[Reita]
Małe dłonie z zachwytem podziwiały mój nagi tors. Tym razem akt miłosny, który odbyliśmy nie był taki, jaki był w tamtym miejscu.
- Cieszę się, że ... - zacząłem, jednak spoglądając na jego potarganą blond czuprynkę i grymas zadowolenia, jak nigdy dotąd zabrakło mi słów.
- Ja też - odparł unosząc się na łokciach.
- Takanori ... - westchnąłem. - Jest coś o czym powinienem ci powiedzieć, ale boję się, że mógłbyś przez to zmienić co do mnie zdanie.
- Akiś, po prostu nie mów. Są tajemnice, o których nie powinno się mówić.
- Nie rozumiesz - obróciłem się na plecy i wbiłem wzrok w sufit. - Ciężko mi z tym, wydaje mi się, że powinieneś wiedzieć.
- Uznajmy, że powiesz mi wtedy, kiedy obaj będziemy na to gotowi - zaproponował. - Na razie nie chcę psuć sobie chwil szczęścia, zastanawiając się, co takiego mógłbyś mi powiedzieć. Show must go on, jak to mówią - zaśmialiśmy się.
- Obiecasz mi, że zanim mnie ocenisz po tym, cokolwiek ci powiem, zastanowisz się, czy na prawdę chciałem tego, co się wtedy wydarzyło. Pomyślisz o tym, że do tej pory sam nie wiedziałem, komu mogłem zrobić krzywdę. Obiecaj mi, Takanori, proszę.
- Nie bój się, nie zachowam się tak jak myślisz. Postaram się wszystko zrozumieć - odparł i cmoknął mnie w nos.
Mój mały, żebyś tylko wiedział, że to wszystko jest moją winą. Wtedy myślałbyś inaczej - pomyślałem.
*****
[Uruha]
- Ja wiem, że niczego nie sugerowałeś, ale ... nie czuję się gotowy pójść o krok dalej, ponieważ ... - nie wiedziałem jak to powiedzieć Yuu, żeby zrozumiał, że nie chodzi tutaj o niego.
- Spokojnie, Kou. Powiedz, o co chodzi - zachęcał z delikatnym uśmiechem na ustach. Czułem, że się martwi.
- Nie powiedziałem ci czegoś ważnego. Coś się stało, a ja się nie przyznałem, bo się tego wstydzę i chciałbym, by to się nigdy nie zdarzyło - wziąłem głęboki oddech i zdecydowałem, że powiem mu o tym właśnie teraz, - Zostałem zgwałcony, Yuu. Pierwszego dnia, w którym się tam pojawiłem.
Zacisnąłem dłonie w pięści i oczekiwałem najgorszego, jednak Aoi podszedł do mnie i mocno objął. Zacząłem się uspokajać w jego ramionach. Moje ciało powoli przestawało drżeć, a oddech wyrównywał się. Poczułem się bezpiecznie, pomimo, że nadal bałem się tego, że za chwilę mogę usłyszeć przykre słowa z ust osoby, która była mi bardzo bliską.
- Powiedz coś ... - szepnąłem uwalniając ostatnie już krople łez. - Jeśli nie chcesz mnie takiego... brudnego, to powiedz, zrozumiem.
- Nie opowiadaj bzdur, Kouyou - odparł silnie chwytając mnie za ramiona i wbijając we mnie karcący wzrok. - Czegokolwiek by ci nie zrobili - nie odejdę. Nawet o tym nie myśl.
Ciepłe usta spoczęły na moich, zamykając je w pełnym oddania pocałunku. Nie mogłem tego nie odwzajemnić.
*****
- Operację: Yuu Shiroyama uważam za otwartą.
- A dziewczyna?
- Namierzymy ją, to tylko kwestia czasu. Sądzę, że pomoże nam dotrzeć do pana przyjaciela, szefie.
- Ryu?
- Tak, proszę pana?
- Bądź dyskretny, on nie może się dowiedzieć, że jest obserwowany.
- Oczywiście, proszę pana. Będę bardzo ostrożny.
- I jeszcze jedno - Yuu Shiroyama nie jest moim przyjacielem.
- Ale przecież mówił pan, że ...
- Kai, tak się do mnie zwracaj. Ten mężczyzna, on... jest kimś więcej.
wtf kim jest dla Ryu,Aoi?w szoku jestem czekam co dalej
OdpowiedzUsuńNo na reszcie ! długo czekałam na wznowienie tego opo ! :D czekam na to co może jeszcze się wydarzyć ^_^
OdpowiedzUsuńWeny życzę ;3