[Aoi]
Po rozmowie z Akirą zrozumiałem, że nie powinienem naciskać go na powiedzenie prawdy Małemu. Widziałem, że źle to wpływa na jego psychikę. Nigdy nie przypuszczałem, że tych dwoje trafi na siebie w późniejszym czasie. Nawet nie miałem pojęcia, że osobą, którą tamtego dnia potrącił Suzuki, okaże się właśnie Takanori.
Miałem do siebie żal, że widząc blizny młodego nie przyszło mi na myśli, że może być on poszkodowanym w wypadku mojego najbliższego przyjaciela. Byłem wtedy w szpitalu, kiedy tylko się o tym dowiedziałem. Akira nie był w stanie tam pójść, więc obiecałem mu, że dowiem się, co jest z chłopakiem. Moja siostra była pielęgniarką w tamtym szpitalu, co ułatwiło mi zadanie. Wystarczył jeden telefon, rodzaj wypadku i moja ciekawość. Nie powiedziałem, kto spowodował ten wypadek, bo nie chciałem, by Suzuki trafił za kraty. Na pytanie, kim dla mnie jest poszkodowany, odpowiedziałem, że dowiedziałem się od znajomych, że chłopak jest bratem jednego z nich.
Poszedłem tam następnego dnia, zaraz po otrzymaniu kilku informacji. Te blizny zostały w mojej pamięci, lecz nie rozumiem, dlaczego nie rozpoznałem ich kilka miesięcy później, przy kolejnym spotkaniu z Takanorim, pracującym ówcześnie w 13STAIRS. Nie poznałem go oczywiście od razu, bo od tamtego momentu bardzo się zmienił. Kiedy go widziałem był czarnowłosym chłopaczkiem, o twarzy dziecka. Blond włosy, makijaż i styl zmieniły go w zupełności.
Porzuciłem nagle rozmyślania i skierowałem się w stronę pokoju, w którym jakiś czas temu skryli się Ruki z Kouyou. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zastałem tam coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Uruś siedział na podłodze, trzymając w dłoniach gitarę, obok niego podekscytowany Takanori z kartkami w łapkach.
- Zagraj tak - mruknął blondynek wręczając mojemu Aniołkowi plik karteczek. - Dokładnie tak jak jest napisane, jeśli coś nie będzie pasowało, śmiało zmieniaj akordy.
- Cassis? - zdziwił się Kou, który nadal nie wyczuł mojej obecności. - Co to w ogóle jest?
- Sam to napisałem, kiedyś - odparł młodszy. - Wiesz, miałem kiedyś ciężki okres. Wypadek źle na mnie wpływał, więc postanowiłem czymś się zająć, by przestać myśleć i zapomnieć.
Poczułem ukłucie w sercu. On nadal cierpiał, ukrywając to przed wszystkimi. Pierwszy raz się otworzył przed Kouyou, czego byłem świadkiem. Wiedziałem, że nie mogę nic zrobić, ponieważ nie powinienem się wtrącać. To Akira musi mu wszystko wyjaśnić, póki ma na to czas, bo w chwili, w której młody sam się dowie, może być już za późno.
Uruha zaczął grać piosenkę, którą polecił Ruki. Jego palce zgrabnie przesuwały się po progach, pieszcząc struny w wielkim uczuciem. Nie wiedziałem, że gra, nigdy mi o tym nie mówił, miałem takie wrażenie. Wkładał w grę całą swoją wrażliwość, co nadawało pięknego zarysu utworu. Był stworzony do tego, by grać.
- Pięknie - mruknąłem pełny uznania. Chłopcy spojrzeli na mnie, nieco przestraszeni.
- Długo tu jesteś? - zapytał Ruki, oskrarżycielsko wskazując na mnie palcem, na co Kou głośno się zaśmiał.
- Chwilę - odpowiedziałem nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Młody udając oburzenie, zabrał gitarę i dumnie unosząc głowę do góry, opuścił pomieszczenie. Cicho zamknąłem za nim drzwi i zbliżyłem się znacznie do Kou.
Usiadłem za nim, obejmując go tak, aby mógł oprzeć się o mój tors. Wtuliłem nos w jego włosy, zaciągając się odurzającym zapachem cynamonu.
- Nie mówiłeś mi, że grasz - mruknąłem, splatając nasze palce.
- Nie pytałeś - chłopak westchnął tajemniczo, chwilę po tym wstając.
- Przecież dobrze wiesz, że prosiłeś, bym nie pytał cię o twoje prywatne życie - zauważyłem, chyba nawet trafnie, bo młodszy odwrócił się w moją stronę. - Ostatnio zrobiłeś się tajemniczy, Kou - odpowiedziało mi to samo westchnięcie, tym razem czuć w nim było cień irytacji.
- Wiem, ale nie rozumiem, dlaczego cię o to poprosiłem - jęknął cicho. - Prawie nic o mnie nie wiesz, a to wszystko przez moją głupotę.
- Nie mów tak nawet - zaoponowałem. - Rozumiem, dlaczego o tym wspomniałeś, dlatego też spełniłem twoją prośbę. Zawsze możemy nadrobić te kilka informacji, co ty na to?
Zauważyłem jak Uruha nerwowo zacisnął pięści. Zacząłem się zastanawiać, co takiego ukrywa, ale zapewne to tylko moje przewrażliwienie i nic takiego nie ma nawet miejsca.
Mój niepokój przybrał na sile, kiedy tylko spojrzałem w jego zaszklone oczy.
- Ja... sam nie wiem, dlaczego zrobiłeś dla mnie tak wiele - szepnął chwytając mnie za dłonie. - Do tej pory wydawało mi się, że jestem nikim, aż nagle pojawiasz się ty i wszystko zmieniasz. Cały mój świat nabiera całkiem innego znaczenia, czuję, że jestem jeszcze coś warty, choć jest we mnie ta myśl, że przecież byłem, jestem dziwką. Jestem nią, cokolwiek byś powiedział, zawsze nią będę, bo jednak wylądowałem w takim miejscu.
- Nie, nie jesteś, nie robiłeś tam nic złego. Byłem pierwszym, który cię tam odwiedził, a potem miałem cię na wyłączność, więc nie masz prawa tak o sobie myśleć - odpowiedziałem, zamykając w uścisku jego kruche ciałko.
- Zrobiłem coś złego - załkał. - Tobie zrobiłem coś złego - poczułem na szyi jego łzy.
- Nie, nie zrobiłeś. Chciałem tego, ponieważ ... już na wejściu poczułem, że jesteś wyjątkowy. Przez chwilę nie chciałem dopuścić do tego, co się stało, ale nie żałuję - ucałowałem go we włosy, przyciągając go bliżej siebie. Chłopak zadrżał i odsunął się ode mnie.
- Ja chyba nie jestem ... gotowy - szepnął i spojrzał na mnie z przerażeniem.
- Nie miałem zamiaru nic ci zrobić - uniosłem dłonie w obronnym geście. - Niczego nie sugerowałem, przysięgam ... [c.d.n. ...]
Fantastyczny rozdział;) Nie mogę doczekać się nastepnego;) Życzę weny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Setsuna
wow super !
OdpowiedzUsuńhttp://lovee-gazette-yaoi-lovee.blogspot.com/
Kiedy pojawi się coś nowego? :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytalabym dalej :)
OdpowiedzUsuń