wtorek, 13 sierpnia 2013

Nakigahara VII

Oderwaliśmy się od siebie, kiedy tylko zabrakło nam tchu. Patrzyłem na Rukiego spod lekko zamglonych oczu. Oddychaliśmy równie szybko. Niechętnie odsunąłem się od wokalisty i westchnąłem głośno. Powoli dochodziłem do siebie po spożyciu sporej ilości alkoholu. Ukryłem twarz w dłoniach, pozwalając spłynąć kilku samotnym łzom. Takanori pogładził mnie po włosach i po chwili na powrót przygarnął moje ciało do siebie.
- Nie obwiniaj się, Rei. To nie była twoja wina. – szepnął, muskając ustami moją skroń.
- Nienawidziła mnie, chociaż to przez nią moja druga siostra wyjechała z Japonii. Nie miała o tym pojęcia, dlatego obwiniała mnie. - odpowiedziałem, głośno przełykając ślinę.
- Opowiedz mi o tym - poprosił blondyn. - Jest ci ciężko, wiem, ale powinieneś się wygadać. Nie możesz tego ukrywać, bo przez to jeszcze bardziej się zadręczasz. Wyrzuć to z siebie.
Uniosłem się i zmieniłem pozycję. Głowę położyłem na kolanach małego, tak, żebym mógł widzieć jego twarz. Ruki wplótł palce w moje włosy, przeczesując je leniwie.
- Kiedy się urodziła, miałem dwa lata. Podczas porodu pojawiły się komplikacje, w czego skutek mama tego nie przeżyła. Wtedy też tata zaczął pić, bardzo dużo pić. - Przerwałem biorąc głęboki oddech - Sayako, jako najstarsza, przejęła częściowo obowiązki mamy. Opiekowała się nami. Mimo, że miała jedenaście lat, była na tyle dojrzała, żeby pomóc i mnie, i tacie. Jednak do Yukito nie potrafiła się przekonać. Nie podchodziła do łóżeczka, nie bawiła się z nią. Wiedziałem, że ma do niej żal. Kiedy mała trochę podrosła, ojciec chciał, żeby siostry dzieliły ze sobą pokój. Sayako przeniosła się wtedy do mnie, pomimo że byłem chłopakiem. Dzieliło nas tylko sześć lat. Parę lat później zakochała się. Przypadkowo poznała motocyklistę, miał na imię Ryu. Spotykali się dosyć często, przez co prawie nie było jej w domu. Zaczęła traktować go jak hotel. Wychodziła wieczorem, a wracała nad ranem. Brała prysznic, kładła się spać i znowu jej nie było. Przestała rozmawiać z tatą, po jakimś czasie również i ze mną. - odetchnąłem i spojrzałem na wokalistę.
- Mów dalej, proszę. - ponaglił mnie. Splotłem nasze palce i powróciłem do opowieści.
- Skończyłem siedemnaście lat. Tata przesadził, zapił się na śmierć. Zostałem sam, z nią… Yukito na początku nie robiła żadnych problemów. Uczyła się, miała iść na studia. Powoli zaczynaliśmy się do siebie zbliżać. Dużo rozmawialiśmy, głównie o rodzicach. Kiedy pierwszy raz zapytała o mamę, nie mogłem powstrzymać łez. Przypomniało mi się wtedy, że to poniekąd jej wina, że tak się stało. Zrozumiała, że nie chcę rozmawiać na ten temat. Nie była świadoma tego, co się stało. Nie miałem odwagi jej tego powiedzieć, bo była przecież moją siostrą. Kłopoty zaczęły się, kiedy skończyła osiemnaście lat. Zaczęła ćpać i zadawać się z podejrzanymi osobami. Przestała nawet chodzić do szkoły, przez co została z niej wyrzucona. Nie przejęła się tym wcale. Miała wszystko gdzieś, nic kompletnie jej nie obchodziło. Sayako w tym samym czasie wyprowadziła się do Ryu. Byli ze sobą dość długo. Kiedy się pakowała, do naszego pokoju przyszła Yukito. Chciała się pożegnać, nie miała pojęcia, dlaczego starsza siostra tak bardzo jej nienawidzi. Podeszła do niej i ją przytuliła. Sayako nie odpowiedziała tym samym i odepchnęła ją od siebie. Padło przy tym wiele przykrych słów. Yuki, bo tak ją wtedy nazywałem, dowiedziała się prawdy o mamie. Z pewnością zbyt gwałtownie. -Ucałowałem dłoń wokalisty, na co on pogładził mnie po policzku, dodając mi odwagi - Po jakimś czasie dostarczono nam zaproszenie na ślub. Cieszyłem się, że Sayako trafiła na kogoś takiego, jak ten jej Ryu. Zaproszony zostałem jedynie ja. Nie byłem z tego powodu zadowolony. Pojechałem do niej i wygarnąłem, że, pomimo wszystkiego, zawsze będą siostrami, że my będziemy rodzeństwem. Skończyło się na tym, iż zabroniono mi przyjść na uroczystość, ale nie miałem im tego za złe. Zrozumiałem.
