niedziela, 18 sierpnia 2013

Nakigahara IX

Ostrzeżenia: Seks, przekleństwa (?)
Beta: Hidoi-chan

- DLACZEGO WTRĄCASZ SIĘ W MOJE ŻYCIE?!
- Jesteśmy przyjaciółmi, Aki…
- Przestań pieprzyć, przyjaciele nie robią takich rzeczy.
- A może wolałbyś żyć w NIEŚWIADOMOŚCI?!
- KOUYOU! Do cholery! Nie podnoś na mnie głosu.
- A sam co zrobiłeś na początku?
- Wiem, przepraszam. Poniosło mnie. Zrozum, że…
- Co mam zrozumieć? Nigdy ci tego nie powiedziałem, bo bałem się, że właśnie tak zareagujesz. Myślałem, że..
- To źle myślałeś. NIGDY nic do ciebie nie czułem, nawet wtedy. Boże, Kouyou, byliśmy przyjaciółmi.
- Ale to ja poczułem coś więcej. Ja…
- ... go kocham, K'you.. I nawet ty tego nie zmienisz. Masz teraz Yuu, on cię kocha. Nie możesz go tak ranić. To przecież…
- Nie w moim stylu, tak? To chciałeś powiedzieć? Mylisz się, ja zawsze wszystkich ranię, nie zauważyłeś? Może i nie słownie, ale i tak to robię.
- Jesteś z nim szczęśliwy, kochasz go.
- Nie, kocham ciebie. Najwyższy czas, żebyś to sobie uświadomił.
- Skoro tak, to dlaczego z nim jesteś? Dlaczego nie odejdziesz? Jakim, kurwa, prawem trzymasz go w niepewności? Mało ci? Tak? To proszę bardzo… Sam mu o wszystkim powiem. O tym, że przez tyle lat ciągle go oszukiwałeś, że to właśnie mnie kochałeś. Tylko, że wtedy ty stracisz partnera, a ja kumpla. Będziesz wtedy zadowolony?
- Wiem, że i tak tego nie zrobisz, Akira. Nie umiałbyś spieprzyć komuś życia. Z pewnością nie mnie.
- Jesteś tego taki pewny? Jesteś, bo za dobrze mnie znasz. Nawet jakbym bardzo chciał, nie zrobię tego. Nie rozwalę komuś życia, bo sam takie mam.
- Akira…
Poczułem na ustach wargi Kouyou. Zszokowany rozchyliłem usta, co on odebrał jako zaproszenie i wsunął swój ciepły język do mojego wnętrza. Nie wiedziałem jak zareagować, ale w końcu się poddałem. Leniwie zacząłem oddawać pieszczotę. Jego narząd smaku niespiesznie badał moje podniebienie i policzki, zachęcając mnie do wspólnej zabawy. Po moim ciele rozchodziły się przyjemne fale gorąca. Męskość niespodziewanie drgnęła, a ja nie zaprzestałem. Całowałem Kouyou bardziej chciwie, kalecząc przy tym znacznie jego usta, ale rudzielec był tym naprawdę zachwycony. Objąłem go i przyciągnąłem go bliżej do siebie, chcąc poczuć go bardziej. On sam też był już pobudzony, co tylko zaostrzyło sprawę. Pozwoliłem by zsunął się na ziemię i powoli rozpiął, a potem zdjął mi spodnie. Jęknąłem czując, jak gorące powietrze z ust Uruhy owiewa mojego członka, ukrytego jeszcze pod materiałem bokserek.
- KOUYOU! - krzyknąłem, kiedy dotarło do mnie, do czego właśnie zmierzamy - Przestań, proszę. – jęknąłem, kiedy lekko uścisnął moje krocze.
- Nie powstrzymuj się, Akira. Oboje wiemy, że tego chcesz. - Uwierzyłem mu i nie miałem już siły oponować.
- Weź go i zrób to w końcu - odparłem, całkowicie poddając się podnieceniu. K'you tylko mruknął z aprobatą, zsuwając przy tym moje bokserki. Zatoczył kilka kółek wokół mojego penisa powodując u mnie coraz głośniejsze jęki. Wciągnąłem głośno powietrze, gdy całkowicie wsunął go w usta, leniwie poruszając głową. Po chwili dołączył do zabawy swój język, przez co wypchnąłem biodra do przodu, domagając się więcej. Kou znacznie przyspieszył ruchy głową, a ja poczułem w podbrzuszu znajome mrowienie. Gitarzysta wyczuł to zaczynając ssać zapamiętale moją męskość. Doszedłem, wykrzykując przy tym imię wokalisty. Uruha skrzywił się nieco oblizując swoje usta, w końcu podnosząc się z podłogi.
Oparł dłonie na moich biodrach i przycisnął swoje czoło do mojego.
- Kou.. - szepnąłem uspokajając oddech.
