Chwyciłem w dłonie jego pamiętnik. Pamiętam, że zawsze był częścią życia Kouyou. Otworzyłem go na pierwszej stronie, od razu rozpoczynając jego lekturę.
22.01.2012r.
Moje popędy seksualne były już nie do zniesienia. Mój ówczesny chłopak, Tai, nie domyślał się tego. To było najgorsze. Postanowiłem go sprowokować do tego, by się ze mną przespał. Nie potrzebowałem dużo czasu, niemal od razu przystał na mój pomysł. Zataiłem jednak fakt, iż będzie to dopiero mój pierwszy raz. Wstydziłem się tego, że w wieku trzydziestu lat, nadal jestem prawiczkiem. W końcu od dziesięciu lat byłem gwiazdą sceny muzycznej, więc powinienem już dawno mieć to za sobą. Było inaczej, według mnie wydawało się to dziwne.
Nadszedł wieczór, w którym miałem przeżyć swój pierwszy raz z mężczyzną. Na początku się stresowałem, ale odrzuciłem to na dalszy plan. Pragnąłem czerpać z tego wydarzenia jak najwięcej przyjemności, i dać ją również Tai. Zasługiwał na to, tak myślałem, a szczerze, byłem o tym przekonany.
Wszystko działo się równie szybko. Nie pamiętam nawet, kiedy zostałem pozbawiony z ubrań, i kiedy też mój chłopak zrobił to samo. Czułem skrępowanie, ale poddałem się moim popędom. Teraz wiem, że to było złe.
Pamiętam, że całował mnie po szyi, pieszcząc przy tym dłońmi moje ciało. Czasem sięgał moich ust. Było mi dobrze, ale nie odczuwałem podniecenia. Nic, jakbym był całkowicie pusty. Usłyszałem jak Tai odkręca nakrętkę z buteleczki lubrykantu. Zadrżałem, ze strachu. Tak, dokładnie tak można to nazwać. Chwilę później zaczął się we mnie wsuwać. Bolało okropnie, chciałem się wycofać, lecz on uspokajał mnie mówiąc, że to tylko jeden ruch, który może zaboleć, a potem już będzie w porządku. Dotarło do mnie, że wcześniej mnie nawet nie przygotował. Poprosiłem, by przestał, ale on tylko zamknął moje usta pocałunkiem, i jednym, mocnym pchnięciem znalazł się w moim wnętrzu. Po moich policzkach spłynęły pierwsze strużki łez. Poruszał się szybko, nie zwracając uwagi na moje prośby. Czułem się jak szmaciana lalka, której można rozłożyć nogi, kiedy tylko się ma na to ochotę.
Sam tego chciałem, lecz nie w taki sposób.
Po jakimś czasie doszedł, nawet nie zauważając tego, że ja nie szczytowałem. Nakrył nas cienkim kocem, po czym przygarnął mnie do siebie. Ucałował mnie w czoło i usnął. Wysunąłem się z jego objęć, z trudem podążając do łazienki. Wszedłem pod prysznic, usiłując zmyć z siebie to, co miało przed chwilą miejsce. Czułem się jak dziwka, która sprzedała się za najniższą cenę. Wycierając się, na ręczniku zauważyłem ślady krwi.
To nie tak miało wyglądać, miało być cudownie.
Od zdarzenia minęły dwa dni, a ja wciąż krwawię. Nie wiem co się dzieje, boję się, że Tai zrobił mi większą krzywdę. Możliwe, że są to rany, powstałe w wyniku otarcia.
Chcę zapomnieć~
Zrozumiałem dlaczego nigdy nie rozmawiał o seksie. Unikał tego tematu jak ognia. Było mi wstyd, że namawiałem go z pozostałymi, na rozmowy w tym temacie. Przewróciłem kartkę i zauważyłem, że od ostatniego wpisu minął długi okres czasu.
17.09.2013r.
Zakochałem się w Yuu, który jest moim przyjacielem. Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić. Czy aż tak bardzo boję się samotności, że zakochuje się w przyjacielu?!
Nie, to nie może być prawda. Chcę się obudzić z tego pieprzonego snu.
NIENAWIDZĘ SIEBIE!! NIENAWIDZĘ, SŁYSZYSZ??!!
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze szantaż emocjonalny, w wykonaniu Tai. Tak, rozstaliśmy się, dwa tygodnie temu. Mój były, nie może się z tym pogodzić. Kilkadziesiąt razy dziennie do mnie wydzwania, wypisuje setki sms-ów. Ignoruję go, bo nic do niego nie czuję. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy go nie kochałem.
NIGDY, TAI, NIGDY!!
Odejdź, zostaw mnie! Nie daję już rady! Duszę się, brak mi powietrza!
Odejdź i zapomnij o mnie, bo nikt nigdy nie zwracał uwagi na moje zaszklone oczy, tylko wciąż ze mnie szydził!!
NAWET TY!!
Nie, dłużej tak nie chcę. Chcę umrzeć, nie chcę już dłużej żyć. Nie! Nie! Nie!
NIE!
Yuu, pewnie i tak dorwiesz się do mojego pamiętnika, więc skieruję do Ciebie kilka słów.
Pokochałem Cię, choć wiem, że było to złe. Z biegiem czasu znienawidziłem siebie, Ciebie, nas. Odejdę, zanim się zorientujesz. Nie zasługuję na nic, nawet na Twoją miłość. Wiem jednak, że Ty nie czujesz do mnie tego samego, więc nie zwracaj uwagi na zdanie wstecz. Nadszedł dzień, by się pożegnać, zakończyć coś, co nie powinno było mieć miejsca.
Nie powinienem był się urodzić, nie mam prawa żyć. Nie zasługuję na nic, więc...
Oyasuminasai, misiaczku...
Zamknąłem pamiętnik, z oczami pełnymi łez. Poznałem część jego życia. Historię, która mogła być naszą. To nie powinno się stać, Kou powinien żyć.
Stoję właśnie nad jego grobem, przyciskając pamiętnik do piersi. Oczy uwalniają sporą ilość łez, ale tak jest dobrze, nie zatrzymuję ich. W drugiej dłoni trzymam broń, to rozwiązanie wydaje się odpowiednie. Otwieram pamiętnik, zapisując w nich następujące słowa:
Jeśli kiedykolwiek ktoś trafi na ten pamiętnik, niech wie, że to część życia Kouyou Takashimy, gitarzysty prowadzącego zespołu the GazettE. Jest to historia nieszczęśliwego człowieka, który jest.. był niesamowitą i niezwykłą osobą.
Jest tutaj też, historia nieszczęśliwej miłości.
Miłości dwójki przyjaciół, o której odwzajemnieniu obaj nie mieli pojęcia
Miłości, która miałaby nowy pocżatek, nowe życie.
Miłości wiecznej, która już nigdy się nie skończy.
Miłości Kouyou Takashimy i Yuu Shiroyamy.
Potem tylko jeden strzał i nicość obejmująca moje ciało.
*Próbuje się ogarnąć i zapanować nad łzami*
OdpowiedzUsuńTo było piękne! Dokładnie opisałaś uczucia Kou, sprawiłaś, że czytelnik dzielił z nim wszystkie emocje, razem z nim przeżywał to wszystko.
Cieszę się bardzo, że tak szybko dodałaś nową notkę. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na kolejne opowiadania.
Pozdrawiam.
Boskie smutne bd ryczec
OdpowiedzUsuńGłupie łzy *ryczy jak bachor*. Jasny gwint, to było takie piękne. Moje gratulacje
OdpowiedzUsuń