W korytarzu słyszę kroki. Doskonale wiem, kto jest ich właścicielem. Nie mogę powiedzieć, że nie, ale cieszę się, że jednak przyszedł. Chociaż tyle z jego strony, więc jestem wdzięczny. Kiedy słyszę w oddali inne, zaczynam się niepokoić. Coś dziwnego dzieje się mojej głowie. Mam coraz bardziej złe przeczucia. Boję się, że coś może się stać. Kładę się więc na łóżku i odwracam plecami do drzwi. Nie chcę patrzeć na to, co za chwilę będzie miało miejsce. Postanawiam udawać, że śpię, bo wtedy nic mi nie będzie groziło.
Drzwi otwierają się i dobrze wiem, kto wszedł pierwszy. Wchodzi w głąb pokoju i siada na moim łóżku. Zdaje się, że dał się nabrać na mój rzekomy sen. Zaraz po tym ktoś jeszcze wchodzi do pomieszczenia, przez co zaciskam mocniej powieki. Na chwilę wstrzymuję oddech, ale od razu go reguluję, aby nadal stwarzać pozory.
Nieznajomy siada na krześle i cicho wzdycha, a ja nie wiem czego mam się spodziewać. Yuu wstaje i zajmuje miejsce przy małym stoliku w rogu pokoju. Tam, gdzie siedziała obca mi osoba.
- To on? - słyszę i zaczynam nerwowo przygryzać wargę. Chodzi mu o mnie, najpewniej. Tysiące myśli krąży w mojej głowie. Nie rozumiem, po co Aoi go tutaj przyprowadził.
- Tak, to właśnie Kouyou. Porozmawiamy z nim jak tylko się obudzi . Tsu, masz dużo czasu? - pyta, po czym czuję jego wzrok na mnie.
- Yuu, przecież wiesz, że czas nie gra dla mnie roli - odpowiada nieznajomy. - Poczekajmy.
Z barwy głosu wnioskuję, iż to jest jeszcze młody chłopak. Zapewne młodszy od Yuu. Nie wiem, o czym chcą ze mną rozmawiać, ale nachodzi mnie myśl, że powinienem zaufać przybyszowi. Jest przecież znajomym czarnowłosego. Gdyby mu nie ufał, nie przyszedłby z nim do mnie. Dziwi mnie tylko jedna rzecz, jak to możliwe, że wpuścili tutaj tego Tsu.
- Jak myślisz, jak to przyjmie? - chłopak pyta, po czym słyszę cichy szmer. Otwieram jedno oko i widzę jak młodszy podchodzi do okna. Reflektuję się jednak i na nowo zamykam powiekę.
- Myślę, że się ucieszy - Yuu odpowiada tylko tyle. Nie wiem, o co może chodzić. Z czego miałbym się ucieszyć? Nic nie rozumiem z zaistniałej sytuacji.
- Dziwni ci ludzie tutaj, Yuu - wnioskuje nieznajomy i wraca na swoje miejsce. - Gdyby mi ktoś wcisnął taką bajeczkę, w życiu bym nie uwierzył, a oni? Wyglądają na totalnych idiotów, a powinni być bardziej uważni na to, kto wchodzi w ich skromne progi.
- To prawda - śmieje się cicho czarnowłosy. - Dziwię się, że nie mają tutaj żadnej ochrony, tak jak w innych miejscach, podobnych do tych. Mają jednak zaufanych ludzi, którzy pilnują tutaj porządku.
- Wiesz, czasami nawet i to nie pomaga. Nigdy nie wiadomo, kto tu przyjdzie i jakie będzie miał zamiary. Nikt tego nie wie, Yuu. Ale nadal nie rozumiem, jakim cudem uwierzyli w twoją historię o mnie, jako o styliście, bo Kouyou potrzebna jest metamorfoza. Na ich miejscu patrzyłbym na ciebie, jak na idiotę, a siebie wyrzuciłbym stąd i wydał na siebie zakaz wstępu tutaj. Ty poniósłbyś karę, jeszcze nie wiem jaką, ale byś ją miał.
- Znowu zaczynasz gadać jak najęty - odpowiada Yuu i ponownie siada koło mnie. Delikatnie głaszcze mnie po plecach i nakrywa szczelniej kocem.
- Nic się nie zmieniłeś, Tsuzuku - dodaje, a ja w końcu znam prawdziwe imię gościa - Tsuzuku, nawet ładnie. Tylko nadal nie rozumiem, po co on tutaj jest.
- Niektórzy ludzie nigdy się nie zmieniają, na przykład, Yori. Ona postanowiła odejść i wieść normalne życie, z dala od środowiska, w którym się obracam. Zostawiła mnie, bo uważała, że jestem tak samo niebezpieczny, jak Kaoru, bądź Yoshiki. Ale nadal nie wie, jak bardzo się myliła. Tak poza tym, znalazłem odpowiedniego kandydata.
- Kim on jest?
- To Shindy, blondwłosy chłopak. Rozmawiałem z nim po naszym ostatnim spotkaniu, jest pozytywnie nastawiony. W końcu to będzie jakaś odskocznia od tego, co robi. Gdybym był na jego miejscu, postąpiłbym tak samo. Wolałbym być tutaj, niż tam gdzie on.
- Tsu, często używasz słowa "gdybym" - zauważa Aoi, wykazując przy tym zainteresowanie wspomnianym zjawiskiem.
- Yuu, czasami trzeba postawić się na czyimś miejscu, żeby zrozumieć, co dana osoba czuje. Wtedy jest ci łatwiej jej pomóc i wesprzeć, na ile jesteś w stanie. Ja się postawiłem na miejscu Kouyou i doskonale wiem, co musi czuć, kiedy musi tutaj spędzać całe swoje życia. Z dala od cywilizacji, bo ci, którzy znajdują się w tym budynku, nie są ludźmi. To zwierzęta żywiące się krzywdą innych, na przykład Kou, czy Rukiego. Ten to ma szczęście, że trafił w ręce Reity. U nikogo nie będzie mu tak dobrze, jak właśnie u niego.
- Tobie się tylko tak wydaję, Tsuzuku. Akira kupił Małego, więc jeśli mu się znudzi jego towarzystwo, będzie zmuszony go tutaj zwrócić.
- Dobre chociaż tyle, że Takanori nadal ma kontakt ze światem, z ludźmi. Zanim zaczął tutaj pracować na stałe, nie musiał tutaj spędzać każdej doby swego życia. Wiem, że to on namówił Kouyou do takiej pracy. To jego powinieneś teraz obwiniać o coś takiego.
Zaraz, skąd ten Tsuzuku o tym wie? Kim jest i co tutaj robi? Nie mogę zapytać, bo się zorientują. Yuu, kogo przyprowadziłeś?
No, właśnie Yuu... Kogo? Ale wymówkę to miał kiepską xD Co oni mają do stylu Uruszki? xD (hęę?)
OdpowiedzUsuń//Yuuko-san
Uuuu robi się coraz ciekawiej. Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńLubie to. Naprawde podoba mis ię to opko.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na ciag dalszy *Q*
Obyu cie wena nie opusciła i nadszedł on syzbko
~Midziak