Coś nowego :)
Naszło mnie na one shot'a z Kai'em w roli głównej :P
Przyjemnej lektury :)
Paring: Kai x Ruki
Ostrzeżenia: angst, samobójstwo
***
- Błagam, Ruki. Ty jesteś całkiem ślepy ? - usłyszałem za drzwiami garderoby. Już miałem wejść, gdy do moich uszu dobiegł głos basisty - Myślisz, że Kai'owi zależy na Tobie ? Od samego początku myślał tylko o sławie i o pieniądzach. Wykorzystując swoją pozycję w zespole rozstawia nas po kątach. Takanori, otwórz wreszcie oczy. - dokończył.
- Reita, to nieprawda. Oboje wiemy, że Kai nie jest i nie byłby do tego zdolny. Myślisz, że gdyby był taki to nadal bylibyśmy na scenie. Nie widzisz ile dla nas robi, Akira ? - Ruki stanął w mojej obronie. Zawsze to robił.
Świadomie lub nie rozkochał mnie w sobie. Na jego widok moje serce niebezpiecznie przyspieszało.
Jednak on nigdy nie spojrzał na mnie jak na mężczyznę. Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi i członkami zespołu.
- A-Akira... - usłyszałem przestraszony głos wokalisty.
Otworzyłem drzwi garderoby i zamarłem. Reita patrząc mi prosto w oczy przyciągnął Ruki'ego do pocałunku.
Moje oczy zaszły łzami. Zdradził mnie mój własny przyjaciel.
- Nienawidzę Cię ! - wykrzyczałem przez łzy i wybiegłem z pomieszczenia. Szybko pokonałem schody i znalazłem się na zewnątrz. Wyciągnąłem papierosa i odpaliłem go. Nie paliłem nałogowo, tylko wtedy kiedy chciałem zrzucić z siebie złość i stres.
Poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem wokalistę.
- Kai, wszystko w porządku ? - zapytał zaniepokojony.
- A czy wyglądam na takiego ? - odparłem.
- Posłuchaj... Reita nie chciał powiedzieć tego wszystkiego - spojrzał mi w oczy.
- Taa, a wiesz, że właśnie zdradził mnie mój najlepszy przyjaciel ? - zirytowałem się - Odchodzę z zespołu. Poszukajcie sobie innego frajera na moje miejsce. - byłem już pewien, że nie chcę już dłużej być w the GazettE.
- Yutaka, mówisz poważnie ? - zapytał przestraszony - Zespół bez Ciebie, nie będzie zespołem. Potrzebujemy Cię, Kai. the GazettE nie może Cię stracić. - dokończył podążając za moim wzrokiem.
- Zespół... Jestem tylko częścią waszego zespołu. - odparłem patrząc Ruki'emu prosto w oczy - Kochałem Cię, Ruki. Akira to wykorzystał...
- Kochałeś ? - zapytał niedowierzająco - Przez tyle lat się przyjaźniliśmy. Zaczynałem coś do Ciebie czuć, a Ty mówisz, że kochałeś ? - po policzkach wokalisty spłynęło kilka strużek łez.
Złapałem go najdelikatniej za podbródek i złączyłem nasze usta w pocałunku. Ruki rozchylił swoje i przesunął językiem po mojej dolnej wardze. Uchyliłem usta zapraszająco. Po krótce nasze języki złączyły się w szalonym tańcu. Pocałunek miał w sobie wszystkie uczucia, tłumione w nas od dłuższego czasu.
Oderwaliśmy się od siebie nabierając powietrza.
- Ruki... - przejechałem palcami po jego policzku - Muszę odejść. - jego oczy ponownie się zaszkliły. Objąłem go mocno i pocałowałem we włosy - Wrócę... Obiecuję. - wyszeptałem.
Puściłem go i ruszyłem do domu. Mieszkałem niedaleko sali koncertowej, więc droga nie zajęła mi zbyt dużo czasu. Gdy przeszedłem próg domu ogarnęło mnie dziwne uczucie pustki. Sięgnąłem do barku szukając jakiegokolwiek trunku. Wybór padł na whisky. Otworzyłem butelkę i nalałem alkoholu do szklanki.
Powoli sączyłem napój rozmyślając nad wieloma rzeczami. Nie zorientowałem się nawet kiedy opróżniłem całą butelkę. Podszedłem do okna i spojrzałem w niebo.
- Już czas... - wyszeptałem i otworzyłem drzwi prowadzące na balkon. Oparłem się o parapet i podziwiałem gwiaździste niebo.
Stanąłem w końcu na barierkę, podrzymując się jedną dłonią balkonowego sufitu i spojrzałem w dół. Moja dzielnica była jedną z najspokojniejszych w całym Tokio.
Teraz nie jeździły żadne samochody, a ludzie nie spacerowali.
"Złamałem obietnicę, Ruki", powiedziałem sobie w myślach.
Z pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu. Zignorowałem go i odepchnąłem się. Leciałem w dół nie zastanawiając się kto zostawi po sobie nieodebrane połączenie. Przez chwilę poczułem ból rozlewający się przez całe moje ciało. Potem nie czułem już nic...
Jestem przeciwna wszelkim paringom z Kai'em. Takie wiesz, anty Kai yaoi. xD Więc nawet mnie cieszy jego śmierć.
OdpowiedzUsuńOh, jaka ja nieczuła.
Rzecz jasna, tylko w ff!
Jedziesz Akira, jedziesz! :333
Kolejna notka ze śmiercią :( Czemu tu nie było happy endu?! Ale w każdym bądź razie było fajne :D
OdpowiedzUsuńPs. zapraszam do mnie thegazetteyaoilovestory.blogspot.com
Mimo że ze śmiercią podoba mi się :)
OdpowiedzUsuń