czwartek, 28 lutego 2013

W cieniu... - Part 1

Ohayooo ;D 
Dzisiaj nie będę Was zamęczała jakimiś wstępami ;)
Miłej lektury ;*


[Uruha]
Miałem już zaplanowany wieczór. Po raz kolejny miałem udać się do klubu w samym centrum Tokio. Pobyt w nim pozwalał mi na jakiś czas zapomnieć o bólu jakiego doświadczam na codzień. Daisuke miał dziś wieczorem próbę, więc było mi to jak najbardziej na rękę. Poza tym w klubie często pojawiał blondyn z przepaską na nosie. Wiedziałem, że mi się przygląda. Podpytałem o niego młodszego barmana, ponieważ blondyn prawdopodobnie przyjaźnił się z czarnowłosym. Nosił pseudonim Reita. Był w moim wieku, z czego nawet się cieszyłem. Potrzebowałem się rozerwać. Prawie 24/7 z Daisuke dawało mi niezły wycisk. Byliśmy ze sobą już 5 lat. Na początku było jak w bajce. Rozpieszczał mnie. Mówił, że jest najszcześliwszą osobą na świecie, ponieważ spotkał kogoś takiego jak ja. Potem zaczął pić i zaczął się koszmar. Po próbach wracał kompletnie pijany. Był w stosunku do mnie agresywny. Bałem się go ale nadal kochałem. Moje uczucia do Daisuke nie zmieniły się pomimo, że zrobił ze mnie służacego i niewolnika. Oddawałem się mu kiedy tylko miał na to ochotę. Zdarzało się, że był zbyt brutalny i wtedy nie szczytowałem. W takich momentach mnie bił. Zazwyczaj kończyło się to siniakiem pod okiem i rozciętym łukiem brwiowym. Zakrywałem to dużymi ciemnymi okularami. Raz zdarzyło się, że trafiłem do szpitala z połamanymi żebrami. Okłamałem lekarza mówiąc mu, że spadłem ze schodów. Na pewno nie uwierzył ale nie dał tego po sobie poznać. Starszy obiecywał mi, że się zmieni, że nigdy więcej mnie nie uderzy. Obietnicę złamał równie szybko jak ją złożył. Nienawidziłem go z całego serca. Wytrzymywałem to wszystko tylko z jednego powodu: nie potrafiłem przestać go kochać.
Ostatnio coś się we mnie zmieniło. Od kiedy zacząłem odwiedzać klub i spotykać Reitę, nie przestawałem o nim myśleć. Byłem ciekawy jego głosu, zapachu, dotyku.
Założyłem buty i narzuciłem kurtkę. Już miałem wychodzić, gdy nagle w przejściu stanął Dai.
- Gdzie to się moja królewna wybiera ? - zapytał z tym swoim złośliwym uśmieszkiem.
- Do klubu idę. - odparłem beznamiętnie i spróbowałem go wyminąć. Złapał mnie za ramiona i pchnął na ścianę. Syknąłem cicho i ze strachem spojrzałem na niego.
- Nigdzie nie idziesz. - powiedział i wymierzył mi siarczysty policzek - Nie zapominaj kto w tym związku jest górą, kotku. - wycedził przez zęby - Wychodzę, a Ty masz się stąd nie ruszać. - dodał i wyszedł. Dotknąłem dłonią obolałego policzka i pozwoliłem łzom spokojnie spływać. Jak wiadomo nie był to pierwszy raz. Najbardziej bolało mnie, że nie mogłem zobaczyć Reity. Chciałem uciec ale Daisuke prędzej czy później znalazłby mnie. Nie wiem jak by się to wtedy skończyło. Nie chciałem o tym myśleć. Położyłem się na łóżku i zacząłem zastanawiać się co robi teraz Reita.
***
[Reita]
Wolnym krokiem zmierzałem w stronę mojego bloku. Od mieszkania dzieliło mnie na oko 400 m. Z transu wyrwały mnie wibracje telefonu. Dzwonił Aoi.
- No hej, hej. - odebrałem ze śmiechem. Rozmowy z nim zawsze były zabawne. Zastanawiałem się co takiego znów kombinuje.
- Siem. - odpowiedział - Mam dla Ciebie kilka informacji.
- No słucham Cię. - Yuu zaczął mnie zaciekawiać. Ciekawe, co miał takiego do powiedzenia.
- Popytałem tu i tam. - kontynuował - Uruha na prawdę nazywa się Kouyou Takashima. Jest w twoim wieku. - serce zabiło mi trochę szybciej - Mam też nieciekawe wiadomości.
- Dobra, dawaj. - popędziłem go.
- Jego związek z Daisuke prawdopodobnie jest poważny. Są ze sobą chyba z 5 lat. Albo nawet i więcej. Mniejsza z tym. Daisuke od dawna się u niego mieszka. Wprowadził się podobno 2 lata temu. Kouyou musi go na prawdę bardzo kochać skoro wytrzymuje to wszystko. - urwał. Poczułem jak żołądek odmawia mi posłuszeństwa. - Daisuke go bije. Uruha raz wylądował w szpitalu. Miał połamane żebra. - łzy zaczęły zbierać mi się w kącikach oczu. Aoi kontynuował - Tak jak już mówiłem K'you mieszka w mojej okolicy. Zdobyłem jego adres. W moim klubie o 22.30 Dir En Grey organizuje jakąś imprezę zamkniętą, więc chłopak powiniem być teraz w domu. Jeśli chcesz mogę Cię do niego podrzucić, bo właśnie skończyłem zmianę. Tylko mów gdzie jesteś to podjadę po Ciebie.
Nie wahałem się ani chwili. Podałem Shiroyamie mój adres i czekałem na niego. Przyjechał dość szybko.
Wsiadłem do auta i zapiąłem pasy. Wciąż czułem mdłości. Martwiłem się o rudego. Ciekawe, co jeszcze robił z nim ten cały Daisuke.