- Cii.. - Przytknął palec do moich ust - Nie chcę, żebyś mnie znienawidził, ale muszę. Wybacz.. - Jego słowa odbiły się echem w mojej głowie. Nieźle otumaniony, pozwoliłem, aby moja koszulka została zdjęta. Ręce gitarzysty niespiesznie badały moją klatkę piersiową tak, jakby chciał zapamiętać ten widok jak najdłużej. Westchnąłem czując na szyi jego wilgotne usta, które powoli zniżały się, powodując mokre ślady. Zadrżałem, czując jak jego sprawne palce muskają moje sutki. Moja męskość na nowo zaczęła twardnieć. Czułem na całym ciele przyspieszony oddech Kou.
- Masz coś do nawilżania? - zapytał, na co ja pokręciłem przecząco głową - Trudno, obejdzie się bez. Będę delikatny, obiecuję.
Nie wiedziałem już, co tak naprawdę robię. Liczyło się tylko to, co działo się teraz, ale i tak nie czułem się pewnie. Wiedziałem, że robię źle, lecz w żaden sposób nie potrafiłem tego zatrzymać. Chciałem, żeby to się szybko skończyło.
Jęknąłem czując, jak Uruha wsuwa we mnie pierwszy palec. Nie był to jednak jęk przyjemności, a bólu. Kiedy tylko się rozluźniłem, dołączył kolejne dwa.
- Kouyou, już. - mruknąłem, czując boleśnie pulsującą męskość. Gitarzysta rozsiadł się w fotelu, ciągnąc mnie za sobą. Usiadłem na jego kolanach, ocierając się znacząco o jego krocze. Nie zorientowałem się nawet, kiedy pozbył się swoich ubrań. Westchnął cicho, błądząc dłońmi po moich pośladkach. Uniósł mnie trochę i powoli zaczął wsuwać się w moje wnętrze. Czułem dyskomfort, ale udało mi się w końcu go pokonać. Zakręciłem biodrami, dając znak Uru, że może już kontynuować. Zaczął się powoli poruszać, powodując u mnie ciche jęki i westchnienia. Wychodziłem na przeciw jego ruchom, kręcąc zalotnie biodrami, żeby zwiększyć doznania. Krzyknąłem, kiedy z całej siły trafił w prostatę. Kilka pchnięć później doszedłem, brudząc nasze brzuchy. Chwilę po mnie w moim wnętrzu rozlał się Koyou. Oparłem głowę na jego ramieniu normując oddech.
- Nie… Kouyou, wyjdź, proszę. - szepnąłem, a z moich oczu popłynęły łzy.
- Aki, przepraszam. - odparł rudowłosy unosząc mnie w górę i wysuwając się ze mnie.
- Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się. - mruknąłem tylko i ostatkiem sił podniosłem się, uwalniając z mojego ciężaru gitarzystę. Ten wstał i pozbierał swoje ubrania ruszając do łazienki. Skierowałem się do sypialni i rzuciłem się na łóżko. Dopiero teraz poczułem ból w dolnych partiach ciała. Syknąłem cicho, nakrywając się szczelnie kołdrą. Usłyszałem jeszcze tylko trzask drzwi. Wyszedł. Ścisnąłem dłońmi prześcieradło i zacząłem ryczeć. Upokorzył mnie mój własny przyjaciel.
Właśnie, Kouyou. Byliśmy przyjaciółmi, ale teraz już nimi nie jesteśmy.

9 komentarzy:

  1. OMG mam nadzieje ze pozniej bd dobrze Kou ty idioto jak mogles wykorzystac przyjaciela to zalosne ogolnie Kou kocham ale nie w takiej wersji wenki zycze

    OdpowiedzUsuń
  2. *-*
    Nie wiem co powiedzieć...
    Pierwszy raz dopinguje Kou, walcz o Akire!

    OdpowiedzUsuń
  3. Reita jest sam sobie winien! Mógł nie pozwolić Uru tego robić

    OdpowiedzUsuń
  4. No chyba oczy mi wypadły, bo reituha...
    Idę ich poszukać...

    OdpowiedzUsuń
  5. COOOOOOO????????????????????? O.O To sie nje stalo.. nje, to sie nje stalo... @#$ Reituha? Naprawdę? ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. wtfffffffffffffffffff nienawidzę reituhy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JAK MOGŁAŚ TO ZROBIĆ!!!!!!!!!!!! FUUUUUUUUUUUUJ. BIEDNY REI, choć jak wyżej - sam jest sobie winny.

    OdpowiedzUsuń