[Aoi]
Czytałem z zapartym tchem kolejny wpis na blogu Takanoriego. Tym razem pisał pod kątem bardziej osobistym. Przedstawiał w nim całe dotychczasowe życie, które tak idealnie ukrywał. Emocje, z jakimi to pisał, momentami przyprawiały mnie o dreszcze, czasem łzy wzruszenia. Pomimo młodego wieku, na prawdę wiele przeżył.
Intrygował mnie; odczuwałem potrzebę bliższego poznania jego osoby. Wiedziałem, że może nie będzie tego chciał, bo w końcu zapamiętał mnie, jako istnego idiotę. Zachowywałem się jak człowiek pozbawiony, wszystkich możliwych, klepek w mózgu. Ale robiłem to tylko na pokaz, chciałem zwrócić na siebie uwagę. Jego uwagę. Jednak nie wyszło; nim zdobyłem się na odwagę, odszedł z naszej szkoły. Do dziś nieznany mi jest prawdziwy powód. Nie wierzyłem w ten, który podał na blogu. Wątpiłem wręcz w taką możliwość.
Wpis wydawał mi się bardzo prawdziwy. Nigdy nie spotkałem osoby, która w taki sposób opowiadałaby o swoim życiu. Z pewnością nie spodziewałem się tego po małym Matsumoto. Nie żebym się naśmiewał, czy coś. Jego niski wzrost powodował, że mimo mocnego makijażu i wyzywającego stroju, wyglądał bardzo uroczo. Uroczo? Yuu, w jaki sposób o nim myślisz?, zganiłem się w myślach. Nie byłem gejem, przynajmniej tak mi się do tej pory wydawało.
Nie byłem zbyt popularny, choć większość osób wręcz ciągnęło do mnie; zwłaszcza słodkie panienki świecące biustem przy każdej okazji. Nie żeby mi się to nie podobało; po prostu nie lubiłem tego typu dziewczyn. Moim ideałem były kobiety, które swoją naturalnością przyciągały spojrzenia wielu mężczyzn. Co nie zmieniało faktu, że ładny makijaż wcale mi nie przeszkadzał. Mógłbym być właśnie z kimś takim, jak Ruki. Nie, on przecież jest facetem, pomyślałem szybko i wyrzuciłem z głowy taką możliwość.
Musiałem jednak przyznać, że młody coraz częściej zaprzątał mi głowę. Nie było chwili, w której nie przyszedłby mi na myśl. Nawet w najprostszych czynnościach zastanawiałem się, w jaki sposób by to zrobił. Wzrok, którym obdarzałem dziewczyny, powodował, że po raz kolejny pojawiał się w moich myślach. Podświadomie nawet chciałem o nim myśleć. Nie mogłem się uwolnić od widoku jego twarzy. W każdym klubie, dookoła widziałem tylko jego. Czyżbym się faktycznie zakochał, zauroczył w mężczyźnie.
Ja, Shiroyama Yuu, obecnie w wieku dwudziestu czterech lat, oświadczam, że najprawdopodobniej jestem gejem. Dlaczego tak? Bo nadal kierowałem wzrok na piękne kobiety. Może w takim razie biseksualny? Raczej nie; nie mógłbym sobie wyobrazić pociągu do obu płci. Czyli jednak homo? To by wyjaśniało, dlaczego dziewczyny nie wzbudzają mojego pożądania. Za to młody, tak. Nie raz na myśl o nim robiło mi się ciasno w spodniach. Zwłaszcza, jeśli myślałem o nim wieczorami.
Były momenty, w których zastanawiałem się nad samym sobą. Bywało, że byłem zagubiony i nie do końca rozumiałem samego siebie. Dlatego też miałem dużo wątpliwości, jeśli chodziło o określenie siebie. Do tej pory wystarczała mi moja gitara, na której często komponowałem jakieś utwory. To było dla mnie wszystkim; niczego mi więcej nie brakowało, nawet osoby, dla której mógłbym wygrywać stworzone przez siebie melodie. Teraz wiedziałem, że potrzebuję konkretnej osoby; był nią Takanori.
***************************************************************************
[Reita]
Czasami wydaje mi się, że stoję nad przepaścią. Słyszę głośne tykania zegara, który odmierza mój czas. Muszę podjąć decyzję; skoczę, albo zawrócę, by zmierzyć się z przeciwnościami losu. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo; że sam nie dam sobie z tym wszystkim rady. Skok, czy nazywając rzeczy po imieniu, samobójstwo, jest tak łatwe. Brak tylko odwagi na taki krok. Mam ochotę to zrobić, bo mam dość tego świata.
