sobota, 14 grudnia 2013

Dirty Dancing cz. 4

 - Nie proś, nie chcę żebyś to robił.
 - Chcę stąd wyjść, rozumiesz? Zapomniałem już jak wygląda miasto, tamto życie. Cholera, Yuu, ja nadal jestem człowiekiem.
 - Kou, nie mogę. Nie mogę cię skrzywdzić w taki sposób.
 - I tak wystarczająco krzywdzisz mnie; nie chcesz mnie stąd zabrać. To boli, Aoi.
 - Po raz pierwszy od kilku dni zwracasz się to mnie w ten sposób.
 - Jak mówiłem na początku - pasuje do ciebie. Ładnie byłoby ci w niebieskim.
 - Ty za to i tak jesteś śliczny, jak głosi twój pseudonim.
 - Yuu, proszę, nie zmieniaj tematu.
 - Kouyou, przepraszam. Muszę już iść, przyjdę jutro. Do widzenia, skarbie.
 - Znowu uciekasz! Czego się boisz, co? Poznać prawdy, czy być ze mną, jak obiecywałeś?
 - Do jutra, Kouyou, do jutra.

****

 Po raz kolejny musiałem wyjść żeby nie drążył tego tematu. Nie rozumiałem, dlaczego mu tak na tym zależało. Na tym kupnie. Nie mogłem mu tego zrobić, nie mogłem go sobie przywłaszczyć. A kupienie go właśnie tak wyglądało. Gdyby nam nie wyszło, bo nikt nie musi wiedzieć, że służy do zupełnie innych celów niż zakładali, musiałbym go oddać tutaj z powrotem. A tego nie chciałem.
 Kouyou nawet nie próbował mnie zrozumieć. Ciągle tylko chciał, wręcz błagał żebym w końcu to zrobił. Ale przecież to byłaby dla niego większa krzywda. Nie zniósłbym tego, za bardzo mi na nim zależało. To, co rodziło się we mnie przez ostatnie tygodnie spędzone z nim, było coraz bardziej poważniejsze. Coś czułem, ale to jeszcze nie była miłość. Zauroczenie? Możliwe, więc nie mogłem pozwolić żeby potem o wiele bardziej cierpiał. Nie byłem podłym człowiekiem.
 Dni mijały, a Uruha coraz bardziej się ode mnie oddalał. Sugerował zachowaniem, że go zawiodłem, nie spełniłem jego oczekiwań. Ale ja na prawdę nie mogłem nic zrobić. Nie potrafiłbym; to dobre wyrażenie, idealne do zaistniałej sytuacji.
 Usłyszałem pewnego dnia, że Reita wykupił Małego. Nic o tym nie wiedziałem, bo nie było okazji do spotkania. Mój świat kręcił się tylko w okół Kouyou, któremu z całego serca chciałem pomóc, ale on nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że moja pomoc będzie wyglądała trochę inaczej niż zakładał. To ja miałem plan, a on nawet o tym nie wiedział; tylko domagał się kupna.

****

 - Tsuzuku, potrzebuję twojej pomocy.
 - Jak zawsze, Yuu. Co masz w sobie takiego, że nigdy nie potrafię ci odmówić?
 - Nie wiem, nie wnikajmy. Wiesz, o co mi chodzi.
 - Tak, z tego co zrozumiałem z rozmowy telefonicznej, chodzi ci o tego dzieciaka z burdelu?
 - O Kouyou, Tsu. Mogę na ciebie liczyć?
 - Okay, popytam gdzie trzeba, może uda mi się coś ogarnąć.
 - Oni nie mogą się dowiedzieć, rozumiesz?
 - Od tego jestem, Shiroyama. To akurat moja specjalność. Gwarantuję ci, że nikt o tym nie usłyszy, ani zobaczy. Do zobaczenia po wszystkim.
 - Ile potrzebujesz czasu?
 - Niewiele, ale odwiedzaj go regularnie żeby nie wzbudzać podejrzeń. Odezwę się.
 - Obiecaj mi, że nie stanie mu się krzywda.
 - Yuu, to bolało. Nic mu nie będzie, już ja się o to postaram.
 - Ufam ci, Tsuzuku.

3 komentarze:

  1. A ja chcę trochę o Reicie i Małym xD
    Jaka krzywka Urusiowi?! Porwą go stamtąd?
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę o reicie i rukim coś !

    ciekawe co dalej.

    OdpowiedzUsuń