środa, 27 lutego 2013

W cieniu... [Prolog]

Wrzucam wam krótką zapowiedź nowego opowiadania ;D
To będzie taka odskocznia, od Aoi x Uruha, bo jakoś natchnienie straciłam ;(
Enjoy :P


Paring: Reita x Uruha
Bohaterowie:  Reita, Uruha, Aoi, Daisuke
Ostrzeżenia: na razie żadne, chociaż w kolejnych partach może pojawić się przemoc i sceny erotyczne

***



Spędzałem kolejny samotny wieczór w moim ulubionym klubie. Od zawsze tu przychodziłem. Barmani już mnie pamiętali i nawet nie musieli pytać o zamówienie. Za każdym razem piłem to samo.
Od niedawna przychodził tutaj też i on. Był nim wysoki, rudowłosy mężczyzna. Skupiałem na nim całą swoją uwagę, przy okazji nie dając po sobie poznać, że go obserwuję. Podobnie jak ja, nigdy ni tańczył. Siadał o dwa stoliki ode mnie. Przez cały czas spoglądał beznamiętnie w okno i sączył kolorowe drinki. Nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek z kimś przyszedł. Zawsze był sam. Na jego ustach jeszcze w ogóle nie nie widziałem uśmiechu. Oczy zakrywały ciemne okulary. Styl ubierania sugerował, że inspiruje się Visual Kei. Paznokcie miał pomalowane na czarno, usta muśnięte bezbarwnym błyszcykiem.
Spojrzałem na zegarek. Dochodziła 21.30. Zazwyczaj o tej porze już tu był. Dzisiaj jednak chyba nie zaszczyci klubu, ani tym bardziej nie nacieszy moich oczu. Chciałem kogoś o niego zapytać ale wątpiłem, że ktoś może go znać. Może barmani coś wiedzą ? Podniosłem się i ruszyłem w kierunku baru.
- Reita, jeszcze raz ? - zapytał ciemnowłosy z usmiechem. Odpowiedziałem mu tym samym.
- Nie, dzięki Aoi. Słuchaj, wiesz coś może o tym rudym, co zawsze siada niedaleko mnie ? - zapytałem z nadzieją w głosie. Barman tylko kiwnął głową.
- Pewnie o Uruhę Ci chodzi. Tak, znam kolesia. Mieszka w mojej okolicy. Pewnie wpadł Ci w oko, nie Rei ? - odpowiedział - Raczej sobie głowy nim nie zawracaj. Pilnuje go jego facet, Daisuke. Pewnie znasz tego kolesia z Dir En Grey. Oni są razem więc...
- On i Daisuke ?! - prawie wykrzyknąłem na cały klub,
- Taa, Akira. Współczuję mu z całego serca. Mieć takiego faceta jak Dai to naprawdę... Podobno go bije, stąd te okulary. Wiesz, ludzie różne rzeczy gadają. Nie wiadomo w co wierzyć.
- Okay, dzięki za informację. - zapłaciłem swój rachunek i ruszyłem do domu. Całą drogę rozmyślałem o rudowłosym. "Śliczny" ? Ciekawe pseudo.. Zastanawiałem się jak może mieć na prawdę na imię. Jeżeli był z Daisuke, to musiał mieć bardzo silne nerwy. Słyszałem kiedyś, że terroryzuje cały zespół. Bardziej martwił mnie fakt, że Uruha mógł być jego ofiarą. Powoli zaczynałem rozumieć jego brak uśmiechu i ciemne okulary.

wtorek, 26 lutego 2013

Aoi x Uruha - Rozdział VI

VI-czka ;D
No to ja was zostawiam z kolejnym rozdziałem :P
Ostrzeżenia: +18 :D
Enjoy ! ;)

****

Całowaliśmy się długo i namiętnie. Dłonie Aoi'ego błądziły po całym moim ciele. Oboje wiedzieliśmy do czego to zmierza. Nie przerywaliśmy. Nasze gorące ciała ocierały się siebie podniecając nas jeszcze bardziej. Byliśmy tak blisko, bliżej niż by się wydawało.
Stłumione od dawna uczucia wyrywały się i okrążały każdy skrawek naszych ciał. Jęknąłem kiedy Yuu przeszedł z pocałunkami na moją szyję. Delikatnie ją pogryzał i w niektórych miejscach pozostawiał niewielkie czerwone ślady. Pragnąłem go jak nigdy dotąd. Rozpiętą już koszulę starszego zsunąłem znacznie z ramion, a dłońmi gładziłem jego szyję. Zakręciłem biodrami i otarłem się o sterczącą już męskość Yuu, za co zostałem nagrodzony przeciągłym mruknięciem. Wtuliłem twarz zagłębienie w szyi drugiego gitarzysty i pochłaniałem cały jego zapach. Masowałem jego ramiona, badając jednocześnie jedwabistą skórę. Podniosłem nieco głowę i odszukałem jego ust. Całowałem go delikatnie, a on odwzajemniał się tym samym. Jego delikatność była taka piękna, idealna na sz pierwszy raz. Rozchyliłem wargi, zapraszając Yuu do wnętrza moich ust. Chętnie skorzystał, a ja wyszedłem swoim językiem naprzeciw jego. Aoi obdarowywał mnie gorącymi i głebokimi pocałunkami. Całowaliśmy się do utraty tchu. Niechętnie oderwałem się od niego wplatając dłonie w jego włosy. Spoglądalismy sobie głęboko w oczy. Nigdzie nam się nie spieszyło. Oboje chcieliśmy by to co miało niedługo nastąpić było najpiękniejszym przeżyciem w naszym życiu. Niespodziewanie Yuu chwycił koniec mojej koszulki i sugestywnie pociągnął ją do góry. Szybko pomogłem mu pozbyć się niepotrzebnej części mojej garderoby. Ponownie złączyliśmy nasze wargi. Teraz nasze pocałunki były odważniejsze. Aoi lekko ssał moją dolną wargę powodując u mnie pomruki zadowolenia.
Uniosłem się nieco i otoczyłem kolanami biodra Yuu. Odnalazłem drżącymi dłońmi ostatnie guziki koszuli i odpiąłem je, ściągając przy tym odzienie starszego. Oboje byliśmy jedynie w spodniach. Dłonie drugiego gitarzysty zjechały na moje pośladki. Z moich ust wydobył się cichy jęk. Aoi uśmiechnął się zadowolony ze swoich poczynań. Musnąłem palcami prawy sutek kochanka, a do moich uszu dobiegło ciche westchnięcie.
Moje pośladki były lekko ugniatane i masowane na przemian, dając mi przy tym ogromną rozkosz.
- Shiroyama... - wyszeptałem i zmysłowo otarłem się o jego rozgrzany tors. Nie musiałem mówić nic więcej by zrozumiał o co mi chodzi. Wziął mnie na ręcę i zaniósł do sypialni. Powoli opadliśmy na łóżko łącząc się w kolejnym pocałunku. Dłonie Yuu szybko pozbywały się dolnej części mojej garderoby. Był przy tym taki delikatny. Najbardziej kochałem go w takiej właśnie wersji. Gdy zostałem już w samych bokserkach, Aoi pochylił się nade mną i pocałował krótko, po czym sprawnym ruchem ściąnął warstwę zbędnego materiału.
- Jesteś taki piękny, K'you... - rozpłynąłem się słysząc jego seksowny głos. Złapał w dłoń mojego członka i rytmicznie zaczął nią poruszać. Jęknąłem głośno pod wpływem tej pieszczoty.
- Yuu, zrób to.. - poprosiłem wijąc się pod nim.
Gitarzysta szybko pozbył się swojej niepotrzebnej części garderoby. Ułożył się między moimi nogami i wsunął w moje wnętrze. Westchnąłem tylko i poczułem w sobie kolejny palec. Zakołysałem biodrami chcąc szybciej przyzwyczaić do uczucia wypełnienia. Aoi dołożył jeszcze trzeci palec i zaczął mnie rozciągąć. Skinąłem mu dłonią na znak, że jestem już gotowy. Szybko wyjął palce i uniósł moje kolana w górę. Oplotłem go nogami w pasie i poczułem jego męskość napierającą na moją rozgrzaną dziurkę. Wchodził we mnie powoli i delikatnie. W końcu jednym mocnym pchnięciem zanurzył się cały w moim wnętrzu. Zatrzymał się, pozwalając mi przyzwyczaić się do jego obecności. Skinąłem głową i Aoi zaczął się we mnie poruszać. Na początku robił to powoli lecz w końcu znalazł odpowiednie tempo i uderzał we mnie coraz szybciej. Zupełnie nie czułem bólu. Spowodowane to było delikatnością jaką Yuu obdarowywał moje ciało. Krzyknąłem kiedy zostałem trafiony w prostatę. Moim ciałem zawładnęła oszałamiająca rozkosz.
- Proszę.. Taaam... Ah-h... - wyjęczałem. Gitarzysta pochylił się nade mną całując mnie namiętnie, za każdym razem uderzając wto cudowne miejsce. Czułem, że mój szczyt jest już blisko. Wbiłem się paznokciami w ramiona starszego krzycząc coś niezrozumiale. Mimowolnie zacisnąłem mięśnie na jego członku. Wyczuwając zbliżający się orgazm, Yuu chwycił moją męskość i zaczał ją szybko stymulować. Po chwili poczułem jak Aoi rozlewa się we mnie. Byłem już bardzo blisko, gdy nagle usłyszeliśmy dźwięk... Budzika ?
Zerwałem się z łóżka jak oparzony. Spojrzałem na zegar, była równo ósma. Za godzinę mieliśmy mieć próbę. Zakryłem twarz dłońmi oddychając szybko. To jednak był sen. Wydawał się być taki realny. Westchnąłem rozczarowany i poczłapałem w kierunku łazienki. Zaczynałem się rozbierać gdy nagle poczułem w dolnej części ciała coś mokrego. Zrzuciłem szybko spodnie wraz z bokserkami. Sperma... Doszedłem z powodu tego cholernego snu. Włożyłem ubrania do pralki, a sam wskoczyłem pod prysznic. Pozwoliłem, by chłodna woda obmywała moje ciało. Wyszorowałem się dokładnie i ruszyłem tyłek do sypialni, aby wybrać sobie odpowiednie ubrania. Zdecydowałem się na czarne rurki, białą koszulę i skórę w takim samym kolorze jak spodnie. Usiadłem przy mojej prywatnej toaletce i podkreśliłem oczy czarną kredką. Usta pociągnąłem błyszczykiem. Mogłem już wychodzić. Zostały mi jedynie buty. Uporałem się z nimi i wyszedłem z mieszkania. Wiedziałem, że przez ten mój sen nie będę mógł się skupić. Byłem też ciekawy reakcji mojego ciała na widok Aoi'ego. Powinienem zawrócić i zamknąć się w domu i z nikim się nie spotykać, dopóki nie ochłonę z emocji wywołanych przez moje fantazje. To nie było dobre rozwiązanie, zwłaszcza kiedy pracowaliśmy nad nową płytą. No ale cóż mogłem na to poradzić. Jestem tylko człowiekiem.