Czytam na głos wpis z kilku dni wstecz. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, kim jest autor tego bloga. The Suicide Circus, nazwa trochę mnie przeraża. Po pseudonimie kojarzę osobę, która go tworzy. Przypominam sobie czasy, kiedy ukradkiem badałem wzrokiem drobną postać blond chłopaka. Nawet o mnie nie wiedział; jeśli tak, to na pewno znał mnie jedynie z widzenia, kiedy mijaliśmy się na szkolnym korytarzu. Nigdy jednak nie obdarzył mnie spojrzeniem. Może nie chciał, może miał ku temu powody.
Nie raz słyszałem, kiedy o nim szeptano. Uczniowie wymyślali plotki na jego temat, zupełnie go nie znając. W sumie, chyba nikt go nie znał. Rozmawiał tylko z kilkoma osobami, z którymi wychodził na przerwach zapalić papierosa. Tylko ich się trzymał, kiedy tylko pojawiał się w szkole. Na samym początku widywałem go codziennie; po jakimś czasie jego obecność była sporadyczna. Martwiłem się o niego, choć nikt o tym nie wiedział. Nawet on sam nie miał o tym pojęcia. Jak można martwić się o osobę, której się nie zna? Owszem, można, jeśli tylko nam na niej zależy. A mnie zależało, podobał mi się, chciałem go poznać.
Jedynym powodem, dla którego nigdy nie zamieniłem z nim słowa, był nie kto inny, jak Shiroyama Yuu. Widziałem jak pożerał go wzrokiem, prawie przy tym rozbierając. Nie raz zauważałem w jego oczach pożądanie, kiedy spojrzenie kierowane było na młodego.
Heh, nie rozumiałem, dlaczego pomimo wieku, w jakim był Yuu, uczył się z Matsumoto w klasie. Słyszałem wiele teorii na jego temat; podobno nie zdał kilka razy i musiał powtarzać wciąż pierwszą klasę. Mówili też, że jego rodzice ciągle się przeprowadzali, z czego wynikało to, że Shiroyama nigdy nie miał możliwości zaliczenia semestru, co też nie dawało mu szansy na pełne ukończenie rocznika. Nie wierzyłem w żadną plotkę; jedynie on sam znał prawdziwy powód zaistniałej sytuacji.
Marzenia, tak górnolotne. Nie mogę ich spełnić, bo jest to niemożliwe. Każdy mi odmawia, a ja tylko chciałbym żeby mnie usłyszano. Żeby pokazano to, co mam im wszystkim do powiedzenia. Boli, jak cholera, jednak momentami jest to przyjemny ból.
Mam czasem nieodpartą chęć sięgnięcia po żyletkę, jednak brak mi na to odwagi. Nie mogę, chociaż bardzo bym chciał. Nawet jeśli bardzo bym się starał, nie zrobię tego. Boje się bólu, który ten ruch za sobą niesie. Podobno pomaga, koi złamane serce; może i tak, jednak pozostawia to po sobie niechciane blizny, które przez całe życie przypominają o tym, jak powstały. Ale przecież trzeba żyć chwilą, nie przeszłością. Wiem to, dlatego też nie pozwalam sobie na coś takiego. Nie potrafiłbym żyć, gdybym każdego dnia budząc się, widział te kreski na skórze i przypominając sobie, co to oznacza.
Wiem, że Takanori nie żartuje; jest całkowicie poważny. Przez moje ciało przechodzi dreszcz, którego nie umiem nazwać. Nie wiem też, co ma na celu publiczne okazywanie takich emocji. "...chciałbym żeby mnie usłyszano", brzmi to jak niema prośba o pomoc. Chciałbym jakoś go wesprzeć, ale jest to niemożliwe. Suzuki Akira odpycha od siebie ludzi; tak było, jest i będzie. Nawet jeśli znajdę go i pomogę, nic nie uzyskam. Jedynie kolejne odepchnięcie.
2 chłopaków i jeden obiekt xD
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej...
OdpowiedzUsuńMoże trójkącik?
OdpowiedzUsuńJa jestem za trójkącikiem. Byłby świetny, a jeszcze czegoś takiego nie napisałaś (chyba). Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńAlaso