Rozdział krótki, za co przepraszam, ale pisałam ją pod koniec siłowo, więc wybaczcie : )
Beta: Hidoi-chan
Zostałem sam. Takanori wcześnie rano wyszedł, bo miał jakieś sprawy do załatwienia. Cały on. Cieszyłem się, że został ze mną. Nadal czułem na ustach jego pocałunki. Jeszcze nie byliśmy parą, ale czułem się z nim jakoś związany jakimś głębszym uczuciem. Miłością? Nie, jeszcze teraz bym tak tego nie nazwał. Musieliśmy się przemóc, oboje. On się bał, a ja na powrót mu zaufać. Musiałem również uporać się z przeszłością. Dla niego i dla nas.
Zjadłem śniadanie i usiadłem w fotelu. Uwielbiałem w nim siedzieć i rozmyślać nad wszystkim. Byłem typem myśliciela, lubiłem to. Pewnie większość z was weźmie mnie za dziwaka, ale nie obchodzi mnie to. Może tego po mnie nie widać, lecz tak jest w rzeczywistości. Jestem zupełnie innym człowiekiem w prawdziwym życiu niż na scenie.
Nie miałem ochoty teraz bawić się w zastanawianie. Byłem pewny, że jakoś wszystko się ułoży. Poczułem się.. No właśnie.. Jak? Tego nie wiedziałem, ale wszystko sprawiało wrażenie, że jestem szczęśliwy. Uśmiechnąłem się do siebie, co nieco mnie zdziwiło, bo nie robiłem tego zbyt często. Prawie wcale. Bezwstydnie przeciągnąłem się i zamruczałem.
No co? W końcu jestem u siebie. Podreptałem do sypialni i ściągnąłem z półki pluszowego niedźwiadka. Dostałem go kiedyś od Uru, żeby przynosił mi szczęście. Przytuliłem maskotkę, szepcząc jej do ucha ciche dziękuję. Teraz uwierzyłem, że mogę być szczęśliwy, jeśli tylko tego chcę. Tuląc miśka usłyszałem dzwonek do drzwi. Byłem przekonany, że to Kouyou. Często do mnie wpadał przed południem. Odłożyłem talizman i poszedłem otworzyć.
Za drzwiami nikogo nie było. Pewnie znowu dzieciaki sąsiadki robią sobie głupie żarty. Już miałem zamykać, gdy nagle coś przykuło moją uwagę. Na wycieraczce leżała czerwona koperta. Podniosłem ją i zdziwiłem się, bo nie była zaadresowana. Rozejrzałem się i wróciłem do mieszkania.
Zastanawiałem się czy ją otworzyć, czy nie. W końcu podjąłem decyzję. Delikatnie rozerwałem kopertę i wyjąłem list. Nie wiedziałem, czy chciałem go przeczytać, ale ciekawość zwyciężyła. Rozłożyłem kartkę i rozpocząłem lekturę.
" Ja wiem, że nie powinienem, ale Akira, zrozum mnie. Tylko o to Cię proszę.
Pamiętam doskonale czas, w którym się poznaliśmy. W momencie przeniesienia się do Twojej szkoły, obawiałem się, że zostanę sam. Bez przyjaciół i znajomych, tak jak w poprzedniej. Ty byłeś pierwszą osobą, którą zauważyłem po wejściu do budynku. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn z opaską na nosie. Wiedziałem, że nie uda nam się dojść do porozumienia. Byłeś otoczony wianuszkiem dziewcząt, które zawsze okrążały Twoją osobę, jednak nie zwracałeś na nie najmniejszej uwagi. Zastanawiałem się, jak to jest być popularnym. Żyć w uwielbieniu przez każdego ucznia. Jedni patrzyli na Ciebie jak zaczarowani, a inni pałali wręcz zazdrością, ale u nikogo nie zauważyłem nienawiści. Ktoś Cię lubił bardziej, a ktoś mniej, jednak nie było ani jednej osoby, która Cię nie lubiła. Uwielbiali Cię, aż za bardzo. Byłem przekonany, że jesteśmy z dwóch różnych światów, jak mężczyzna i kobieta. Dwie tak różne od siebie planety.
Zwróciłeś na mnie wzrok, a moje serce znacznie przyspieszyło. Twój wzrok spowodował, że stałem w miejscu, nie mogąc oderwać wzroku od Twoich oczu. Wyminąłeś sprawnie grupę otaczających Cię osób i powoli ruszyłeś w moim kierunku. Nie miałem pojęcia, dlaczego to robisz. Czy zrobiłem coś źle? Nie, Ty po prostu przyszedłeś się przedstawić i przywitać. Wtedy zwróciłem uwagę na Twój ubiór. Różniłeś się od wszystkich, jak również i ja. Mieliśmy ten sam styl i mamy go nadal. Pewnie nie chcesz pamiętać o przeszłości, ale ja mam Ci do powiedzenia tyle rzeczy, których nigdy nie powiem Tobie prosto w twarz.
Na rozprawie Yukito ściskałeś moją dłoń. Czy wtedy coś do mnie czułeś, ReiRei? Możliwe, że nie, ale ja czułem inaczej. Pewnie robiłeś to po to, bym dodał Ci otuchy. Przyznam się, że Cię kochałem, nadal kocham, ale wiem, że nie odwzajemnisz mego uczucia. Poza tym jestem przecież z Yuu, a ty kochasz Małego. Nie jestem pewny jego uczuć, lecz wiem, że on jest w stanie Cię pokochać. I zrobi to, jeśli tylko dasz mu tą szansę, choć przyznam, że potraktował Cię okropnie. Wybacz mu, jest tego wart.
Kiedy nie przyszedłeś na próbę, martwiliśmy się o Ciebie. Nawet Ruki, chociaż nie pokazał tego po sobie. Skąd wiem, że się martwił? Zobaczyłem to w jego oczach. Wiesz dobrze, że przede mną nic się nie ukryje, tak samo jak przed Yutaką. Naskoczyłem na niego, ale wiem, że nie powinienem był tego robić. Po próbie Kai poprosił, żeby został. Wyszliśmy z Aoi'm z sali. Poprosiłem go, żeby jechał do domu, bo muszę załatwić na mieście jedną rzecz. Tak naprawdę zostałem przed drzwiami podsłuchując ich rozmowę. Treść zostawię jednak dla siebie.
Oboje kochamy inne osoby, ale ja wciąż kocham Ciebie. Nie wiem, jak długo będę mógł ukrywać przed Yuu moje uczucia względem Ciebie. Nie mam pojęcia, jak to zniesie, kiedy pozna prawdę. Ja natomiast wiem jedno, Akira:
Nawet jeśli Ciebie już tu nie będzie, ja będę zawsze przy tobie, Rei.
Kouyou"Szok odebrał mi jakiekolwiek reakcje. Dlaczego mi to robisz Kouyou?
Dlaczego..?
WOOT O:
OdpowiedzUsuńNie. Czemu znów Uruha. Czemu. Czemu to raz nie może być Kai albo Aoi, tylko zawsze to Uru musi się wpierdalać, a autor tym samym - obrzydzać mi kaczuchę. :''<
OdpowiedzUsuńI w tym momencie hejt na Uru: wypieprzaj. Idź gdzieś, idź. Zostaw go w spokoju. x.x *chowa Rei'a i Ruksa do szafy*.
Czekam niecierpliwie na następne~
ooooooooo, no nieoczekiwany zwrot akcji :) Podoba mi się
OdpowiedzUsuńCoooooo?!?!
OdpowiedzUsuńPaszoł won od Reia!!!!!!!
OdpowiedzUsuń