Nieodebrane Połączenie (One Shot) - Kai x Ruki

Coś nowego :)
Naszło mnie na one shot'a z Kai'em w roli głównej :P
Przyjemnej lektury :)

Paring: Kai x Ruki
Ostrzeżenia: angst, samobójstwo

***

- Błagam, Ruki. Ty jesteś całkiem ślepy ? - usłyszałem za drzwiami garderoby. Już miałem wejść, gdy do moich uszu dobiegł głos basisty - Myślisz, że Kai'owi zależy na Tobie ? Od samego początku myślał tylko o sławie i o pieniądzach. Wykorzystując swoją pozycję w zespole rozstawia nas po kątach. Takanori, otwórz wreszcie oczy. - dokończył.
- Reita, to nieprawda. Oboje wiemy, że Kai nie jest i nie byłby do tego zdolny. Myślisz, że gdyby był taki to nadal bylibyśmy na scenie. Nie widzisz ile dla nas robi, Akira ? - Ruki stanął w mojej obronie. Zawsze to robił.
Świadomie lub nie rozkochał mnie w sobie. Na jego widok moje serce niebezpiecznie przyspieszało.
Jednak on nigdy nie spojrzał na mnie jak na mężczyznę. Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi i członkami zespołu.
- A-Akira... - usłyszałem przestraszony głos wokalisty.
Otworzyłem drzwi garderoby i zamarłem. Reita patrząc mi prosto w oczy przyciągnął Ruki'ego do pocałunku.
Moje oczy zaszły łzami. Zdradził mnie mój własny przyjaciel.
- Nienawidzę Cię ! - wykrzyczałem przez łzy i wybiegłem z pomieszczenia. Szybko pokonałem schody i znalazłem się na zewnątrz. Wyciągnąłem papierosa i odpaliłem go. Nie paliłem nałogowo, tylko wtedy kiedy chciałem zrzucić z siebie złość i stres.
Poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem wokalistę.
- Kai, wszystko w porządku ? - zapytał zaniepokojony.
- A czy wyglądam na takiego ? - odparłem.
- Posłuchaj... Reita nie chciał powiedzieć tego wszystkiego - spojrzał mi w oczy.
- Taa, a wiesz, że właśnie zdradził mnie mój najlepszy przyjaciel ? - zirytowałem się - Odchodzę z zespołu. Poszukajcie sobie innego frajera na moje miejsce. - byłem już pewien, że nie chcę już dłużej być w the GazettE.
- Yutaka, mówisz poważnie ? - zapytał przestraszony - Zespół bez Ciebie, nie będzie zespołem. Potrzebujemy Cię, Kai. the GazettE nie może Cię stracić. - dokończył podążając za moim wzrokiem.
- Zespół... Jestem tylko częścią waszego zespołu. - odparłem patrząc Ruki'emu prosto w oczy - Kochałem Cię, Ruki. Akira to wykorzystał...
- Kochałeś ? - zapytał niedowierzająco - Przez tyle lat się przyjaźniliśmy. Zaczynałem coś do Ciebie czuć, a Ty mówisz, że kochałeś ? - po policzkach wokalisty spłynęło kilka strużek łez.
Złapałem go najdelikatniej za podbródek i złączyłem nasze usta w pocałunku. Ruki rozchylił swoje i przesunął językiem po mojej dolnej wardze. Uchyliłem usta zapraszająco. Po krótce nasze języki złączyły się w szalonym tańcu. Pocałunek miał w sobie wszystkie uczucia, tłumione w nas od dłuższego czasu.
Oderwaliśmy się od siebie nabierając powietrza.
- Ruki... - przejechałem palcami po jego policzku - Muszę odejść. - jego oczy ponownie się zaszkliły. Objąłem go mocno i pocałowałem we włosy - Wrócę... Obiecuję. - wyszeptałem.
Puściłem go i ruszyłem do domu. Mieszkałem niedaleko sali koncertowej, więc droga nie zajęła mi zbyt dużo czasu. Gdy przeszedłem próg domu ogarnęło mnie dziwne uczucie pustki. Sięgnąłem do barku szukając jakiegokolwiek trunku. Wybór padł na whisky. Otworzyłem butelkę i nalałem alkoholu do szklanki.
Powoli sączyłem napój rozmyślając nad wieloma rzeczami. Nie zorientowałem się nawet kiedy opróżniłem całą butelkę. Podszedłem do okna i spojrzałem w niebo.
- Już czas... - wyszeptałem i otworzyłem drzwi prowadzące na balkon. Oparłem się o parapet i podziwiałem gwiaździste niebo.
Stanąłem w końcu na barierkę, podrzymując się jedną dłonią balkonowego sufitu i spojrzałem w dół. Moja dzielnica była jedną z najspokojniejszych w całym Tokio.
Teraz nie jeździły żadne samochody, a ludzie nie spacerowali.
"Złamałem obietnicę, Ruki", powiedziałem sobie w myślach.
Z pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. Zignorowałem go i odepchnąłem się. Leciałem w dół nie zastanawiając się kto zostawi po sobie nieodebrane połączenie. Przez chwilę poczułem ból rozlewający się przez całe moje ciało. Potem nie czułem już nic...

