Ten sam oddech, te same myśli, te same splecione dłonie, takie same uderzenia naszych serc. Było wręcz idealnie. Współgraliśmy ze sobą, co bardzo mi odpowiadało. Nigdy nie myślałem, że kiedyś z kimś się tak zsynchronizuję. Z nim było niesamowicie pięknie. Tak, jak sobie wymarzyłem. Przeszkadzało mi tylko jedno - liczne blizny na mojej szyi i klatce piersiowej, które nastąpiły w chwili tamtego wypadku.
Starałem się je ukryć jak tylko się da. Zazwyczaj w tych miejscach rysowałem kredką czarne kreski, bo się wstydziłem tego wszystkiego. Gorzej było z torsem, ale jeśli już następowało między nami jakieś zbliżenie, potrafiłem wyłączyć świadomość tego, że one tam są.
Z tamtego momentu pamiętam niewiele. Jedynie tylko silne uderzenie, a potem usłyszałem jak samochód odjeżdża z miejsca z piskiem opon. Leżałem tak długą chwilę, po której straciłem świadomość.
Obudziłem się kilka dni później. Całe ciało przeszywał silny ból, którego nie potrafiłem znieść. Pielęgniarki co chwilę przybiegały, by podać mi kolejną dawkę leków przeciwbólowych, które działały zaledwie parę minut. Wtedy zobaczyłem po raz pierwszy od tego czasu swoje własne odbicie w lustrze. Twarz miałem opuchniętą, łuk brwiowy rozcięty, cała klatka piersiowa pokryta kilkoma warstwami bandażu, a szyję zdobił okropny kołnierz ortopedyczny, spod którego wystawało kilka opatrunków. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że zostaną po tym znaczeniu jakieś widoczne ślady. Łudziłem się, że wszysto się idealnie wygoi, lecz mówili mi, że mogą zostać małe blizny, być może nawet nie rzucające się w oczy.
Policja przychodziła co drugi dzień, pytając wciąż o to samo, co było dość irytujące. Za każdym razem powtarzałem, że nic nie pamiętam, bo taka była prawda. Nic a nic, miałem kompletną pustkę w głowie. Czułem się tak, jakby ktoś wyciął mi wspomnienia. Nie mogłem sobie przypomnieć nawet momentów, które nastąpiły chwilę przed tym wydarzeniem.
Leżałem tak jeszcze przez kilka dni. Mundurowi dali w końcu spokój, a ja już nawet nie czułem bólu. Kołnierz z opatrunkami zdjęli mi dopiero w dniu wypisu. Nie zwróciłem wtedy uwagi na to, co się pod nimi kryło. Zauważyłem dopiero w domu, kiedy wszedłem pod prysznic. Przyznam szczerze, że przeżyłem szok. Chciałem się ich pozbyć, dlatego też odbrapałem całą szyję prawie do krwi. Nienawidziłem ich, były nad wyraz szpetne.
To właśnie wtedy zrozumiałem, że w normalnym ludzkim świecie nie będzie dla mnie miejsca.
Znalazłem przez przypadek pewne ogłoszenie w internecie. Brzmiało ono mniej więcej tak:
"Poszukujemy panów do pracy w nowo otwartym Domu Rozrywki Publicznej. Oferujemy zakwaterowanie i duże zarobki."
Pomyślałem, dlaczego nie? Przecież i tak nikt by mnie nie chciał, bo jestem tak okropny. Wszystko było winą tych pieprzonych blizn, gdyby nie one, nigdy nie zdecydowałbym się na taki krok. Nigdy w życiu nawet nie przeszłaby przez myśl, że mógłbym stać się miejscową dziwką. Ale teraz nie miałem wyboru, musiałem przyjąć taką ofertę.
Pierwszego dnia mojej pracy miałem już pierwszego klienta. Mężczyznę o nazwisku Shiroyama Yuu. Bałem się jak cholera, jednak postanowiłem, że dam z siebie wszystko, mimo, że jeszcze nigdy tego nie robiłem. Zdałem się na intuicję, która mnie poprowadziła. Po raz pierwszy tego dnia namalowałem na szyi pierwsze kreski, żeby nikt nie zadawał pytań.
Parę tygodni później dowiedziałem się, że odwiedzi mnie ktoś nowy, bo Yuu zdecydował się na nowego w tej branży, Takashimę Kouyou, który został tutaj sprowadzony przeze mnie. Poznaliśmy się już chwilę potem, jak wyszedłem ze szpitala. Dokładnie spotkałem go na parkingu. Zaintrygował mnie, dlatego też kiedy rozpocząłem moją przygodę, stwierdziłem, że świetnie by się do tego nadawał. Był śliczny, idealny, a co najważniejsze - miał piękne uda, których z pewnością zazdrościłaby mu nie jedna modelka światowej sprawy. Co prawda, nie był do końca przekonany, co do mojego pomysłu, ale obiecał, że spróbuje.
Przybyszem, o którym wspominałem wyżej, był niejaki Suzuki Akira. Od samego początku bardzo, ale to bardzo mnie pociągał. Był tak męski i zaborczy, dokładnie mój typ, dlatego też dla niego starałem się jeszcze bardziej. Przynajmniej do momentu, w którym zacząłem czuć coś więcej, niż tylko fascynacja jego osobą. Pokochałem go, ale nie wierzyłem, że może on to w jakiś sposób odwzajemnić. Przecież byłem tylko jego dziwką, nic nie znaczącą dziwką. Pocałunek, którym obdarzył mnie pewnego dnia sprawił, że chciałem być tylko jego, całym sobą. Nie tylko ciałem, ale i sercem, które on przyjął bez wahania.
Śliczne :3 tym razem czekałam niewiele i super :3 teraz zależy mi na Aoisze xD bo czy sie uda... A ten wypadek to niemal na 100% Rei x.x
OdpowiedzUsuń//Yūko-3
agdjjeikjfhewlkrigjr *o*
OdpowiedzUsuń