Tytuł: Love? Pain? Sorrow? Anger? Joy? What did you feel here?
Pairing: Reita x Kai
Gatunek: Angst
Ostrzeżenia: Przemoc, przekleństwa, seks, zamierzone powtórzenia
N/A: Pierwszy fick, jaki napisałem jakiś czas temu. Nie jestem przekonany, czy dobrze robię wstawiając go tutaj, ale myślę, że to dobry czas, by pokazać coś innego. Liczę na opinie i komentarze. Tyle ode mnie, zapraszam do przeczytania.
Pierwszy lutego; dzień, który wniósł wiele szczęścia, i równie tyle bólu. Nie wiem już sam, czego jest więcej. Dziwne, że tak jest mi dobrze, pomimo cierpienia, które potęguje się z dnia na dzień, godziny na godzinę, minuty na minutę. Świadomość, że darzy mnie tym osoba, której powierzyłem całe swoje życie skutecznie koi smutek, rozlewający się w moim sercu.
Pewnie większość będzie się zastanawiała nad tym, dlaczego się na to godzę? Odpowiedź jest prosta - to miłość błaga, bym znosił to wszystko. Muszę, bo chcę być z nim do końca. Do samego pieprzonego końca, który nadejdzie w chwili naszej śmierci.
Mam gdzieś słowa przyjaciół, którzy mówią, że lepiej by było gdybym zostawił Akirę.Wiem, że się martwią, ale jestem już dużym chłopcem, który wie, czego chce. Nie mógłbym odejść, za bardzo go kocham. Nie potrafiłbym bez niego żyć. Nie mogę się odciąć, bo pokochałem ten ból tak samo, jak i jego. Chociaż muszę przyznać, że uczucie do niego jest silniejsze.
Wypełnia cały mój świat, a ja jego. Czy na pewno? Nie mam pojęcia.
Wiem, że bez powodu tego nie robi. Są dni, w których jest innym człowiekiem. Kiedy emocje i alkohol nie biorą góry, jest dla mnie taki dobry. Ale wtedy tęsknię; tęsknię za uderzeniami jego dłoni, za krzykiem, kiedy się zdenerwuje. Lubię momenty, w których jest tak brutalny. Nie uciekam, wręcz przeciwnie.
Często sam nadstawiam policzek, bo przyznaję się do czegoś, czego nie zrobiłem. Tłumaczę, że nie mogłem na to wszystko patrzeć, że miałem dość. Nieświadomy mojego kłamstwa, wierzy w moje słowa. Kłamię, bo chcę chronić kumpli z zespołu. Alkohol znika, kiedy tylko się u nas pojawiają. Robią to wszystko po to, by przestać na chwilę żyć z myślą, że kiedy Reita się upije, zrobi mi krzywdę. Nie znieśliby, gdyby stracili lidera zespołu. Zakończyłaby się wtedy ich kariera, a tego nie chcieli. Zwłaszcza, że zbyt długo pracowali, by wznieść się na szczyt sławy. Jak mogliby nagle zniknąć? Ja wierzyłem, że i tak sobie poradzą.Ale wtedy ich drogi mogłyby się rozejść. Każdy poszedłby w swoją stronę.
- Kai, mógłbyś przynieść mi piwo? - głos nie wyraża prośby, lecz rozkaz. Idę do sypialni i staję w drzwiach.
- Ale, Akira.. - chciałbym, by choć raz nie pił. Brakuje mi od kilku dni jego bliskości.
- Przynieś mi piwo, proszę - odpowiada z narastającą złością, czym przerywa moją wypowiedź. Wiem, że jeśli tego nie zrobię, będzie zły. Nie, nie zły, wściekły.
Cofam się, ale wiem, że zaprzeczam samemu sobie. Jednak ten jeden jedyny raz nie stawiam się i idę do lodówki, z której wyjmuję trunek, zanosząc go basiście.
- Zatańcz - rozkazuje po raz kolejny. Dziwi mnie to, bo wiedział, że nie potrafię. Udaję, że nie słyszę i opuszczam pomieszczenie.
- YUTAKA! - krzyczy, na co ja wracam do sypialni.
- Słucham? - pytam spokojnie, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
- Masz zatańczyć, zrozumiałeś? - przybiera spokojny ton głosu, a na ustach pojawia się kpiący uśmiech. - Jesteś dzisiaj moją dziwką, podnieć mnie, kotku.
Zamieram, dokładnie analizując słowa Reity. Po raz pierwszy się tak zachowuje, czego nie mogę wytłumaczyć. Dlaczego, Akira?
- Długo mam jeszcze czekać? - dodaje po chwili, wyraźnie niezadowolony z tego, że nie przystąpiłem do działania. Kilka słonych łez spływa po mojej twarzy, ale szybko je ocieram i wrzucam ciepłą bluzę, zostając w opinającej bokserce i równie obcisłych rurkach.
Na początku poruszam się bardzo nie pewnie, nucąc w myślach Filth in the beauty. Nie wiem, co dokładnie powinienem robić, lecz w końcu zdaję się na intuicję.
Kręce zmysłowo biodrami, rozchylając lekko usta. Nie podoba mi się to, co robię, ale chcę by blondynowi się podobało. Dłonią sunę po torsie, kończąc wędrówkę na kroczu, które uciskam. Cichy jęk wydobywa się z moich ust, na co uchylam powieki i spoglądam na siedzącego na łóżku Akirę. Od razu zauważam, że się podnieca tym, co robię.
Powoli podchodzę do łóżka, uprzednio zrzucając z siebie bokserkę. Popycham Reitę na poduszki, siadając na jego biodrach. Zmysłowo ocieram się o jego sztywną już męskość, co powoduje, że z jego ust wydobywa się krótki jęk. Pochylam się nad nim i całuję jego wargi.
Kiedy kończę, dostaję w twarz. Z pewnością zrobiłem coś, co nie spodobało się blondynowi.
- Nie pozwoliłem ci się całować - syczy, po chwili lądując nade mną. - Marna z ciebie, kurwa, Kai - po tych słowach zdziera ze mnie rurki i bokserki. Drżę, chyba po raz pierwszy ze strachu.
- Pamiętaj, jesteś moją dziwką, więc mogę zrobić z tobą, co chcę - mruczy mi do ucha, przez co dreszcz przechodzi przez całe moje ciało. Nie wiem, czego mam się spodziewać.
W końcu pozbywa się swoich ubrań i boleśnie zaciska dłoń na moim penisie. Jęczę, lecz wcale nie z przyjemności. Moja reakcja go rozbawia; śmieje się głośno, potęgując ból. Odwracam głowę w bok, bo nie chcę na to patrzeć. Coś się w nim zmieniło. Już nie jest taki jak wcześniej. Mam wrażenie, że jest inną osobą.
Krzyczę głośno, gdy bez ostrzeżenia we mnie wchodzi. Łzy zaczynają wypływać spod przymkniętych powiek. Ból jest rozdzierający, mam wrażenie, że rozrywa mnie od środka.
Od razu zaczyna się szybko poruszać. Czuję, jak po moich udach spływa krew.
- Przestań - szepczę, na co po raz kolejny wymierza mi policzek. Nie mam siły się bronić. Czekam, aż skończy.
Po paru pchnięciach dochodzi, od razu się ze mnie wysuwając. Kładzie się obok, próbując unormować oddech. Zakrywam się szczelnie kołdrą i ostatkiem sił odwracam się tyłem do niego. Już nie dbam o to, że może się to źle dla mnie skończy. Pierwszy raz nie chcę na niego patrzeć.
Czuję jak mnie przytula i całuje we włosy. Wiem, że podnosi się na łokciu i pochyla nade mną.
- Robię to, bo cię kocham, wiesz? Nie chcę cię stracić - słyszę, po czym zasypiam z nadzieją, że kolejnego dnia będzie lepiej.
Rei ty dupku podly jstes tak traktowac kaia fajnie ci to wyszlo
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się spodobało to opowiadanie oby tak dalej :)
UsuńNie spodziewałam się takiego końca... Teraz zżera mnie od środka, że się dobrze nie skończyło.
OdpowiedzUsuńAle było ok.
http://10poundsofshit.blogspot.com/ cześć, jestem początkującą pisarką i może wpadłabyś na mój blog? ^^
OdpowiedzUsuńMimo że to jeden z pierwszych to i tak jest świetny.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam, czy mógłbyś dopisać dalsza część, nie musi być happy endu, ale coś co poruszy mnie równie mocno jak to.
Świetne.
Mam nadzieję że będziesz mial teraz sporo weny do zagospodarowania. :3
Yay! Z desperacji poszukując czegoś o tym paringu wpisywałam w wyszukiwarce najróżniejsze hasła. I pomimo, że kiedyś już odwiedzałam Twój blog, dopiero teraz znalazłam to boskie opowiadanie o Kaicie. Dziękuję. ;__;
OdpowiedzUsuńSmutne, jednak przecież Kai naprawdę mówi, że jest masochistą, a Reita, że uwielbia się nad nim znęcać, bo jak sam mówi "Kai lubi, gdy to robi". Chyba opowiadania z Kaiem trochę mnie znieczuliły, bo on zawsze musi być gwałcony, i to głównie przez Reitę. ;__;
To opowiadanie naprawdę bardzo mi się podobało - Kai takie podporządkowane uke, a Reita taki, taki trochę no... dupek-seme. Gdyby odbyło się to wszystko chociaż bez takiej ilości przemocy, byłoby po prostu wspaniale, (/*^*)/ ale rozumiem, o co chodzi w tym opowiadaniu, więc nie da się mieć tego za złe.
Jedyne, czego żałuję, jest to, że nie ma kontynuacji, naprawdę bardzo chętnie bym przeczytała dalszą część. ;w;