czwartek, 5 grudnia 2013

To tylko seks? cz.10 + Epilog

Kłamstwo, które przez cały czas rosło w sile, nabierało szybkiego tempa. Czy na prawdę go kochałem? Nie wiem, ale miałem nadzieję, że akurat w tym go nie oszukałem.
 Kłamałem, mówiąc, że tamten dzień nie powinien się wydarzyć. Kłamałem, mówiąc, że seks nic dla mnie nie znaczył. Kłamałem, wmawiając sobie, że chcę zapomnieć.
 Czytając wiadomość od Toshiyi ulżyło mi. W końcu mogłem wziąć sprawę na poważnie. Patrząc w tym momencie na pogrążoną we śnie twarz Rukiego, zdałem sobie sprawę jak wiele straciłem, mówiąc mu takie rzeczy. Wiedziałem już jak bardzo go wtedy zraniłem. Nie chciałem tego, nie tak miało być. Gdybym mógł cofnąć czas, nie zrobiłbym tego.
 Zależało mi na tym małym wariacie. Po raz kolejny nie mogłem go stracić. Zbyt wiele dla mnie znaczył. Pierwszy raz w życiu tak bardzo kochałem, teraz miałem już pewność, co do moich uczuć. Nikt wcześniej takich nie wzbudzał, jak on. Takanori był wyjątkowy, jedyny.
 Musiałem się przyznać, że kłamałem, lecz nie wiedziałem jak młody to przyjmie, czy mi wybaczy. Każdy w końcu rozumie swoje błędy, stara się je naprawić. Przecież uczymy się na błędach. Ja popełniłem ich zbyt wiele, jednak miałem ich świadomość. Chociaż tyle.
 Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy zauważyłem delikatny uśmiech na ustach Aniołka. Serce zabiło szybciej, przyjemne ciepło rozlało się po ciele. Nie było to pożądanie, to była miłość. Miłość, która mimo wszystko nas łączyła. Choć kiedyś rozdzieliła, nadal istniała. Żyła w nas przez cały czas, pomimo, że obaj próbowaliśmy zapomnieć. On z Toshiyą, a ja... sam nie wiem. Ja tylko chciałem jego szczęścia, dlatego żyłem w cieniu, z dala od niego. Bo beze mnie mógł poczuć się kochany, co ja wtedy wszystko zaprzepaściłem. Byłem idiotą, nadal jestem. Ale ta mała istotka zmieniła wiele w moim życiu, za co byłem wdzięczny.
 Kochałem, nie kłamałem. Uczucie żyło głęboko we mnie, choć nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Teraz było wspaniale, z nim obok.
 Przed oczami miałem obraz tego, co Toshiya próbował zrobić Maleństwu. Wiedziałem, że zrobił to specjalnie. Żeby pokazać Rukiemu, że jestem nieobliczalny, że łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi. I choć już go za to przeprosiłem, nadal miałem wyrzuty sumienia. Nie powinienem tak reagować, rzucać wyzwiskami w jego stronę. Ale stało się, byłem winny.
 Chciałem mu wynagrodzić całe zło, jakie mu wyrządziłem. Zdawałem sobie sprawę, że mogę nie podołać, ale dla niego chciałem spróbować. Dla niego chciałem żyć, dla niego budzić się rano z uśmiechem na ustach. Dla niego pragnąłem naszego szczęścia, dla niego chciałem móc grać na każdym koncertem. Dla niego chciałem patrząc głęboko w oczy mówić szeptem kocham cię. Dla niego chciałem wszystkiego, bo to on był moją muzą. Mój Takanori.

***
 Od tych zdarzeń minęły dwa lata. Nadal jestem z Takanorim i jestem szczęśliwy. Mogę śmiało powiedzieć, że ten czas mnie zmienił. Na lepsze, rzecz jasna, na lepsze.
 Planujemy ślub, pół roku po trasie oznajmiliśmy, że jesteśmy razem. Pozostali byli szczęśliwi, nie bardziej niż ja. Wszystko jest idealne, jak z bajki. A to wszystko zasługa wokalisty.
 Toshiya z Shinyą też są razem, od roku. Trochę to trwało, aż do końca zdali sobie sprawę jak wielkie uczucie ich łączy. Ale pomimo wszystko, życzę im szczęścia z całego serca.
 W życiu każdego z nas pojawia się moment, w którym zaczynamy w siebie wątpić. Wszystko, co robimy wydaje nam się złe i bez sensu. Marzenia przestają się spełniać i jest coraz gorzej.
 Ale w takich momentach nie należy się poddawać. Zacznijmy walczyć o swoje szczęście, tak jak to zrobiłem ja, wasz Reita.

4 komentarze: