Kolejna część Nakigahary :)
Nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału. Zostawiam go Waszej opinii ;)
W sali prób byli już wszyscy. Brakowało tylko Reity. Podenerwowany Kai próbował kilka razy się z nim skontaktować ale bez skutku. Spóźniał się już dwadzieścia minut.
- Wiecie co się dzieje z Akirą? - zapytał pozostałą trójkę.
- Wyszedł ode mnie wcześnie rano i miał iść do siebie się ogarnąć. - odparł Uruha - Mówił, że będzie punktualnie.
- Heh, może wpadł do burdelu. - mruknął z dziwnym uśmieszkiem Ruki. - Wiecie, on woli tak inaczej.
- Takanori dałbyś mu spokój. Nie zrobił przecież nic złego. - wtrącił Aoi.
- Na miejscu K'you zamontowałbym zamki w drzwiach od sypialni, bo nie wiadomo co Reicie do głowy przyjdzie kiedy będzie u ciebie nocował. - zaśmiał się wokalista.
- Pomimo jego orientacji nadal jest naszym przyjacielem, Ruki. - odpowiedział Kai - Nie powinieneś go skreślać z tego powodu.
- Nigdy nie był naszym przyjacielem, jeśli już to tylko Uruhy. - odgryzł się Takanori - Nigdy nie pozwolił się nam do siebie zbliżyć. Teraz przynajmniej wiem dlaczego.
- Nie znasz go tak dobrze jak ja. Nie wiesz ile przeszedł zanim powstało the GazettE. Ja byłem z nim od samego początku i wiem o nim wszystko. - zaatakował go gitarzysta - Jak sobie przypominam to właśnie tobie najbardziej zależało na poznaniu go, więc skończ ze swoimi idiotycznymi docinkami. Są nie na miejscu, poza tym Akira na to nie zasłużył.
- Tobie jest tak łatwo mówić, bo to nie w tobie się zakochał. Nie ma dla niego miejsca w moim życiu i na pewno nie zostaniemy przyjaciółmi. Nie interesuje mnie co mu się takiego w życiu przydarzyło. Jest tylko pieprzonym gejem, który wczoraj prawie zrujnował mi życie...
- To ty mu groziłeś! - krzyknął zdenerwowany Kouyou - Upokorzyłeś go i nawet go za to nie przeprosisz. Nie obchodziło cię co on czuje. Nie jesteś żadnym pępkiem świata żeby robić z siebie ofiarę. - syknął odkładając gitarę - Ten chłopak i tak ma już zniszczone życie, a ty chcesz się jeszcze do tego przyłożyć. Jesteś zwykłym egoistą, Ruki.
- Chłopaki! Uspokójcie się, proszę. - odparł lider - To nie czas i miejsce na takie rozmowy. Takanori, byłeś pijany. Nie wiedziałeś co mówisz. Chyba nie chcesz doprowadzić do rozpadu zespołu, prawda?
- Nie byłem pijany. Zespół i tak się rozpadnie, to tylko kwestia czasu. I to nie ja do tego doprowadzę tylko nasz uroczy basista.
- Próba zostaje odwołana. Idźcie do domu. Nie będzie nam się dobrze pracowało w takiej atmosferze. - postanowił Kai - K'you, jedź do Rei'a i sprawdź co z nim. Ruki, zostań na chwilę. Chciałbym porozmawiać.
***
[Ruki]
- Coś się stało? - zapytałem kiedy gitarzyści opuścili salę.
- Usiądź, proszę. - chłodny głos lidera przyprawił mnie o dreszcze. Zaczynałem się bać tej rozmowy.
- Słucham. - mruknąłem cicho spuszczając głowę.
- Wszyscy wiemy jakich słów i czynów użyłeś w rozmowie z Reitą. Nie możesz się tak zachowywać. - zaczął - Nadal jesteśmy zespołem składającym się z grupy przyjaciół. Nie próbuj temu zaprzeczać, Ruki. Może i Akira nie zaufał nam do tego stopnia żeby się zwierzać, ale i tak jest naszym przyjacielem.
- Jak byś się czuł gdyby ktoś wyznał ci miłość i to uczucie trwałoby od kilku lat? - odparłem spoglądając w okno - Nawet nie wiem kiedy się to zaczęło. Nadal się zastanawiam czemu nic nie zauważyłem. W końcu chciałem spędzać z nim więcej czasu. Przyznaję ci rację, trochę się zagalopowałem. Teraz już nic nie zmieni mojego podejścia do niego po wczorajszym incydencie. Ja..
- Widzę, że zamieniłeś miłość w nienawiść, Takanori. - przerwał mi lider - Nie próbuj temu zaprzeczać.
- Coo? - zapytałem zszokowany - Jesteś pewny tego co mówisz? Nigdy go nie kochałem i nie pokocham. Fakt, że jestem biseksualny ale nie potrafiłbym tak po prostu darzyć miłością faceta.
- Twoja orientacja nie wyklucza związku z mężczyzną jak i kobietą. Odczuwasz pociąg do obu płci.
- Oszukujesz się Kai. - mruknąłem - Próbujesz wmawiać mi coś czego nie ma. Tworzysz własną wizję mojej osoby. Nie jestem taki jakim sobie mnie wyobrażasz. Pierwszy raz się pomyliłeś. Teraz możesz popełniać ten błąd coraz częściej... - wstałem i dosunąłem krzesełko do stolika - Nic nie wiesz o moich uczuciach. Nie pokocham go, nie ma takiej możliwości. - ruszyłem w stronę drzwi.
- To ty okłamujesz samego siebie. - odparł spokojnie - Powiedz mi teraz dlaczego tak bardzo chciałeś się do niego zbliżyć.. Musiałeś mieć powód. Skoro nigdy nic do niego czułeś nie powininno ci tak na tym zależeć. Kim dla ciebie jest Akira? - po tych słowach opuściłem pomieszczenie.
No właśnie, Yutaka. Kim dla mnie jest Reita?
Co się stało z Reitą??!! Nie zrobił sobie nic złego prawda? Pisz szybko ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńCzyli jednak?
OdpowiedzUsuńTrochę nie fer, potraktował go strasznie. Też bym raczej nie przyszła.
Nie marudź, mi się bardzo podobało ;)
Rei zaszył się w domu, siedząc z Keijim na sofie i wpieprza słodycze? Bo jakoś opcję ''zaszył się w domu, siedząc z Keijim na sobie i płacze'' mi nie pasuje. Nie do Reity. Nie mogę sobie wyobrazić płaczącego Reity z powodu odrzucenia. Q.Q To do niego takie niepodobne.
OdpowiedzUsuńNa początku miałam dziwne obawy, że przez to chamstwo Rukiego i wyrozumiałość Uruhy, polubię reituhę. To byłoby złe. Miałabym za to do ciebie żal przez całe życie~
Pod koniec mi przeszło. Ciekawie się robi, więc czekam na kolejną część.
Ps. dołączam się do Chinatsu-chan, nie marudź, mi też się podobało.
*sofie. Q.Q
UsuńDŻIZAS, MANA SAMA, TY I REITUHA?
UsuńCzytam Twojego bloga od jakiegos czasu, i powiem ze bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńCo sie dzieje z Reita, oby nic mu sie nie stalo. czekam na wiecej.
fajnie, że jakoś to odkręcasz... może, jednak nie skończy się smutnie? choć wyczuwam, że będzie to coś hard, zero pluszu, a szkoda, choć może się mylę. zobaczę zresztą... :) choć teraz nie wiem, czy to to oboje pisaliście, czy tylko jedna osoba i nie wiem, czy mam się zwracać do ciebie/was jak do kobiety czy faceta, bo widzę, że piszecie razem?
OdpowiedzUsuń