wtorek, 26 listopada 2013

Dirty Dancing cz. 1

 Nauczyłem się żyć bez osoby, którą kochałem całym sercem. To, moim zdaniem, była najlepsza decyzja z wszystkich tych, które podjąłem w swoim życiu. Niczego nie żałowałem.
****
 Coraz częściej za namową Reity, najbliższego przyjaciela, odwiedzałem nocne kluby i zabawiałem się z tamtejszymi prostytutkami. W męskiej wersji, oczywiście. Tam mogłem być sobą, na co Kai nigdy mi nie pozwalał. Wszystko musiało byś tak, jak sobie zaplanował, według listy dopuszczanych zachowań. Ograniczenia nie sprzyjały naszemu związku, co tylko ja zauważałem. Dla niego było idealnie, tak jak sobie wymarzył.
 Pomimo tego było nam ze sobą dobrze. Wytrzymaliśmy razem siedem lat, co jednocześnie było najdłuższym związkiem w moim życiu. W końcu przyszedł moment, w którym zdałem sobie sprawę z tego, że nie dam rady tego ciągnąć. Musiałem zatrzymać najszczęśliwsze chwile, poczucie bycia kochanym, i, co najważniejsze miłość do drugiej osoby. Bo przecież nie byłem z nim ot tak, kochałem go całym sobą. Ale Yutaka podjął decyzję, zanim ja przystąpiłem do działania. Czekałem tylko na moment, w którym zda sobie z tego sprawę, lecz nigdy do tego nie doszło. Rozstanie było moją inicjatywą.
***
 Akira od zawsze lubił takie wypady. Czerwone dzielnice były jego ulubionymi. Nie szukał związków, wolał przygody najczęściej na jedną noc. Nie kochał, bo twierdził, że nie jest mu to potrzebne. Nie angażował się i tego samego wymagał od innych. Poza przyjaźnią nie dopuszczał do siebie innych uczuć. Dla niego były one zbędne i nieprzydatne.
 Od kiedy cieszyłem się wolnością, coraz częściej zaczynałem rozumować w ten sam sposób. Sypiałem z przypadkowymi osobami, z którymi poznawałem się na tego typu imprezach. Po wszystkim niczego nie żałowałem. Ja płaciłem, oni spełniali moje zachcianki. Taka była kolej rzeczy. Oczywiście, nie wymagałem wiele. W takich chwilach pozostawała we mnie resztka godności. Szanowałem siebie i innych, dlatego też nie chciałem żeby robili coś wbrew swojej woli. Nie podobne do mnie, ale jednak.
 W końcu postanowiłem działać troszkę inaczej od zamierzonego celu. Wynająłem sobie idealnego chłopaka, z którym mogłem robić wszystko, na co tylko miałem ochotę. On nie miał nic przeciwko, wręcz uwielbiał takie zabawy. Idealny dla mnie.
 Budynek mieścił się przecznicę od klubu, w którym najczęściej bawiłem się z Reitą. Nie rzucał się w oczy, był jednym z najciekawszych miejsc w czerwonej dzielnicy.
 Blondynek nazywał się Ruki, po jakimś czasie dowiedziałem się jak ma na imię na prawdę. Matsumoto Takanori, prawdziwe cudo.
 Miał zwinne łapki, równocześnie swój malutki języczek. Nie był zbyt wysoki, ale to akurat dodawało mu uroku. Głębią swojego głosiku oczarował mnie od razu. Dość specyficzny, jak na osobę pracującą w takiej branży.
 Kilka tygodni później udało mi się namówić Opaskonosego na wizytę w tym domu. Odstąpiłem mu Ruksiątko, bo chciałem żeby przekonał się do tego miejsca. Zależało mi na tym, ponieważ chciałem pokazać mu, co tutaj potrafią. To nie było to, czego doświadczałem w 13STAIRS. To miało w sobie coś, czego od dawna poszukiwałem.
 Właśnie wtedy miałem okazję po raz pierwszy ujrzeć najpiękniejszą istotę na ziemi. Wiedziałem tylko tyle, że jest tutaj nowy. Przyjęty zaledwie kilka godzin wcześniej. Spodziewałem się, że może nie być doświadczony tak jak Takanori. To, co zrobił potem spowodowało, że Ruki przy nim był niczym w porównaniu do niego.
 Uruha sprawił, że moje serce zaczęło bić mocniej. Po raz kolejny zapragnąłem kochać i dzielić z kimś swoje życie. Tą osobą był właśnie on. I nie chodziło tu wcale o to, że był dobry w tym, co robi. Miał coś, co nie pozwalało mi przejść obok niego obojętnie. To, czym się zajmował nie było dla niego odpowiednie. Chciałem go stąd wyciągnąć, ale on nie uwierzył w moje słowa. Z resztą, nie dziwiłem mu się. Nikt nie przychodzi tutaj z pomocą.
 Od tego momentu on stał się moją własnością. Nikt nie miał prawa go tknąć poza mną. Ja już nie przychodziłem tutaj żeby go pieprzyć. Nasze spotkania głównie były rozmowami, przez które poznawaliśmy się coraz bardziej. Co nie zmieniało faktu, że nadal mi nie ufał. Ciągle powtarzał, że wypowiadam słowa bez żadnego pokrycia. Nie wierzył, że chcę mu pomóc.
Nie rozumiał, że znaczy dla mnie o wiele więcej niż mu się wydawało.

4 komentarze:

  1. OO! To to jest teraz opowiadanie? (niech Reita weźmie Ruksiątko - yaaay!) Jak fajnie Aoiha! I to... to! xD
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Aoiszkaaa *Q*?

    Zapowiada się bosko... Jesli dobzre kojazrę z tytułem i z treścią ... to to ma nawiązanie do tego oneshota? Czyli to nie byl one shot *Q*!
    YAY! Midziak weny zyczy i czeka na kolejne czesci.

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co będzie z Kai'em..*-*
    Zapowiada się ciekawie, czekam na resztę. ^^

    OdpowiedzUsuń