- Nie proś, nie chcę żebyś to robił.
- Chcę stąd wyjść, rozumiesz? Zapomniałem już jak wygląda miasto, tamto życie. Cholera, Yuu, ja nadal jestem człowiekiem.
- Kou, nie mogę. Nie mogę cię skrzywdzić w taki sposób.
- I tak wystarczająco krzywdzisz mnie; nie chcesz mnie stąd zabrać. To boli, Aoi.
- Po raz pierwszy od kilku dni zwracasz się to mnie w ten sposób.
- Jak mówiłem na początku - pasuje do ciebie. Ładnie byłoby ci w niebieskim.
- Ty za to i tak jesteś śliczny, jak głosi twój pseudonim.
- Yuu, proszę, nie zmieniaj tematu.
- Kouyou, przepraszam. Muszę już iść, przyjdę jutro. Do widzenia, skarbie.
- Znowu uciekasz! Czego się boisz, co? Poznać prawdy, czy być ze mną, jak obiecywałeś?
- Do jutra, Kouyou, do jutra.
****
Po raz kolejny musiałem wyjść żeby nie drążył tego tematu. Nie rozumiałem, dlaczego mu tak na tym zależało. Na tym kupnie. Nie mogłem mu tego zrobić, nie mogłem go sobie przywłaszczyć. A kupienie go właśnie tak wyglądało. Gdyby nam nie wyszło, bo nikt nie musi wiedzieć, że służy do zupełnie innych celów niż zakładali, musiałbym go oddać tutaj z powrotem. A tego nie chciałem.
Kouyou nawet nie próbował mnie zrozumieć. Ciągle tylko chciał, wręcz błagał żebym w końcu to zrobił. Ale przecież to byłaby dla niego większa krzywda. Nie zniósłbym tego, za bardzo mi na nim zależało. To, co rodziło się we mnie przez ostatnie tygodnie spędzone z nim, było coraz bardziej poważniejsze. Coś czułem, ale to jeszcze nie była miłość. Zauroczenie? Możliwe, więc nie mogłem pozwolić żeby potem o wiele bardziej cierpiał. Nie byłem podłym człowiekiem.
Dni mijały, a Uruha coraz bardziej się ode mnie oddalał. Sugerował zachowaniem, że go zawiodłem, nie spełniłem jego oczekiwań. Ale ja na prawdę nie mogłem nic zrobić. Nie potrafiłbym; to dobre wyrażenie, idealne do zaistniałej sytuacji.
Usłyszałem pewnego dnia, że Reita wykupił Małego. Nic o tym nie wiedziałem, bo nie było okazji do spotkania. Mój świat kręcił się tylko w okół Kouyou, któremu z całego serca chciałem pomóc, ale on nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że moja pomoc będzie wyglądała trochę inaczej niż zakładał. To ja miałem plan, a on nawet o tym nie wiedział; tylko domagał się kupna.
****
- Tsuzuku, potrzebuję twojej pomocy.
- Jak zawsze, Yuu. Co masz w sobie takiego, że nigdy nie potrafię ci odmówić?
- Nie wiem, nie wnikajmy. Wiesz, o co mi chodzi.
- Tak, z tego co zrozumiałem z rozmowy telefonicznej, chodzi ci o tego dzieciaka z burdelu?
- O Kouyou, Tsu. Mogę na ciebie liczyć?
- Okay, popytam gdzie trzeba, może uda mi się coś ogarnąć.
- Oni nie mogą się dowiedzieć, rozumiesz?
- Od tego jestem, Shiroyama. To akurat moja specjalność. Gwarantuję ci, że nikt o tym nie usłyszy, ani zobaczy. Do zobaczenia po wszystkim.
- Ile potrzebujesz czasu?
- Niewiele, ale odwiedzaj go regularnie żeby nie wzbudzać podejrzeń. Odezwę się.
- Obiecaj mi, że nie stanie mu się krzywda.
- Yuu, to bolało. Nic mu nie będzie, już ja się o to postaram.
- Ufam ci, Tsuzuku.
A ja chcę trochę o Reicie i Małym xD
OdpowiedzUsuńJaka krzywka Urusiowi?! Porwą go stamtąd?
//Yuuko-san
Jestem ciekawa co dalej
OdpowiedzUsuńChcę o reicie i rukim coś !
OdpowiedzUsuńciekawe co dalej.