Aoi x Uruha - Rozdział V

Ohayoo ! *^*
Wena mi jakoś sprzyja i mogę dodawać notki na bieżąco :P
Zastanawiam się też nad nowym opowiadanianiem :) powinno się niedługo pojawić :D
Nie będę przedłużać, bo tak jakoś nie mam pojęcia co bym mogła wam napisać xD
Jeśli są jakieś pytania albo szczególne życzenia, piszcie w komentarzach :)
Enjoy *v*


***

[Uruha]
Czułem jak kręci mi się w głowie. Na co ja liczyłem. Pijany Aoi wyznający mi miłość. Prawie mu uwierzyłem.
Ruszyłem w kierunku łazienki. Spojrzałem w lustro i nie poznałem samego siebie. Twarz miałem całą opuchniętą i zaczerwienioną. Obmyłem się zimną wodą i odetchnąłem głęboko. Nie miałem sił się przebierać i umyć, więc skierowałem się do sypialni. Usiadłem na łóżku i przypominałem sobie nasz pocałunek. Mój i Yuu...
Szybko odepchnąłem od siebie chęć ponownego kosztowania jego ust. Położyłem się i ułożyłem w pozycji embrionalnej. Znowu zacząłem łkać. Niemy krzyk wydobywał się z moich ust. W głowie pojawiało się tylko jedno pytanie - dlaczego ?
Przekręciłem się i leżałem na plecach tępo spoglądając w sufit.
Jutro próba. Nie chciałem tam iść. Nie zniósłbym widoku Aoi'ego. Chociaż...
***
[Aoi]
- K'you... Kocham Cię... - rozłączyłem się. Powiedziałem, że kocham Uru, choć sam jeszcze nie byłem pewien swoich uczuć. Chciałem jednak zaryzykować. Może i po alkoholu przyszło mi to łatwiej ale nawet gdybym był trzeźwy powiedziałbym to samo.
Powoli zaczynałem kojarzyć fakty. Przypominałem sobie wszystkie wydarzenia z przed 3 lat. Chciałem poznać choć jeden powód, dla którego K'you zaczął się ode mnie odddalać.
Przecież nie robił tego bez powodu, prawda ?
3 lata... Jednak w tym czasie dużo się działo. Żadne z przypomnianych wydarzeń nie tłumaczyło zachowania Uru. Może to jednak nie moja wina ?
Nagle wróciłem pamięcią do kilku miesięcy wstecz. Wtedy rozmawiałem z K'you o mojej orientacji. Jego wzrok był wtedy pełny bólu. God, Aoi!
Powinienem był zauważyć. Nie wiem sam czy nie widziałem, czy może nawet nie chciałem. Kiedy powiedziałem Takashimie, że jestem gejem widziałem uśmiech na jego ustach, a potem... Potem już był tylko ból i pustka.
Zaczynało wszystko do mnie docierać.
- Czy mam o niego walczyć ? - zapytałem samego siebie. - Czy będę w stanie go pokochać, a on mi wybaczyć ?
Nie dostałem nic w odpowiedzi. Kompletna cisza.
Usłyszałem dźwięk budzika. Spojrzałem na zegarek, była już 8. Nie mogłem uwierzyć, że przesiedziałem tak całą noc.
Zebrałem się w sobie i ruszyłem do łazienki. Prysznic, makijaż i ubrania.
Nie miałem na to ochoty ale przecież nie mogłem pokazać chłopakom, że jest coś ze mną nie tak.
Jedyne czego pragnąłem, to widok uśmiechniętego K'you. Zastanawiałem się jednak, czy jeszcze kiedyś będzie mi dane widzieć go takiego, jakiego pamiętałem...

poniedziałek, 25 lutego 2013

Aoi x Uruha - Rozdział IV

 Kolejny już rozdział :3
IV część chciałabym zadedykować martan, dlatego, że komentuje moje wypociny :) To na prawdę pomaga, dziękuję ;* Mam wrażenie, że chyba tylko Ty czytasz tego bloga :)
Enjoy ! ;D

