Cześć, mam na imię Yuu i od dwóch lat jeżdżę na wózku.
Zostałem teraz sam, choć jeszcze jakiś czas temu miałem kochającego chłopaka, przyjaciół, a nawet zespół. Miałem rodzinę, która odwróciła się ode mnie, kiedy tylko dowiedziała się, że nie będę mógł się poruszać o własnych siłach. Stwierdzili, że będę jedynie kłopotem i na nic im się nie przydam w takim stanie.
Od samego początku twierdzili, że skoro mam GazettO, to nic więcej nie potrzebuję. Uważali, że na wszystko mnie stać, każdą rzecz mam na wyciągnięcie ręki. Miłości jednak kupić nie mogłem. Nie była na sprzedaż, była ogromnym uczuciem dwojga kochających się ludzi, bez względu na płeć, wiek lub wygląd. Ten, który patrzył na ostatnie, nie zasługiwał w moim przekonaniu na nic.
Zostałem teraz sam, choć jeszcze jakiś czas temu miałem kochającego chłopaka, przyjaciół, a nawet zespół. Miałem rodzinę, która odwróciła się ode mnie, kiedy tylko dowiedziała się, że nie będę mógł się poruszać o własnych siłach. Stwierdzili, że będę jedynie kłopotem i na nic im się nie przydam w takim stanie.
Od samego początku twierdzili, że skoro mam GazettO, to nic więcej nie potrzebuję. Uważali, że na wszystko mnie stać, każdą rzecz mam na wyciągnięcie ręki. Miłości jednak kupić nie mogłem. Nie była na sprzedaż, była ogromnym uczuciem dwojga kochających się ludzi, bez względu na płeć, wiek lub wygląd. Ten, który patrzył na ostatnie, nie zasługiwał w moim przekonaniu na nic.
Rodzinę to ja miałem totalnie pokręconą. Matka nie wiedziała już, czego chce od życia, po tym jak ojciec ją zostawił dla europejskiej blond zdziry, z którą wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Od tego momentu nie dawał żadnego znaku i przestał się kontaktować z rodziną, przez co w oczach matki stałem się maszyną pieniężną. Nic dziwnego, bo w końcu tylko ja miałem jakiś zarobek. Mama tylko chciała wszystko ze mnie wydusić, choć nigdy jej się to nie udało. Sam w końcu też musiałem z czegoś żyć. Przenieśmy się może kilka lat wstecz, bo ten akurat temat nie należy do moich ulubionych.
***** Rok 2003 *****
- Ah, Yuki! Tak dawno się nie widzieliśmy - porwałem przyjaciółkę w ramiona, okręcając się około.
- Yuu-chan, to tylko kilka tygodni. Obiecałam, że przyjadę na ten koncert, więc jestem - roześmiała się całując mnie w oba policzki.
- No tak, prawie bym zapomniał - zażartowałem, Cieszyłem się, że przyjechała, bo chciałem w końcu pokazać jej, co potrafię.
- Gdzie reszta? - Yuki rozejrzała się, po chwili wbijając we mnie charakterystyczny, upierdliwy wzrok. - Powiedziałeś przecież, że mnie przedstawisz.
- Czekają na nas na sali koncertowej - pogładziłem ją po włosach, chwyciłem jej dłoń i ruszyłem w stronę klubu, w którym za kilka godzin mieliśmy zagrać.
- Jak w domu? - wiedziałem, że w końcu zada to pytanie, Martwiła się o mnie, choć tyle razy już tłumaczyłem, że ma tyle swoich spraw, że nie musi przejmować się jeszcze moimi.
- Bez zmian - westchnąłem zrezygnowany. - Odkąd wyjechałaś nic się nie zmieniło.
- Rozumiem, a próbowałeś może czegoś? Są ośrodki, które ...
- Nie - przerwałem jej. - Nie poruszaj już tego tematu, jej to nie pomoże.
- Ok, niech będzie - odparła i zaczęła opowiadać o tym, jak jej idzie na studiach w Londynie, o chłopaku, z którym jest od ponad pół roku i również o tym, jakie to miasto jest piękne.
- Nie żałuję, że wyjechałam, jedynie tylko strasznie za tobą tęsknię - dodała na koniec.
- Wiem, ja za tobą też - odparłem. - Gotowa, by wejść do tych jaskiń? - zaśmiałem się i objąłem Yuki ramieniem.
- Oczywiście - odpowiedziała uśmiechem, po czym weszliśmy do klubu.
wow zapowiada sie ciekawie i pewnie na koncu sie porycze
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że znowu tu się coś dzieje i pojawiła zapowiedź nowego opka, w prawdziwe krótka, ale jestem pewna, że zakocham się w nim. Jedyne co mnie troszeczkę martwi to to że będzie rsczej smutne, a przynajmniej jego koniec taki sprawia wrażenie. Chociaż smutne historię też są piękne, wzruszające i jak najbardziej potrzebne;) Czekam z niecierpliwością:*
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam,
Setsuna
Biedny Yuu. :c
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to opowiadanie nie będzie smutne, chociaż wszystko na to się składa. Ech... No nic, zobaczymy, jak to będzie.
Oby więcej wena Cię nie zawiodła, bo u mnie też z nią kiepsko, więc wiem, jakie to uciążliwe dla autora.
Pozdrawiam. :3