrobi. Po prostu sobie tam siedział i nie wychodził. Nawet chciałem wyjść i zaprosić go do środka, jednak czekałem na jego ruch. Ciekawiło mnie co zamierza.
Cieszyłem się, że tak uparcie nie odstępuje mojego domu. Poczułem się spokojny i bezpieczny. Zrozumiałem, że na prawdę mu zależy.
Właśnie parzyłem sobie kawę, gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie zastanawiając się ani chwili ruszyłem by otworzyć.
Jak się domyślałem, był to Yuu. Wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi oczami i nerwowo przygryzał wargę.
- Już myślałem, że nie zdecydujesz się wejść. - zacząłem rozmowę, bo zdawałem sobie sprawę, że starszy tego nie zrobi.
- Wiedziałeś, że jestem? - zapytał niepewnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
- No pewnie! - odpowiedziałem z uśmiechem - Zauważyłem twój samochód z sypialni. Spędziłeś tutaj całą noc. Jesteś głodny? - zapytałem licząc na to, że się zgodzi.
- Tak, trochę. - odparł lekko się uśmiechając.
- Wejdź, proszę. Właśnie zaparzyłem kawę. - zaprosiłem Aoi'ego do środka puszczając go przodem.
Udaliśmy się do kuchni, posadziłem Yuu przy stole i nalałem mu kawy. Sam wziąłem się za robienie większej ilości kanapek. Kiedy tylko skończyłem postawiłem talerz z jedzeniem na stole i usiadłem na przeciwko gościa.
- Częstuj się. - zachęciłem upijając trochę kawy z mojego kubka.
- Dziękuję. - odpowiedział i wziął jedną kanapkę.
Jedliśmy w ciszy, krępowała mnie trochę. Obserwowałem starszego i zastanawiałem się co teraz zrobi. W końcu postanowiłem przerwać milczenie.
- Dlaczego wczoraj nie wszedłeś? Masz przecież drugi komplet kluczy.
- Nie wiedziałem czy będziesz chciał mnie widzieć. - odparł cicho.
- Mogłeś przynajmniej spróbować, nie gryzę przecież. - w głębi serca chciałem żeby wtedy wszedł. Potrzebowałem go jak nigdy wcześniej.
- Kyo nie był z tobą? - zdziwił się, a ja spojrzałem na niego z wyrzutem.
- A widziałeś gdzieś tutaj jego samochód? - pokręcił przecząco głową - Cóż, chciałem żeby wszedł, ale po odczytaniu twojej wiadomości zmieniłem zdanie. Przykro mi, że tak szybko mnie oceniasz. - nie powiem, zrobiło mi się przykro, bo nie sądziłem, że czarnowłosy będzie myślał w taki sposób.
- Nie chodziło mi o to, przepraszam. - szepnął patrząc mi prosto w oczy.
- Uprzedzę twoje myśli i zaprzeczę. Nie, nie spałem z nim. Trudno jest się z kogoś wyleczyć w ciągu kilku godzin. - zauważyłem, że Shiroyama nerwowo zaciska pięści na stole.
- A chciałeś? - zapytał drżącym głosem, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Nie chciałem. - odpowiedziałem i ułożyłem swoją dłoń na jego pięści - No już, spokojnie. Jestem tutaj i cieszę się, że jesteś. - uśmiechnąłem się do niego.
- Powinienem powiedzieć ci wcześniej. - wyszeptał odracając wzrok - Ja... Nie chciałem tego ukrywać, ale... Wtedy kiedy cię pocałowałem i uciekłem, to ogarnęła mnie panika, że się dowiesz. Głupio mi było i nie pojechałem do niej tylko do siebie. Kiedy do ciebie dzwoniłem, byłem przekonany o moich uczuciach. Chciałem już wtedy ją zostawić, ale wtedy manager wyjechał z tym całym ogłoszeniem i...
- Yuu, nie zmuszaj się do tego. Powiesz kiedy przyjdzie czas. - przerwałem mu i splotłem nasze palce.
- Powinieneś o czymś wiedzieć, K'you. - odparł powracając do mnie wzrokiem.
- Tak? - zapytałem lekko zdenerwowany.
- DEG wiedzieli, że z nią jestem. Ja od samego początku obserwowałem tego całego Kyo i wydaje mi się, że on coś czuje do ciebie i dlatego się wczoraj wtrącił...
- Nawet jeśli, to i tak niczego nie zmieni. Na pewno nie moje uczucia do ciebie. - odpowiedziałem ciepło posyłając mu przy tym najpiękniejszy z moich uśmiechów.
- Więc nie nienawidzisz mnie? - zadał niepewnie pytanie.
- Kocham cię, debilu. - zaśmiałem się cicho.
- Tak po prostu? - niedowierzał mi.
- Nigdy nie przestałem, nawet kiedy się dowiedziałem o tobie i Yoko. Nie potrafiłbym przestać. - odparłem pochylając się nad blatem. Aoi zbliżył swoją twarz do mojej tak, że dotykaliśmy się czołami. Uśmiechnąłem się i musnąłem jego usta swoimi. Starszy odwzajemnił pocałunek i osunął się. Mruknąłem niezadowolony i usiadłem na swoim krześle.
- Nie chcę się z niczym spieszyć. - westchnął splatając nasze palce.
- Wiem, Yuu. Ja też. - odpowiedziałem nie odrywając wzroku od jego oczu - Zamieszkaj ze mną. - zaproponowałem z uśmiechem.
- No pewnie, młody. Myślałem, że już tego nie zaproponujesz.

9 komentarzy:

  1. ojojojojojojojoooo *u*

    aż mi humor poprawiłaś *śmiech* siedzę sobie siedzę, wchodzę na bloga i widzę, że nowy rozdział :3 szkoda, że taki krótki, ale nie narzekam! ważne, że dodałaś *śmiech*

    podobało mi się, bardzoooo.. mam nadzieję, że oni się w końcu zejdą. Aoi z Uru, a Kyo z Kaoru i założą piękną gejowską rodzinkę *zaciesza*

    dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. łuułuuułuuu, Kyo się odpieprzy? *O* Nareszcie :D
    I Aoiszka jest ♥
    Słodziachne :D
    Czekam na notki ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej! To było takie słodziachne >w<
    Weny życzę i czekam na następną część!

    OdpowiedzUsuń
  4. Więcej, więcej! ;-; Plz! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam na tego bloga dzisiaj i przeczytałam całe opowiadanie :) bardzo mi się podobało, ale żal mi trochę Kyo.. 9 lat to długi okres czasu.
    Weny życzę i proszę o dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chcę się z niczym spieszyć - zamieszkaj ze mną
    fuck logic

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojjjejjjjj~
    Tak trzymać Aoiho ♡
    A kyo niech bedzie z Kaoru bo mi się spodobało :3

    OdpowiedzUsuń