Cieszę się, że ostatni się Wam podobał :) I dziękuję za komentarze ;D
Enjoy!
Siedział na kanapie popijając kolejną już butelkę alkoholu. Nawet nie wiedział co spożywa, bo w sklepie złapał kilka różnych trunków. Oglądał telewizję, co chwilę beznamiętnie przerzucając kanały. Nie potrafił się na nic zdecydować.
Uruha zdążył już go odwiedzić i wypytać czy wszystko u niego w porządku. Odpowiedział, że czasami bywało gorzej ale jakoś się trzyma. Oczywiście powiedział to tylko dlatego żeby gitarzysta przestał się o niego martwić. Miał przecież swoje życie oraz ważniejsze sprawy niż jego skromna osoba. Nienawidził kiedy się o niego troszczono. Wolał radzić sobie sam i topić smutki w alkoholu. Nie pił jednak tak dużo jak kiedyś. Teraz kiedy czuł, że ma już dosyć, odpuszczał. W tym momencie liczyło się tylko odzyskanie dobrego humoru. Musiał się upić i uśmiechnąć, to było dla niego najważniejsze.
***
Ciche stukanie do drzwi wyrwało blondyna z transu. Wstał z fotela i przeczesał palcami przetłuszczone włosy. Myślał, że to tylko Kouyou i jemu nie będzie przeszkadzał wygląd basisty. Widział go przecież w jeszcze gorszym stanie. Skierował się do drzwi przekonany osoby na zewnątrz i postanowił, że pozwoli sobie na mały żarcik.
- Czegoś zapomniałeś, skarbie? - zaśmiał się otwierając drzwi i zamarł. Na klatce nie było K'you, był za to...
***
[Reita]
- ...Ruki... - szepnąłem zaskoczony. Ciekawe co on tutaj robił.
- Możemy porozmawiać? - zapytał młodszy rzucając w moją stronę ciepłe spojrzenie.
- To nie jest dobry pomysł. Przepraszam.. - odparłem i już miałem zamknąć, gdy nagle Takanori wyciągnął dłoń i naparł z całej siły na drzwi.
- Może i nie, ale powinienem coś zrobić. Wpuścisz mnie? - wokalista uśmiechnął się delikatnie i spojrzał prosto w moje oczy. Głębia jego spojrzenia sprawiła, że zmiękłem i wpuściłem go do środka. Gestem wskazałem mu salon, a Takanori powolnym krokiem ruszył w jego kierunku. Niepewnie przysiadł na kanapie i po raz kolejny wlepił wzrok w moją osobę. Wpakowałem się na fotel nie szczycąc go spojrzeniem.
- Wiem, że wczoraj źle się zachowałem.. - zaczął wokalista - Przyszedłem przeprosić..
- Nie powinieneś tu być. - mruknąłem gorzko - Nawet jeśli chciałeś przeprosić.
- Chciałbym to naprawić.. Pozwól mi. - odparł cicho.
- Już się mnie nie boisz? - zapytałem - Przecież w twoim mniemaniu jestem gejem, który może cię zgwałcić.
- Nie powinienem tego mówić. Ja wcale tak nie...
- A jak? - przerwałem - Wczoraj wyraziłeś się jasno na temat mojej osoby. Teraz chciałbym żebyś wyszedł. - Ruki podniósł się i ruszył w moją stronę. Kucnął przy fotelu i chwycił mnie za dłonie.
- Nie myślę tak, Rei. - szepnął - Nadal chcę żebyśmy byli przyjaciółmi. Od zawsze mi na tym zależało. - spojrzałem na niego i zaniemówiłem. W jego oczach lśniły łzy. Czyżby miał zamiar teraz płakać? Chciałem go przytulić i powiedzieć, że wszystko jest już w porządku. Przypomniały jednak mi się jego słowa: "Ryczysz?! To rycz, bo teraz nie będziesz miał nikogo poza Uru...".
- Przestań, Ruki.. - odpowiedziałem - Wyjdź, proszę.
- Ale, Aki... - wtrącił wokalista.
- Wyjdź z mojego mieszkania!! - krzyknąłem zrywając się z fotela wywracając przy tym Takanori'ego. Ciszy szloch dobiegł moich uszu.
- Naprawdę tego chcesz? - zapytał łamiącym się głosem - Nie możesz mi tego tak po prostu wybaczyć? Przecież... - zająknął się - Przecież mnie kochasz...
- Pokochałem cię jako innego człowieka, nie tego jakim stałeś się wczoraj. - odparłem odpalając papierosa - Nie wykorzystuj moich uczuć..
- Nie niszczmy naszych relacji z mojego powodu. Zapomnijmy o tym zajściu i spróbujmy zostać przyjaciółmi. - poprosił dławiąc się łzami.
- Pomyślałeś o mnie? O tym jak się czułem kiedy mówiłeś te wszystkie rzeczy na mój temat? - burknąłem patrząc w okno. Poczułem drobne dłonie oplatające mnie w pasie. Wyrwałem się z tego uścisku i spojrzałem na zaskoczonego wokalistę - Wyjdź!
- Ja nie chciałem.. Uwierz mi, proszę..
- Wyjdź, Takanori! - powtórzyłem wskazując dłonią drzwi wyjściowe - Pamiętasz drogę, więc trafisz.. Nie muszę cię odprowadzać. - odwróciłem się do młodszego plecami. Usłyszałem oddalające się kroki a po chwili trzask drzwi. Zamknąłem oczy i dotknąłem miejsca, w którym objął mnie Ruki i uśmiechnąłem się do siebie..
Czyżby to był początek czegoś nowego?