Kończąc liceum poznałem Kouyou, byliśmy w tej samej klasie maturalnej, bo przeniósł się do nas z innej szkoły. Zaprzyjaźniliśmy się. Jako pierwszy poznał moją historię. Bardzo mi pomagał, podnosił na duchu. Na nim zawsze mogłem polegać. Ufałem mu bezgranicznie, jak zauważyłeś, to nadal trwa. Nie chciałem, żeby ktoś o tym wiedział, ale Kou doskonale mnie rozumiał i nie naciskał. Cierpliwie czekał, aż sam do niego przyjdę i powiem mu o problemach. Kochałem, nadal kocham go jak brata. Nikt wcześniej nie okazał mi tyle ciepła i zrozumienia, co on. Byliśmy podobni. Słuchaliśmy tych samych gatunków muzycznych, mieliśmy wspólne zainteresowania. On zaczynał pogrywać na gitarze, a ja basie. Mieliśmy jedno, wielkie, wspólne marzenie; założyć zespół i wzbić się na szczyt. Chcieliśmy, żeby ludzie nas uwielbiali, podziwiali i śpiewali nasze piosenki. Marzenia zaczęły się spełniać. Poznaliśmy trzech chłopaków, z którymi założyliśmy zespół. - Zaśmiałem się cicho - Tak samo zbuntowani i nieokiełznani. Budziliśmy publiczny respekt. W szkole wyróżnialiśmy się. Nie nosiliśmy wymaganych mundurków i farbowaliśmy włosy, co w tamtych czasach było kategorycznie zabronione. Malowaliśmy się i prowokująco ubieraliśmy. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy Yukito poznała naszego perkusistę, Shina. Spotykali się bardzo często, w końcu zostali parą. To źle wpłynęło na zespół. Shin, który był liderem, w ostatniej chwili odwoływał próby, żeby jak najwięcej czasu spędzić z moją siostrą. Nie podobało się to nam, ale nic nie mogliśmy na to poradzić. Rok później mieliśmy zakręcić się wokół klubów, żeby trochę zarobić. Mieliśmy wtedy po dwadzieścia lat. Szukaliśmy lokali, w których moglibyśmy dawać małe koncerty. Każdy z nas potrzebował pieniędzy. Ale Shin przestał wywiązywać się ze swoich obietnic. Ciągle była tylko Yukito i nic poza nią. Wtedy postanowiłem porozmawiać z perkusistą. Rozmowa nie należała do miłych. Usłyszałem, że Yuki obwinia mnie o śmierć rodziców. Byłem w szoku, nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Powiedziałem mu prawdę o rodzicach, o dziwo, uwierzył. Doszło do zerwania. Zostawił ją, dlatego że go okłamywała. Nigdy nie mówiła mu prawdy. Nawet nie wiesz, jaka była na mnie wściekła. Wyzywała mnie, porozrzucała krzesła w domu, zbiła wszystkie zdjęcia, na których byliśmy. Zarzuciła mi, że nie chcę, aby miała chwilę szczęścia, że jej nienawidzę. Po wszystkim wybiegła z domu i nie wróciła na noc. Rano odebrałem telefon z policji. Nie powiedzieli mi, co się stało, tylko wezwali mnie na komendę. Kiedy tam dotarłem, na miejscu był obecny cały zespół. Brakowało mi tylko Shina. Rozejrzałem się zdezorientowany po pomieszczeniu, jednak nie znalazłem go. Z wielką gulą w gardle zapytałem, gdzie jest lider. Odpowiedź była szokująca, "Shin nie żyje. Twoja siostra go zabiła." Nadal pamiętam słowa Kao. On i basista znienawidzili mnie. Odcięli ze mną kontakt, na ulicach udawali, że mnie nie znają. Został przy mnie tylko Kouyou Takashima. Wspierał mnie na rozprawie Yukito. Została skazana na dwadzieścia pięć lat, ale może wyjść wcześniej, jeśli będzie spełniała wszystkie warunki. Tyle w temacie, Ruki. Przepraszam, że musiałeś tego słuchać. - Podniosłem się i poszedłem do okna. Wyciągnąłem papierosy i wsunąłem jednego do ust. Zaciągnąłem się głęboko, chwilę później wypuszczając chmurę szarego dymu.
- Rozumiem. - usłyszałem za sobą głos wokalisty - Teraz już wiem, dlaczego bałeś się przed nami otworzyć. I to nie ty powinieneś przepraszać, tylko ja.
- Przestań, wybaczyłem już ci. - Uśmiechnąłem się do siebie - Nie potrafię się na ciebie długo gniewać. Nie powinienem się tak zachowywać wtedy, kiedy znowu do mnie przyszedłeś. Nie zasługiwałeś na to.
- Akira.. - zaczął i przerwał, zagryzając dolną wargę. Stał teraz obok mnie i wpatrywał się w ciemność za oknem.
- Tak? - mruknąłem obejmując go ramieniem.
- Jak to się stało, że się we mnie zakochałeś? - zapytał i spuścił nisko głowę, próbując ukryć delikatne rumieńce na jego twarzy.
- To już zupełnie inna historia, Takanori. - odpowiedziałem splatając nasze palce.
- Opowiesz mi ją? - Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- Tak, kochanie, ale nie dzisiaj.

4 komentarze:

  1. Zaszokowalo mnie to powiem tyle, napewnie nie takiego zakonczenia sie spodziewalam, ale jest ono swietne, szkoda mi Reity wiele, wiele przeszedl i nie mialo to pozytywnych skutkow.
    Jestem ciekawa czy mial jakies klopoty z alkocholem, we wczesniejszym rozdziale mowilas chyba ze Uruha zabieral mu procenty w niektorych momentach.
    Czekam na wiecej. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam to opowiadanie ^^
    co do rozdziału, jest niesamowity. przeżycia Reity wywarły na mnie emocje, szczególnie wzruszenie. szkoda, że coś takiego go spotkało. dobrze, że się chłopak nie załamał i jest taki jaki jest. Ruki sobą na pewno mu pomaga.
    końcówkę bardzo przyjemnie się czytało. :) chętnie poznałabym tą historię. ^^
    czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. chmm inaczej to sobie wyobrażałam, no trudno. nie sądziłam, że 2/3 rozdziału przeznaczysz na opowiedzenie tej historii, no i jakoś tak mało pluszu.

    OdpowiedzUsuń