****

[Aoi]
Wybiegłem z mieszkania Uru i zmierzałem w stronę mojego auta. Otworzyłem je i odpaliłem silnik. Przez chwilę wahałem się czy aby nie wrócić do K'you i z nim porozmawiać. Zawsze wracałem kiedy czułem, że jest coś z nim nie tak. Jednak nie tym razem. Zapiąłem pasy i odjechałem.
Co ja do cholery zrobiłem. Dałem się ponieść chwili i pocałowałem przyjaciela. Przyjaciela, który mnie kochał. Wydawało mi się to śmieszne. Nie z powodu uczucia Uruhy, tylko z mojej strony. Ja, Yuu Shiroyama, jestem po prostu ślepy. Jak mogłem nie zauważyć, że to właśnie w mojej obecności K'you się zmienia. Nigdy nie przyjmowałem do wiadomości dzielenia życia z mężczyzną lecz dziś, po pocałunku z Takashimą zaczynałem coś do niego czuć.
Wróciłem do domu i otworzyłem butelkę sake. Po kilku sporych łykach wziąłem telefon w dłoń i wybrałem numer Reity.
- No cześć, Yuu ! Jak tam wieczorek z Uru ? - zapytał lekko już wstawionym głosem.
- Jest koło Ciebie Kai ? - odparłem opanowanie. Jednego czego nie chciałem, to właśnie tego żeby lider dowiedział się o tym co zrobiłem. Po chwili nie słyszałem już muzyki dobiegającej z klubu, w którym bawili się pozostali członkowie.
- Nie ma go. Został z Rukim w środku. - wyjaśnił już nieco bardziej trzeźwo - Mów o co chodzi, Yuu.
- Akira, wiedziałeś prawda ? - zadałem mu pytanie ledwo powstrzymując łzy.
- Ale o czym ? - usłyszałem odpowiedź - Cholera jasna, Aoi ! Co Ty zrobiłeś ? - dodał nieco zdenerwowany.
- O Uru... Wiedziałeś, że on mnie... ? - "kocha", dokończyłem w myślach. Nie potrafiłem tego powiedzieć na głos. Nie po tym co zrobiłem.
- W końcu, Yuu. Ja wiedziałem. - odpowiedział wesołym głosem - Wszyscy wiedzieliśmy.
Wszyscy wiedzieli, tylko nie ja. Na prawdę byłem ślepy.
- Zrobiłem coś... - wiedziałem, że mogę ufać Akirze ale bałem się mu to powiedzieć. Ostatnio on i Uru zbliżyli się bardziej do siebie. - Ja chyba złamałem K'you serce... I chyba wykorzystałem.. - w słuchawce zapanowała cisza. Nie słyszałem już nic poza oddechem Reity. - Akira ? - dodałem niepewnie.
- Co Ty mu zrobiłeś ? - głos basisty był spokojny i opanowany.
- Rozmawialiśmy i K'you powiedział, że mnie kocha. Cholera, Rei.. Pocałowałem go i uciekłem. Zostawiłem go tak i uciekłem.
- Dobrze, że Yutaka tego nie słyszy, bo pewnie by Ci za to głowę urwał. - Akira wydawał się mnie rozumieć - Co do Kouyou, to radzę Ci do niego zadzwonić albo jechać. Musicie sobie to wyjaśnić. A tak w ogóle, to czy coś do niego czujesz ? - zapytał.
- Nie... To znaczy nie wiem... Chyba tak, Akira. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Miałem teraz mętlik w głowie. Nie wiedziałem co tak na prawdę czuję.
- Skoro tak, to jeśli z nim porozmawiasz, powinien zrozumieć. - wytłumaczył - Dobra, przepraszam Yuu ale będę już kończył. Chłopaki się pewnie niecierpliwią. Powodzenia! - usłyszałem w telefonie sygnał rozłączenia.
Po raz kolejny sięgnąłem po sake. Akira miał rację. Powinienem pogadać z K'you.
Wybrałem szybko jego numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, nic. Zawsze odbierał po pierwszym. Zaczynałem się martwić. Pewnie byłem ostatnią osobą, z którą Uruś pewnie chciałby teraz rozmawiać. Nie poddawałem się, po raz kolejny wybrałem połączenie.
****
[Uruha]
Nie wiem jak długo leżałem skulony na podłodze. Nie miałem już siły z niej wstać. Czułem się cholernie zmęczony płaczem i wykorzystany. Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Podczołgałem się do stołu i sięgnąłem po smartfona.
Aoi... To on do mnie dzwonił. Czego on chciał ? Czy już niewystarczająco mnie upokorzył ? Zignorowałem połączenie i ostatkiem sił podniosłem się i usiadłem na kanapie obejmując kolana ramionami. Telefon ucichł, a ja poczułem ulgę. Nie wyobrażałem sobie, abym po tym wszystkim mógł z nim rozmawiać. Czułem się jak dziwka.
Po co w ogóle mnie całował ? Dotknąłem opuszkami palców moich warg. Nadal czułem jego pocałunek. Po raz kolejny zalałem się łzami. Znowu usłyszałem dźwięk komórki. Wiedziałem, że Yuu może tak cały czas dzwonić, więc postanowiłem odebrać.
- Zapomniałeś czegoś ? - zapytałem gorzko. Nie mogłem mu wybaczyć tego co zrobił ale nadal go kochałem.
- K'you... - usłyszałem odpowiedź. Najpierw dzwoni, a potem nie wie co powiedzieć. Dlaczego on to robi ?
- Nie K'you, Yuu... Nie chcę byś tak na mnie mówił... - w głębi serca chciałem i czułem dreszcze kiedy w ten sposób zdrabniał moje imię.
- Proszę, wybacz mi. - wydawałoby się, że Aoi żałuje tego co zrobił - Nie chciałem żeby tak wyszło.. - głos mu się łamał, a ja nabrałem pewności, że nie jest trzeźwy.
- Co Ty sobie myślisz, Yuu ?! - dałem się ponieść emocją - Czy myślisz, że po wypiciu sake uda Ci się wszystko naprawić ?!
- K'you... Kocham Cię... - połączenie zostało zerwane. Moje serce zabiło szybciej. Aoi właśnie wyznał mi miłość.
"Przecież był pijany", przypomniałem sobie.
Czy po alkoholu te wyznania są prawdziwe ?

sobota, 23 lutego 2013

Aoi x Uruha - Rozdział III

III rozdział :)
Nastąpił trochę inny obrót sprawy ;P
Na początku wyszło tak inaczej, sprzecznie z moją koncepcją. Na końcu smut :)
Chciałabym prosić o to by po przeczytaniu zostawić jakikolwiek komentarz, bo nie wiem czy są osoby, które to czytają ^^
Miłego czytania ;*

[Uruha]
W końcu udało się nam z Aoi'm dotrzeć do drzwi mojego domu. Otworzyłem moje królestwo i puściłem gitarzystę przodem. Zdjęliśmy odzienia wierzchnie i skierowałem gościa do salonu. Sam zaś ruszyłem do kuchni po napoje. W lodówce miałem kilka piw, więc sięgnąłem po nie i wróciłem do Yuu. Siedział na kanapie spoglądając na mnie nieobecnym wzrokiem. Znałem już ten wzrok. Taki sam był kiedy Yuu...
Nie, nie chcę pamiętać.
Usiadłem obok niego podając mu otwartą już butelkę. Wział ją niepewnie i pociągnął z niej trochę alkoholu.
- Uru... - zaczął - Co się dzieje ? - zapytał zasmucony - Kiedyś mówiliśmy sobie wszystko K'you. Jesteśmy przyjaciółmi..
Jego słowa trochę mnie poruszyły. W tym momencie brakowało mi słów.
- Ja... - Yuu spojrzał na mnie, a ja po raz kojejny dzisiaj czułem łzy zbierające się w moich oczach - Yuu... - rozpłakałem się. Poczułem jego silne ramiona wokół moich. Nie, ja muszę mu powiedzieć o tym co czuję. Wyrwałem się z jego objęcia i stanąłem przed nim.
- Yuu, czy Ty do cholery ślepy jesteś ?! - wybuchnąłem - Nie widzisz co ze mną robisz ? - dodałem spokojnie spuszczając z niego wzrok prosto na dywan. Czułem jego wzrok na sobiei zacząłem mimowolnie drżeć.
- K'you ? - zapytał - Czy Ty ...? - spojrzałem prosto w jego oczy i ujrzałem w nich niepewność. Najłatwiej by było teraz otworzyć drzwi i wyrzucić go z domu. Jednak nie powiedziałem mu wszystkiego, ale skoro już zacząłem to powinienem skończyć.
- Cholera jasna, Yuu ! - krzyknąłem na niego, wiedząć że nie powinienem tego robić - Kocham Cię, kocham Cię od 3 lat... A Ty co ?! Udajesz, że nic nie widzisz, czy na prawdę nie zauważasz ? - dodałem pewniej patrząc w te jego piękne oczy.
Aoi wstał z kanapy i ruszył w moją stronę. Cofnąłem się o krok lecz on złapał mnie za nadgarstki i przyciągął do siebie.
- K'you... Powiedz to... - wyszeptał wprost do mojego ucha - Powtórz...
- Kocham Cię... - odpowiedziałem i odsunąłem się od niego. Wzrok zatrzymałem na jego oczach. Nie kryły się w nich żadne uczucia. Widziałem w jego wzoku pustkę.
Yuu delikatnie złapał mnie za podbródek i przyciągnął do pocałunku.
Jego ciepłe wargi delikatnie muskały moje, wywołując przy tym lekkie dreszcze. Uchyliłem usta zapraszająco. Aoi chętnie skorzystał z mojego zaproszenia i wtargnął do mojego wnętrza rozpoczynając namiętny taniec wraz z moim językiem. Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał ze strachem w moje oczy.
- K'you... Przepraszam, ja.. Nie mogę.. - wyszeptał i wybiegł z mojego mieszkania.
- Yuu ! - krzyknąłem za nim i poczułem potok łez spływający po moich policzkach - Yuu... - wyszeptałem i oparłem się plecami o ścianę. Ukryłem twarz w dłoniach i osunąłem się na podłogę.
- Yuu... - szepnąłem po raz ostatni.

piątek, 22 lutego 2013

Aoi x Uruha - Rozdział II

 II Rozdział :)
Wybaczcie, że taki krótki ale no tak wyszło :P
Większa część pisana z perspektywy Aoi'ego, więc dowiecie się co on ma w tej swojej główce :)
Zapraszam ! 

 ***

[Uruha]
Aoi spojrzał na mnie niepewnie. Cóż mu się dziwić, skoro jeszcze niedawno widział moją osobę kompletnie rozklejoną, a niedługo potem wyglądam na jakiegoś desperatę.
W końcu zamknął swoje auto i ruszył w moim kierunku.
Czułem jak moje dłonie drżą. W mojej głowie kotłowało się kilkanaście różnych myśli. Chciałem już zrezygnować, znowu, lecz za dużo zaryzykowałem.
Jeśli Yuu miał się dowiedzieć o moich uczuciach, to tylko dzisiaj.

***

[Aoi]
Zmierzałem w stronę samochodu. Zaczynałem martwić się o Takashimę. Nie poznawałem go ostatnio. Jakby był zupełnie innym człowiekiem.
Zawsze był wrażliwy, ale dopiero dzisiaj zauważyłem, że to uczucie u niego się nasiliło.
K'you zawsze nie bał się niczego. Swoją wrażliwością delikatnie akcentował swoją osobowość i styl jakim się inspirował.
Teraz coś w nim pękło. To nie był Kouyou Takashima, którego znałem przez tyle lat.
- Yuu! - usłyszałem za sobą głos Uru - Musimy porozmawiać...
Odwróciłem się w jego stronę i jego postawa mnie lekko przeraziła.
Nerwowo zaciskał dłonie w pięści i wyglądał na desperatę. Chciałem podejść do niego i przytulić, przy okazji wchłaniając jego cudowny zapach. "Yuu, co ty wyrabiasz ? To, że jesteś homo, nie oznacza że możesz w ten sposób myśleć o swoim przyjacielu", skarciłem się w myślach.
Przypomniałem sobie naszą rozmowę z Kyou, w której jemu pierwszemu wyjawiłem moją tajemnicę.
Powiedziałem wtedy, że mimo mojej orientacji, nie wyobrażam sobie życia z mężczyzną u boku.
W tym momencie pomyślałem, że może podjąłem złą decyzję.
Zamknąłem auto i ruszyłem w stronę gitarzysty. Nie wyglądał zbyt dobrze.
Czułem, że mogę go stracić. "Nie, nie, Shiroyama.. Ty w ogóle tak nie myślisz..", dopowiedziałem sobie szybko w myślach.
Przecież obiecałem, że nigdy z mężczyzną...


wtorek, 19 lutego 2013

Aoi x Uruha - Rozdział I











 Aoi x Uruha - Rozdział I

Mam nadzieję, że wyjdzie z tego jakaś 20-rozdziałowa partówka :) Na razie powstał taki plan więc tak dokładnie nie mam pojęcia co z tego wyjdzie :D 

Zapraszam do czytania ! ;3





10 lat. Nie cały rok temu minęło 10 lat działalności the GazettE. W tym roku minie 11 rok odkąd jesteśmy na scenie. Zaczynałem jako 21-letni chłopak, a teraz mam 31. W tym roku skończę 32. Ciężko mi uwierzyć, że jesteśmy teraz znanym zespołem mający na swoim koncie wiele sukcesów. Teraz ja Kouyou Takashima, gitarzysta prowadzący w the GazettE, dziękuję wszystkim fanom, którzy nas wspierają mentalnie i są z nami przez cały czas.

*2 lata wcześniej - 2011*
Próba przebiegała jak zwykle. Płynne dźwięki gitary Aoi'ego, moje solówki, brzmienie basu Reity, tempo perkusji Kai'a i fascynujący wokal Rukiego. Właśnie kończyliśmy grać '' Chijou" i za chwilę czekał nas upragniony weekend. Odpoczynek był nam potrzebny, choć to nie zwalniało z nas z przygotowywania materiału na płytę, którą mieliśmy wydać w przyszłym roku z okazji 10-lecia zespołu.
- No to kończymy, chłopaki - odezwał się Kai kiedy piosenka dobiegła końca. Odstawiłem gitarę i przeciągnąłem się. No cóż, czasami próby dają mi wycisk, zwłaszcza jeśli zaczynają się o 8.00 rano.
- No to może skoczymy na piwo ? - zaproponował Reita - Dawno nie wychodziliśmy razem do baru, więc może przejdziemy się dzisiaj ?
- Jestem za. - odparł Ruki. Kiedy nasz wokalista usłyszy cokolwiek o alkoholu, zawsze jest bardzo chętny na takie wyjścia. Kai tylko skinął głową na znak zgody. Oczy całej trójki spoczęły na mnie i na Aoi'm.
- Ja odpadam. Jestem wykończony. - odpowiedziałem. Akurat dzisiaj nie miałem siły iść z nimi imprezować. A poza tym to takie wypady zawsze kończyły się tak samo. Ruki kompletnie pijany klejący się do Reity, który jak zawsze nie protestuje, Kai prawie nic nie pijący, któremu uśmiech z ust nie schodzi i Aoi podbijający parkiet, tym samym rozpalający moje zmysły. Eh, najbardziej chyba te erotyczne. Jego wydatne usta z kolczykiem w wardze, ciemne oczy, w których się zatapiałem kiedy miałem okazję prosto w nie patrzeć.
- Ja zostanę z Uru, a wy idźcie. - z zamyślenia wyrwał mnie ten seksowny Yuu.
- Co ? - odparłem zaskoczony jego słowami. Miałem nadzieję, że to moja wyobraźnia płata mi figle i drugi gitarzysta nic takiego nie powiedział.
- Dotrzymam Ci dziś towarzystwa. - jego uśmiech był taki piękny. Więc jednak on na prawdę spędzi ze mną wieczór. Tylko dlaczego ?
- N-no dobra, jak chcesz. - dopiero teraz zorientowałem się, że jesteśmy z Aoi'm sami w Sali. - A gdzie reszta ? - zapytałem nieco zdezorientowany.
- Już wyszli, głuptasie. - śmiech Yuu dotarł do moich uszu. Wyszedłem na głupka. Kolejny już raz w towarzystwie gitarzysty. Coraz częściej mi się to zdarzało.
- Ah, no faktycznie - odpowiedziałem, czując jak moje policzki oblewają się purpurą. - To gdzie idziemy ?
- Do Ciebie, albo do mnie. - odparł podchodząc bliżej. Jak dla mnie zbyt blisko.
- No to może do mnie ? Mam w lodówce kilka piw, więc może się skusisz. - spuściłem wzrok na podłogę, byle tylko nie patrzeć na Aoi'ego.
- Piwo w towarzystwie Kaczuszki zawsze mi lepiej smakuje. - zaśmiał się tylko, przystając na moją propozycję.
- Jak Ty mnie nazwałeś ? -zapytałem. Nigdy nie lubiłem jak ktoś tak mnie nazywał. Zwłaszcza jeśli robił to Yuu.
- No już, przepraszam. Możemy iść do garażu ? - spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
- Nie, nie chcę. - odpowiedziałem. Gdyby nie ten wzrok, już dawno jechalibyśmy do mnie. Poczułem jak do moich oczu napływają łzy. Stałem tak patrząc na przed siebie, by nie spojrzeć na Yuu. Najbardziej bolało mnie, że nie mogłem powiedzieć Aoi'emu o moich uczuciach.
- Uruś, co się stało ? - usłyszałem jego głos wyraźnie zaniepokojony moim zachowaniem - Jeśli nie chcesz to zrozumiem.
- Tylko, że ja chcę, Yuu. - odważyłem się spojrzeć  mu w twarz - Bardzo. - dodałem wiedząc, że jednak nie powinienem. Niestety, stało się.
Poczułem jego silne dłonie na moich ramionach, po chwili zamykające moje ciało w mocnym uścisku.
Zamknąłem oczy i wtuliłem się w jego tors. Jak zwykle pięknie pachniał. Był taki męski i przystojny. Kochałem go już od bardzo dawna, jednak liczyłem się z tym, że może to jest tylko jednostronne. Pozwoliłem mu przyciągnąć moje ciało bliżej niego samego. Czułem jego bijące serce. To serce, w którym tak bardzo chciałem się teraz znaleźć. Pozwoliłem uwolnić się moim łzom. Zacząłem drżeć, a z moich ust wydobył się niekontrolowany szloch.
- K'you, nie płacz. Wszystko w porządku, jestem przy Tobie... -  ton głosu Yuu był spokojny i opanowany. Wiedziałem, że się o mnie martwi. Potrzebowałem go teraz.
Kilka minut później jechaliśmy jego samochodem do mnie. Przez cały czas patrzyłem w okno i myślałem o zespole.
Kai, nasz kochany lider, perkusista i biseksualista mający cierpliwość dla na wszystkich. Zdarzało się, że dawał nam wycisk. Nie dlatego, że chciał nam pokazać, że to on rządzi w tym zespole. Tylko o to byśmy razem ze sobą tworzyli grupę muzyków, która opiera się na naszej przyjaźni, nie zawiści i głupiej rywalizacji.
Yutaka Tanabe był taką zespołową '' mamusią". Troszczył się o nas i dbał o każdego po kolei. Kiedy jeden z członków zachorował, potrafił poświęcić cały swój czas na opiekę i zadbać o to, by niczego nam nie brakowało.
Ruki, nasza taka mała iskierka i wokalista. Na koncertach dość perwejsyny, ale prywatnie, przy nas był spokojny i pocieszny. Z nim nie można było się nudzić. Takanori Matsumoto od ponad roku tworzył związek z Reitą, naszym basistą. Akira Suzuki był zupełnym przeciwieństwem wokalisty. Lubił rządzić i być górą w związku. Zazwyczaj to on był Seme, a Ruki Uke. Rzadko kiedy było odwrotnie. Idealnie się uzupełniali, przez co ich związek był taki trwały.
Aoi... "Mój" Aoi był drugim gitarzystą w the GazettE. Jest osobą ciepłą i serdeczną. Pod kontrowersyjnym wizerunkiem kryło się zupełne jego przeciwieństwo. Yuu Shiroyama nigdy nie dowiedział się o moich uczuciach. Przyjaźniliśmy się od samego początku, lecz 3 lata temu zacząłem czuć do niego coś więcej. Bałem się tego uczucia. Nie mogłem mu przecież o tym powiedzieć, bo mogło to zniszczyć naszą przyjaźń. Tłumiłem swoje uczucia w sobie udając jego przyjaciela. To mi już jednak nie wystarczało. Chciałem czegoś więcej, pomimo iż nie mogłem tego pragnąć. Był moment, w którym rozmyślałem nad odejściem z zespołu. Ale co by to dało ? Wydaje mi się, że nic... Chociaż mogłbym wtedy zapomnieć o Yuu, poznać kogoś i stworzyć związek. Ewentualnie założyć rodzinę. Problem tkwił w tym, że nie wyobrażałem sobie nikogo obok siebie, niż tylko Aoi'ego. Wiele razy wyobrażałem sobie nasze wspólne życie. Jednak nie będę o tym opowiadał...
Kiedy dowiedziałem się, że Shiroyama jest gejem, w głębi serca ucieszyłem się. Liczyłem na szansę do momentu, którym podczas jednej z naszych "PRZYJACIELSKICH" spotkań we dwójkę Yuu powiedział coś, czego nie chcę pamiętać.
Mianowicie jego słowa brzmiały tak:
"K'you, zdałem sobie sprawę z tego, iż jestem gejem... Pomimo tego jakiej orientacji jestem, nie wyobrażam sobie wspólnego życia z mężczyzną u boku... Może kiedyś pojawi się osoba, która pokocha mnie z wzajemnością, lecz ja nie będę w stanie zbudować żadnego związku. Nie potrafiłbym..."
Wspominając jego słowa poczułem jak do moich oczu ponownie napływają łzy. Po części, to właśnie te słowa powstrzymywały mnie przed wyznaniem Yuu swoich uczuć. Mógłby mnie wtedy znienawidzić, a ja nie potrafiłbym sobie tego wybaczyć...
Z chwili zapomnienia wyrwał mnie zatrzymujący się pod moim domem samochód Aoi'ego.
Odpiąłem pasy i wysiadłem. Ku mojemu zdziwieniu Yuu zrobił to samo. Podszedł do mnie i delikatnie objął.
- Nie będę Cię do niczego zmuszał. - usłyszałem szept gitarzysty - Jeśli nie chcesz powiedzieć co się stało teraz, możesz to zrobić jeśli będziesz gotowy. No to ja już się będę zbierał. Trzymaj się K'you.
Nagle poczułem potrzebę wyznania uczuć Yuu. Nigdy wcześniej nie byłem aż tak zdecydowany.
Wiedziałem jednak, że dużo ryzykuję, w szczególności przyjaźń. Po prostu nie mogłem dłużej tego dusić w sobie.
- Yuu ! - krzyknąłem, gdy ten właśnie wsiadał  do samochodu - Musimy porozmawiać...

Liar - Reituki (One Shot)

Hej :) To jest mój pierwszy One Shot o the GazettE :P Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)

Czy wiesz jak to jest żyć w kłamstwie, Reita ? Nie, pewnie nie wiesz, bo jesteś taki uczciwy, taki czysty.
Pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy. Gdyby nie osoba, którą lubiłem, nie znalibyśmy się. W sumie znalibyśmy się, lecz tylko z widzenia. Wtedy nie mieliśmy zbyt dobrego nastawienia do siebie. 

Patrzyłeś się na mnie z pytaniem w oczach: " a Ty to kto ?". Szybko jednak złapaliśmy kontakt, zaprzyjaźniliśmy się. Byłem wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. Stworzyliśmy udany duet, opierający się na szacunku i zaufaniu. Tak, zaufaniu. 

Niestety ja szybko je zniszczyłem. Zacząłem Cię okłamywać. Nie dlatego, że tak chciałem. Ja po prostu nie chciałem Cię stracić. Tej przyjaźni, która u mnie powoli przeradzała się w głębsze uczucie. Miłość. Tak, to właśnie miłość mnie zmieniła. 

Nie zdawałem sobie sprawy z tego co robię. Kochałem Cię i nadal kocham, choć wiem, że Ty nie jesteś w stanie tego odwzajemnić. Niedawno, kiedy zacząłeś zdawać sobie sprawę z moich kłamstw, poczułem się nikim. Zacząłem Cię unikać, Reita. Zacząłem usuwać się w cień, bo myślałem, że jeśli mi nie wybaczysz łatwiej mi będzie uwolnić się od miłości do Ciebie. 

Lecz Ty postanowiłeś mi dać drugą szansę, na którą ja w ogóle nie zasługuję. Postanowiłem się przyznać, ale strasznie się tego boję. Nawet nie wiesz jak bardzo chcę, żebyś mnie nienawidził, i obwiniał. Wiem, że tego nie zrobisz. Jesteś zbyt dobry.

Pamiętasz dzień, w którym pierwszy raz pocałowałem Cię ? Tak, pamiętasz choć chciałbym byś nie pamiętał. Twoje wargi były takie miękkie i ciepłe. Wchłaniałem zapach Twojego oddechu pomieszany z zapachem papierosów, który tak bardzo lubię.

Zobaczyłem w Twoich oczach strach. Czy przede mną ? Potem systematycznie kosztowałem Twoich warg. Niby w przyjacielskim geście powitania i pożegnania. Kiedy nie chciałeś zmuszałem Cię do pocałunku.

 Przepraszam, za to, nie powinienem. Wiem, to mnie nie usprawiedliwia, ale tak bardzo tego pragnąłem, że nie mogłem się powstrzymać.  

Nie zasługuję na drugą szansę, choć Ty twierdzisz, że jest inaczej. Nie oczekuję od Ciebie niczego. Jestem egoistą ? Nie, doskonale wiem co czujesz.
Kiedy Ty tworzyłeś związek, ja płakałem prawie w każdą noc. Z powodu, że oddalimy się od siebie, ochłodzą się nasze relacje. Tak się nie stało.
Stało się tak przeze mnie i przez moje kłamstwa wypływające z moich ust. Ust, które Cię całowały i opowiedziały Ci o moim życiu... 

Pisząc to po moim lewym przedramieniu spływają stróżki krwi...
To uczucie jest cudne... Żyletka zagłębiająca się powoli  w skórze i zdecydowanym ruchem rozcinająca ją, powalając uwolnić się ciemno-czerwonej cieczy,pozostawiająca podłużne kreski... Robię to po raz kolejny, choć już mam tam sporo blizn... Nie powinienem, ale nie mam sił ze sobą walczyć...
 

 Chciałem powiedzieć : Żegnaj, Reita... Nie potrafię, nie chcę... 

Ruki...